Iga Baumgart-Witan to srebrna i brązowa medalistka mistrzostw świata oraz trzykrotna mistrzyni Europy. Nazwisko Igi Baumgart-Witan jeszcze niedawno było na językach całej Polski, a to za sprawą złotego medalu, który wywalczyła wraz z drużyną w mieszanej sztafecie 4x400m. Prywatnie lekkoatletka jest żoną piłkarza Andrzeja Witan, który gra na pozycji bramkarza w Olimpii Elbląg.

Poznali się na studiach

O tym jak para się poznała powiedział Andrzej Witan. Ich drogi splotły się na studiach wychowania fizycznego w Bydgoszczy. Piłkarz grał wtedy w bydgoskim klubie piłkarskim, Iga Baumgart biegała w miejscowym BKS-ie. Piłkarz przyznaje, że z nostalgią wspomina dzień, kiedy pierwszy raz się spotkali.

Pamiętam, że jakoś przypadkiem wpadliśmy na siebie na uczelni. Nasze spojrzenia się przyciągnęły. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Zaiskrzyło. Przyszedł deszcz. Wiedziałem, że bardzo chcę poznać bliżej tę dziewczynę. 

Los sprawił, że od tamtego momentu spotykali się coraz częściej. Zaczęli rozmawiać. Wreszcie bramkarz zdecydował się zaprosić lekkoatletkę na kolację. "To nie była jeszcze randka. Po prostu zaproponowałem, żebyśmy poszli razem coś zjeść. Już wtedy dobrze się czułem w towarzystwie Igi. Razem z nami do restauracji wybrał się kolega z Zawiszy Grzesiek Brzeziński. Posiedzieliśmy, pożartowaliśmy, a ja czułem, że tonę coraz bardziej....Właściwa randka, już we dwoje, odbyła się miesiąc później" - wspomina ze śmiechem Witan w wywiadzie w "Sport Fakt".

Piłkarz wspomina również ciężkie momenty, przez które para razem przeszła. "Przez 200 dni w roku Iga jest na obozach i zgrupowaniach, a w weekendy ja gram swoje mecze. Na początku było trudno, ale wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Oczywiście trudne chwile się zdarzały. Najciężej było kiedy grałem w Termalice Bruk -  Bet Nieciecza. Mieszkałem w Tarnowie, to kawał drogi od Bydgoszczy. Dlatego spędzaliśmy razem jeden, góra dwa dni w miesiącu. To była katorga. Okropnie za sobą tęskniliśmy. Możecie nie wierzyć, ale to aż bolało".

"W naszym związku to Iga jest gwiazdą"

Andrzej Witan przyznaje, że to jego żona, a nie on, jest gwiazdą w ich związku. "Przez chwile było o mnie głośno, ale to nic przy sukcesach żony. To Iga w naszym związku jest gwiazdą. Jestem z niej dumny. Wiem, jak wiele wysiłku, pracy, bólu i wyrzeczeń kosztują ją zdobywane medale. Kiedy polska sztafeta wygrała w Tokio, to miałem w oczach łzy szczęścia. Iga co prawda nie pobiegła w finale, ale jej kapitalny start w eliminacjach sprawił, że Biało-Czerwoni w ogóle mieli możliwość przystąpienia do rywalizacji o podium Igrzysk Olimpijskich. Ten medal w pełni jej się należy. Najlepiej wiem, jak bardzo walczyła, żeby pojechać do Tokio. Kontuzja, rehabilitacja, powrót do formy, znów uraz, zwątpienie... Umęczyła się strasznie. To złoto to dla niej największa nagroda" - mówi ze wzruszeniem w głosie Andrzej Witan.

Sport to nie wszystko

Kibice znają Igę tylko ze sportowej strony, jako królową lekkoatletycznych aren. W domu natomiast biegaczka jest zapaloną kucharką. "Ostatnio Iga zafiksowała się na wypieki. Robi pyszne ciasta. Tort, który przyrządziła na moje urodziny, był nieziemsko smaczny. Ten talent Igusi to dla mnie raj, bo uwielbiam wszystko co słodkie. A najbardziej żonę, bo nikt ani nic nie jest dla mnie słodszy od niej" - dodaje piłkarz.