MAGDALENA RÓŻCZKA Po ciuchutku wyszłam za mąż
Długo skrywała to przed światem. Dziś Magdalena Różczka opowiada „Gali” o swoim małżeństwie i ślubie w Tanzanii. Za chwilę zobaczymy ją w dwóch nowych filmach i kolejnej serii „Oficera ”.

- GALA 3/2008||
Wpada zdyszana do znanej warszawskiej winiarnio-restauracji przy Burakowskiej. Ciemne włosy ściągnięte gumką, beżowy sweter, dżinsy. „Coś zjemy?” – pyta w biegu i zamawia krem z dyni. Upewnia się, czy wegetariański, bo odkąd jest z Michałem Marcem, nie je mięsa. Niewiele brakowało, a w ogóle by się nie spotkali. Tak by było, gdyby nie zlikwidowano amatorskiego teatru w jej rodzinnej Nowej Soli, gdzie grała jako uczennica. Wtedy Magda bardzo płakała. Dzisiaj uważa, że to najlepsze, co się jej w życiu przytrafiło. Zrozumiała, że musi zostać aktorką. A Michała, drugiego reżysera, poznała podczas castingu.
Magdalena Różczka: No pewnie! Ale mam z tym problem. Nie umiem wydawać pieniędzy. Nienawidzę zakupów! W sklepach się męczę. Po 15 minutach w przebieralni czuję, że mi krew odpływa z mózgu i zaraz zemdleję. Zostawiam rzeczy i uciekam. Może to zabrzmi głupio, ale mniejszą radość sprawiłaby mi wygrana w totolotka, niż zdobywanie pieniędzy latami.
GALA: Dobrze wiesz, jak ciężko jest zarobić pieniądze. Jako nastolatka wstawałaś nad ranem i jechałaś na targ sprzedawać ubrania. Później pracowałaś w drogerii, byłaś protokolantką w sądzie, statystowałaś w filmach.
M.R.: Nie pochodzę z bogatego domu, ale nigdy nie odczuwałam braku pieniędzy. Zawsze uważałam, że mam ich dużo. Kiedy jechałam na kolonie i dostawałam kieszonkowe, pożyczałam wszystkim dokoła. Nie pracowałam na targu, żeby zarobić, ale żeby coś robić. Podczas wakacji po ósmej klasie podstawówki miałam zaplanowany wyjazd dopiero w sierpniu. Pomyślałam, że szkoda czasu na siedzenie w domu. I nie narzekałam. Blisko targu mieszkała babcia i codziennie przychodziła do mnie z kanapką i kawą. Przyłapała mnie na pierwszym papierosie (śmiech). Przynosi kawę, a ja za budką... Jaki wstyd!
GALA: Palisz nadal?
M.R.: Nie, ale długo paliłam. Już w przedszkolu tego chciałam. Mówiłam dzieciom: „Zobaczycie, będę palić papierosy, bo to fajne. Tylko muszę zacząć trochę wyglądać”. Kiedy miałam 14 lat, spojrzałam w lustro: „No, teraz wyglądam jak dorosła. Czas zacząć palić!”.
GALA: Pierwszy alkohol?
M.R.: Mama się załamie.
GALA: Przecież jesteś dorosła. Mama się będzie z tego śmiała.
M.R.: Jakoś też około czternastego roku życia. To było wino, trochę za dużo.
GALA: Co zapamiętałaś z dzieciństwa?
M.R.: Byłam strasznie roztrzepana. Ciągle coś gubiłam. Najczęściej klucze, które nosiłam na szyi. Mama musiała bez przerwy wymieniać zamki. Całe życie czegoś szukam. Teraz codziennie zapominam telefonu. Może to wynika z mojego braku podzielności uwagi? Kiedy czytam książkę, możesz do mnie mówić, a ja nic nie słyszę. Jak się zamyślę, nie pamiętam drogi, którą szłam.
GALA: Czy zostawiłaś w Nowej Soli przyjaciółki, takie prawdziwe?
M.R.: Zostawiłam. Justynę z bloku naprzeciwko. Chodziłyśmy razem do przedszkola, podstawówki, bawiłyśmy się na podwórku. Byłyśmy zazdrosne o koleżanki z klasy. Skończyłyśmy różne średnie szkoły, ale później spotkałyśmy się w pracy jako protokolantki w sądzie w Zielonej Górze. Przez półtora roku dojeżdżałyśmy tam pociągiem. Kiedy studiowałam, nie widziałyśmy się przez dwa lata. Obie bałyśmy się spotkania bardziej, niż miałybyśmy spotkać pierwszą miłość. A po dwóch minutach czułyśmy, jakby czas stanął w miejscu, a my mamy znowu po 15 lat! Mam też mnóstwo kuzynek. Jesteśmy w podobnym wieku i bardzo się kolegowałyśmy. Teraz zbliżają nas porażki. Jeśli u którejś dzieje się coś złego, pozostałe biegną z pomocą. Czuję wtedy, jak bardzo potrzebna jest rodzina. Wiem, że nigdy nie będę sama.
GALA: Więc skąd w tobie tyle niepewności? Kiedyś o 23.00 weszłaś na forum przy filmie „Ofi cer”, a skończyłaś zapłakana o 4.00.
M.R.: Wcześniej byłam przewrażliwiona, wszystko brałam do siebie. Komuś nie podobał się „Oficer”, a ja uważałam, że to przeze mnie. Teraz nabrałam pewności siebie. Wiem, że nigdy nie jest tak, że wszyscy cię kochają. Zupełnie inaczej przyjmuję krytykę ze strony bliskich, wiem, że jest życzliwa.
GALA: Ale niezbyt dobrze znosiłaś krytykę Michała, gdy uczył cię jeździć samochodem.
