„Podcinała mi skrzydła”, „on nigdy mnie nie kochał” albo „nie dbałam o siebie po urodzeniu dzieci i dlatego odszedł do innej”. Rozwód – ile par, tyle wersji. Jedni rozstają się w zgodzie, inni prowadzą wojny z dziećmi jako zakładnikami. Dla jednych rozwód oznacza wolność, gdy jeszcze inni traktują go jak osobistą porażkę. Ale jedną pewną rzecz podkreśla nasza ekspertka, psychoterapeutka K. Lea Jarmołowicz z Ośrodka CENTRUM – rozwód to jedno z najbardziej stresogennych doświadczeń w życiu.

Rozwód idealny: schemat

Katarzyna Mizera, Kobieta.pl: Czy jest jakiś schemat rozwodu? Czy wszystkie rozstania są podobne i towarzyszą im podobne emocje?

K. Lea Jarmołowicz-Turczynowicz: Rozwód uznawany jest za jedno z najbardziej stresogennych wydarzeń w życiu. Wiele osób także z tego powodu żyje w związkach partnerskich latami. W ostatnich latach rozwodzimy się coraz częściej. Każda z osób jednak przeżywa rozwód zupełnie inaczej. W praktyce wydaje się, że troszkę łatwiej jest poradzić sobie z emocjami, gdy jest się stroną inicjującą, bo zwykle decyzję ma się już przemyślaną i to jest taka „kropka nad i”, ale to nie znaczy, że to emocjonalnie nic nie kosztuje. Oczywiście mechanizmy obronne w radzeniu sobie z rozwodem są przeróżne. Dla jednych „najważniejsze, to rozstać się z klasą”. Inni traktują to jako osobistą porażkę i odczuwają wielką złość, nienawiść, obwiniają wyłącznie drugą stronę lub siebie. Często słyszymy wtedy: „to zła kobieta była”, „podcinała mi skrzydła”, „on nigdy mnie nie kochał” albo „to przez to, że pracowałem za dużo”, „nie dbałam o siebie po urodzeniu dzieci i dlatego odszedł do innej”. Ile par – tyle wersji. Łączy wszystkich jedno: nie chcą być już razem, a każdy musi poradzić sobie z tym na swój sposób.

Jak przeżyć rozwód? Etapy żałoby po rozstaniu

Jakie emocje towarzyszą parom podczas procesu rozwodowego? Muszę przyznać, że coraz częściej spotykam się z takimi reakcjami rozwodników, jak ta, malująca się na twarzy Nicole Kidman, zaraz po ostatniej rozprawie, na której dostała rozwód z Tomem Cruisem. 

Instagram @popculturefilm

Rozstanie oznacza koniec czegoś ważnego. Nawet, jeżeli na końcu było bardzo nieprzyjemnie, to przecież nie zawsze tak było. Koniec zawsze wiąże się z ostatecznym pożegnaniem wszystkiego. Nasz związek kończy się ostatecznie. To trochę tak, jakby druga osoba umierała dla nas. Można więc powiedzieć, że towarzyszy nam swoisty proces żałoby, czyli musimy przejść 5 etapów:

  • zaprzeczenia („to niemożliwe”, „jak to się mogło stać”, „to się nie dzieje”);
  • gniewu („dlaczego to spotyka właśnie mnie”, „dlaczego on/ona mi to robi?”;„nie zasłużyłam na to”);
  • targowania się („jak bardziej zadbam o siebie, to może zobaczy, co stracił?”, ”jak teraz postawię na siebie, to wszystko będzie znowu dobrze”);
  • depresji („to wszystko nie ma sensu, nigdy nie będzie już jak kiedyś”);
  • akceptacji („to już definitywny koniec, nigdy już nie będziemy razem, godzę się na to”);

Poszczególne etapy mogą się mieszać, występować w różnej kolejności. Jest to uproszczony opis, ale to schemat, który występuje właśnie najczęściej.

Zobacz także:

Poradnik pozytywnego rozwodu – jak wspierać i pocieszać? 

To chyba top najczęstszych pocieszeń: „nie ty pierwsza, ani ostatnia”, „wina zawsze leży pośrodku”, „nie zasługiwał/a na ciebie”, „to była świnia” itp. Czy jest jakiś poradnik jak wesprzeć osobę przechodzącą przez rozwód? Co można mówić, a czego lepiej nie robić?

Warto przede wszystkim pytać, czego ktoś by potrzebował. Możemy pomóc znaleźć prawnika, być na sprawie rozwodowej, ale przede wszystkim BYĆ. Warto wstrzymać się z udzielaniem rad, a po prostu poświęć osobie dużo uwagi, zachować obiektywność i mówić o plusach i minusach albo pytać ją o te kwestie tak, żeby pomóc jej to sobie poukładać. Pozwolić się wypłakać na naszym ramieniu, to zawsze jedna z najskuteczniejszych form pomocy. Jeśli nie jest to nasz bliski przyjaciel, najlepiej nie wypytywać za dużo i szanować czyjąś prywatność, być wyrozumiałym, gdy widzimy, że jest komuś trudno.

