Beztroskie dzieciństwo

Gdańsk Przymorze, lata 80. Podwórko przed falowcem, słynnym na cały kraj najdłuższym blokiem, jaki wybudowano w Polsce. Magda biega po dworze od rana do wieczora. Za żadne skarby nie da się jej ściągnąć do domu na obiad, więc mama rzuca jej przez okno drobne na drożdżówkę. Dziewczyna ciągle ma poobijane kolana i łokcie. Rodzice kręcą głowami, ale niczego nie zakazują znalezisk: a to porzuconego kota, a to ślimaków, które zamieszkają w słoiku. – Miałam cudowne i beztroskie dzieciństwo – opowiada mi, jadąc taksówką na nowojorskie lotnisko. – Mieszkaliśmy w kawalerce, a gdy miałam siedem lat i urodził się mój brat, przenieśliśmy się do dwupokojowego mieszkania. Było ciasno, ale fajnie. Rodzice na mnie uważali, ale dawali mi wolność. I wiarę, że wszystko mogę, że marzenia się spełniają i dam radę osiągnąć, co tylko chcę – opowiada.

W podstawówce Magda ogląda w gazetach dla nastolatek zdjęcia modelek. Zakłada szpilki mamy, jej sukienki i korale. – Spryskiwałam się jej perfumami. Wyobrażałam sobie, że jestem piękna – mówi. Wtedy jeszcze nie wiedziała, kim chce zostać. Może aktorką, a może piosenkarką? Ale fantazjowała, że kiedyś to ona będzie podziwiana. Jak te modelki w gazetach. – Oczywiście, że byłam zakompleksiona – dodaje. – Jak każda dziewczyna! W przeciwieństwie do wielu koleżanek, które miały już piersi i kobiece biodra, ja w podstawówce byłam wysoka i chuda jak patyk. Chłopcy się mną nie interesowali. Wyróżniałam się na tle klasy, ale w taki dziwny sposób. Nosiłam okulary i miałam szparę między jedynkami. Mama wysłała jej zdjęcie na konkurs dla modelek. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Magda wygrała. Zaczęły się wyjazdy: do Paryża, Mediolanu, Japonii...Magda miała wtedy 16 lat. Po raz pierwszy poczuła, jak to jest, gdy marzenia się spełniają. – Zawsze chciałam podróżować, ale moich rodziców nie było stać na to, żeby pokazać mi świat – wspomina dziś top modelka. W Nowym Jorku rzuciła się w wir pracy i szybko osiągnęła swój wyśniony cel: trafiła na zawodowy szczyt. – Moim zdaniem każdy, kto wyznaczy sobie cel i go osiągnie, może powiedzieć, że ma swoją „beautiful story” – mówi Magda. – Mój zawód jest bajkowy, bo pozwala spełniać dziecięce fantazje o byciu piękną księżniczką, która ma swojego księcia – opowiada ze śmiechem. – Księciem jest fotograf. To on zrobi mi zdjęcia, na których wyglądam wyjątkowo. A potem pokaże je w najlepszych redakcjach i spełni moje marzenie o pojawieniu się na stronach luksusowych magazynów.

Lekcja życia

Gdy jedno życzenie się spełnia, przychodzi następne. Magda chciałaby się pojawić na okładce francuskiego „Vogue'a”. Pracować z Mario Testino. Bo trzeba mieć nowe marzenia, by zyskać siły do walki. Ale modeling to nie cały jej plan na życie. Niedawno zaczęła malować. Nie wie, czy pokaże kiedyś publicznie swoje prace, ale za to podjęła inną decyzję: za jakieś trzy lata zrobi roczną przerwę i wyruszy ze swoim chłopakiem w podróż dookoła świata. W trampkach i z plecakiem. Bo choć ciągle jest w rozjazdach, to ogląda głównie hotele, lotniska, studia zdjęciowe. – A co z życiem prywatnym? – pytam, gdy taksówka dojeżdża na lotnisko JFK, skąd Magda zaraz poleci do domu, do Gdańska. – Przyszłość to dziecko, rodzina, spokojne życie. Teraz wszystko jest takie zwariowane. Dwa dni jestem w Nowym Jorku, potem dwa w Paryżu, trzy w Gdańsku. Szaleństwo – przyznaje Magda. – W wieku 25 lat mam niesamowity bagaż przeżyć i doświadczeń. Do niedawna priorytetem była praca. Oczywiście jestem dumna ze swoich osiągnięć, ale wiem też, że prawdziwym spełnieniem jest takie zwyczajne, ludzkie szczęście. Praca modelki jest bardzo powierzchowna i łatwo się w niej zatracić. Karmi twoje ego, ale nie daje ci tego, co w życiu najważniejsze: prawdziwej miłości oraz przyjaźni.

Teraz najwspanialsze są dla Magdy chwile spędzone z ukochanym i rodziną. Zdarza się, że tak jak dzisiaj, leci do Polski na dwa-trzy dni tylko po to, żeby się z nimi zobaczyć. – Uwielbiam siedzieć na kanapie z mamą, pić herbatę i rozmawiać o wszystkim – opowiada. – Całkiem niedawno, w Gdańsku, jechaliśmy z moim chłopakiem na rowerach wzdłuż morza. Zatrzymaliśmy się na grzane wino i zdałam sobie sprawę, że to jest właśnie idealny moment. Marzę, by w moim życiu było więcej takich chwil. Czym więc dla niej jest „beautiful story”? – Piękna historia zawsze ma happy end – odpowiada bez wahania. – Tym szczęśliwym zakończeniem może być zdobycie pracy czy urodzenie dziecka. Życie niesie niespodzianki. Z każdej szansy trzeba korzystać. I nigdy nie wolno rezygnować z marzeń.