M.R.: Do dzisiaj z nim nie jeżdżę. Zmienia się światło na żółte, on powie: „Jedź”, a ja: „Przecież wiem!” i sprzeczka gotowa! A kiedy się zdenerwuję, rzeczywiście gorzej prowadzę. Teraz zawzięłam się i nawet jeśli jedziemy moim samochodem, on prowadzi.
GALA: Michała poznałaś cztery lata temu podczas castingu. Nie dostałaś roli, ale spotkałaś miłość. Od pierwszego wejrzenia?
M.R.: Tak, ale starałam się o tym nie mówić. Przeraża mnie, że kiedy czytam wywiady z koleżankami o ich wielkich miłościach, te związki zaraz potem się rozsypują.
GALA: Zapewniam cię, że nie z powodu wywiadów. Twój ślub był wielką tajemnicą. Kiedy i gdzie wyszłaś za mąż?
M.R.: W kwietniu ubiegłego roku w Tanzanii, w ambasadzie polskiej w Dar es Salaam. Pojechaliśmy tam w pięć osób: my, świadkowie i córka naszego kolegi. Nie było niestety mojej mamy, nie mogła przyjechać.
GALA: Jak byłaś ubrana?
M.R.: Przywiozłam suknię. Białą, zwykłą, skromną. Nie wygląda na ślubną, będę ją czasem nosić. Dostałam ją od Natalii Jaroszewskiej.
GALA: Był ślub, czy teraz pora na dziecko, twoje kolejne marzenie?
M.R.: Bardzo już na nie czekamy.
GALA: Nie przeszkodzi w karierze?
M.R.: Nigdy w życiu! Uwielbiam pracować, ale nie mogłabym się poświęcić mojemu zawodowi. Dla mnie najważniejsze jest prywatne życie. Mnie nie interesuje zwariowanie dla roli. Bo jeśli się gra wariata, coś z tego zostaje w głowie. Może więc nigdy nie zostanę wybitną aktorką, ale mam to w nosie. Mam ważniejsze sprawy. Cenię normalność.
GALA: Mąż wybacza ci twoje bałaganiarstwo?
M.R.: To prawda, jestem bałaganiarą. Jak gotuję, w kuchni jest więcej sprzątania niż jedzenia. Robię totalny Sajgon. Michał już się do tego przyzwyczaił, mówi: „Nie wchodzę, bo wiem jak tam wygląda” (śmiech).
GALA: Jak lubicie spędzać czas?
A.R.: Podróżując. Najchętniej daleko. Szukamy tanich biletów lotniczych, a resztę załatwiamy na miejscu. Najbardziej podobało mi się w Wietnamie. Jedzenie i mieszkanie można dostać za grosze, ludzie są wspaniali. Jednak najbardziej ciągnie nas do Afryki. Tanzania nas zachwyciła.
GALA: A najbardziej?
M.R.: Rajskie plaże na Zanzibarze i safari. Przez pięć dni jeździliśmy jeepem po parkach narodowych. Myślałam, że zwierzęta będziemy oglądać z daleka. A one były na wyciągnięcie ręki! W odległości metra od samochodu leżały lwy, chodziły słonie, żyrafy, zebry. Niesamowite przeżycie! Jedynie podczas wyjazdów jesteśmy z Michałem od rana do wieczora razem. W Warszawie mamy dla siebie mniej czasu. A lubimy długie rozmowy, wspólne śniadania.
GALA: Jakieś noworoczne postanowienia?
M.R.: Nowy Rok nie jest dla mnie przełomem. Codziennie staram się coś postanawiać i do tego dążyć.
Polecane
„Wyszłam za mąż po 4 miesiącach związku, bo wierzyłam w miłość jak z romansu. Pożałowałam już podczas nocy poślubnej”
„Moja matka dokuczała mi, że wyszłam za mąż za prostaka bez matury. Zmieniła zdanie, jak zobaczyła, ile mamy kasy”
„Wyszłam za mąż za starszego bogacza. To była sielanka, ale los wystawił nas na próbę, kiedy Stefan zbankrutował”
„Wyszłam za mąż za przystojniaka z grubym portfelem. Po ślubie okazało się, że mój wybranek nie śmierdzi ani groszem”
„Wyszłam za mąż za bogacza, bo chciałam żyć w luksusie. Wszystkim mówię, że to mój ojciec, bo wstydzę się jego wieku”
„Po śmierci męża wyszłam za mąż za szwagra. Nie umiem go pokochać, bo czuję, że już nie zasługuję na szczęście”
„Wyszłam za mąż tylko po to, by nie zostać starą panną. Nie umiałam pokochać męża, dopóki prawie go nie straciłam”
„Wyszłam za mąż za pierwszego lepszego, byle tylko nie słuchać ględzenia rodziny. Dla nich staropanieństwo to wstyd”
„Wyszłam za mąż, bo rodzina naciskała na nasz ślub. Kocham Pawła, ale nie o takim życiu marzyłam”
„Wyszłam za mąż z wyrachowania i spotkała mnie za to kara. Awantury o źle przyprawioną zupę to mały pikuś”
„Wyszłam za mąż na złość byłemu facetowi. Myślałam, że będzie zazdrosny, a on beztrosko robił dzieci innej kobiecie”
„Wyszłam za mąż z miłości... do pieniędzy mojego wybranka. Liczyłam na spory spadek, ale czekała mnie niespodzianka”
„Cudem nie wyszłam za mąż za oszusta. Bezczelnie złamał jedno z przykazań, a to było gorsze niż zdrada”
„Po kolejnej awanturze wyszłam i wróciłam 3 dni później z papierami rozwodowymi. Mężowi szczęka opadła do podłogi”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa