NASA i Europejska Agencja Kosmiczna właśnie ogłosiły rekrutację na niecodzienne „stanowisko”. W związku z prowadzonymi przez nie eksperymentami poszukiwane są ochotniczki, do których obowiązków należeć będzie… leżenie w łóżku przez 6 tygodni. Wobec potencjalnych kandydatek sformułowano jednak bardzo precyzyjne oczekiwania: NASA poszukuje kobiet w wieku 24-55 lat o BMI w granicach 19-30, które nie palą i mówią biegle po niemiecku.

Te badania obalają jeden z najczęściej powtarzanych seksistowskich mitów

Ale wrażenie, że to może być „praca życia” jest mylące, bo jak się okazuje, wcale nie o drzemanie czy beztroski wypoczynek chodzi. Poszukiwanych czeka ciężkie zadanie: naśladując astronautów przebywających w przestrzeni kosmicznej ochotniczki będą leżały z głową umiejscowiona niżej niż pozostała część ciała, z jednym ramieniem dotykającym materaca (chodzi o zmniejszenie dopływu krwi do kończyn). To pozycja ma być przyjęta na stałe, czyli na cały czas trwania „pracy”, a wszelkie codzienne czynności i aktywności będą wykonywane bez jej zmiany.

To zresztą nie wszystko – kobiety, które dostaną tę pracę poddane będą obserwacji także po powrocie ze swojej „kosmicznej” podróży, czyli w okresie readaptacji do warunków ziemskich. Ta okresowo będzie się odbywać się na przestrzeni 2 lat od zakończenia eksperymentu. Także przed jego rozpoczęciem kobiety przejdą specjalne 15 dniowe przygotowanie. Co do wyżywienia, pracodawca uczciwie uprzedza, że nie ma co liczyć na frykasy czy super zdrową dietę. Mimo to chętnych nie brakuje.

Eksperyment ma na celu opracowanie metody, która pomogłaby astronautom odwrócić  niekorzystny wpływ przebywania w stanie nieważkości. Chodzi przede wszystkim o zapobieganie zanikowi mięśni oraz kwestię tego, jak dieta i ćwiczenia miałyby wspomagać ten proces tak, by zdjąć z kosmonautów obowiązek wielogodzinnych niełatwych ćwiczeń. Brzmi jak poważne wyzwanie i pracodawcy maja tego pełną świadomość, dlatego za wspomnianą pracę NASA wynagrodzi swoje pracownice niebagatelną kwotą 19 tysięcy dolarów.

Podjęłybyście się takiej „pracy” w imię nauki?