Rozwód: najczęstsze przyczyny

Co jest najczęstszym powodem rozwodów? Zwykle słyszymy znane z celebryckich historii rozstań: „niezgodność charakterów”, ale co za tym tak naprawdę stoi? Jaki najbardziej absurdalny powód rozwodu Pani usłyszała?

Ja z racji zawodu zwykle słyszę raczej mało śmieszne historie. Trudno mi oceniać coś, jako absurdalne, bo z każdym pacjentem zyskuję tylko pewność, że każdy człowiek jest bardzo unikalny, a jego zachowanie czy reakcje są wynikową jego indywidualnych doświadczeń. W sumie więc niewiele mnie już ludzie zaskakują. Myślę, że stwierdzenie niezgodności charakterów jest wynikiem raczej kurtuazji niż szczerości. Jak obserwuję pary, to mam wrażenie, że powodem wielu rozstań jest brak lub trudność w komunikacji i brak szczerości. Czasem z powodu braku umiejętności, czasem lęku przed odrzuceniem. Mam jednak wrażenie ze w ostatnich latach głównym powodem rozstań są nierealne oczekiwania i niechęć do pracy nad związkiem.

Żyjemy w czasach, gdy wszyscy pragniemy mieć wszystko – szybko i natychmiast, bez ponoszenia wysiłku. I od innych oczekujemy, że będą jak iPhone – idealnie dopasowani do nas i wszystko powinno się dziać intuicyjnie. I jak tak nie jest to znaczy, że to nie jest to. A to kompletnie błędne założenie. Związek to jest coś, nad czym się stale pracuje, a szczęście nie jest nam dane, tylko musimy nad nim pracować.

Miłość i rozstania w czasie pandemii

Czy zauważyła Pani większą liczbę rozwodów po/w czasie pandemii?

Zdecydowanie! Dla wielu osób zamknięcie w domu to było ogromne wyzwanie. Nie było już gdzie uciekać od trudności tylko leżały one cały czas na stole. Nie dało się ich zakopywać pod dywan i udawać, że problemu nie ma, zasłaniając się pracą, siłownią, wyjazdami, czy spotkaniami ze znajomymi. To był wielki test bliskości dla wielu i bardzo wiele osób tego testu nie zdało. Ci, którzy jednak dźwignęli ten temat i potrafili ze sobą dojrzale żyć – jeszcze bardziej zaczęli doceniać swoje związki i bliskość. 

Czy istnieje życie po rozwodzie?

Getty Images

Czy istnieje życie po rozwodzie? I jak zacząć to „nowe życie”?

Każda zmiana w życiu wiąże się z tym, że coś tracimy, ale także coś zyskujemy. Każde pożegnanie to przywitanie czegoś nowego. Myślę, że dla wielu osób tkwiących w destrukcyjnych mechanizmach to świetny moment na nowy rozdział. Jak się żałobę przejdzie właściwie, to rozwód może być wspaniałym początkiem nowej jakości życia. Zdradzę, że ja wręcz uwielbiam pomagać kobietom, które zdecydowały się wejść w nowy rozdział i pożegnać to, co sprawiało, że były nieszczęśliwe.

To jest ogromna wspaniała siła, która daje wiatr w żagle i to wspaniałe towarzyszyć komuś, kto, owszem ma do pożegnania przeszłość, ale jak wystrzeli, to niezwykle wzruszające widzieć to nowe oblicze kobiecości! Kobiety są po prostu wspaniałe i niezwykłym jest móc im w tym towarzyszyć.

„Rozstanie z klasą” lub „pranie brudów”: rozwody gwiazd

Czy zawsze da się znaleźć kompromis i rozstać „z godnością”? Bez prania brudów, wciągania postronnych osób, manipulacji dziećmi? Takich przypadków jest tysiące – np. afera rozwodowa Kasi Cichopek i Marcina Hakiela.

Kompromis i godność nie musi iść w parze. Kompromis jest zawsze przy odmiennych zdaniach. To nie jest tak, że każda osoba da coś od siebie i coś z tego się klei na kompromis. To powinna być trzecie nowe rozwiązanie, które bierze pod uwagę uczucia obu stron. Czyli chodzi tu o szacunek. Nie znam prawdy o relacji Państwa Cichopek-Hakiel. Wyobrażam sobie natomiast, że Pani Kasia była inicjatorka tego rozstania, więc tak jak mówiłam – było jej trochę łatwiej, bo wszystko miała już przemyślane. Towarzyszy jej więc więcej spokoju, bo proces żałoby trwał od jakiegoś czasu. Jak donosiły media, Pan Marcin był zaskoczony jej decyzją, więc też zrozumiałe jest, że był w zaprzeczeniu najpierw, a potem w fazie gniewu. Trudno więc się mu też dziwić, że zareagował bardzo emocjonalnie. Czy to, aby to robić w przestrzeni mediów… no cóż, to już kwestia do rozstrzygnięcia przez osoby żyjące w świetle reflektorów. Jakoś towarzyszy mi dla nich obydwojga dużo współczucia. Bo niezależnie od tego, co ostatecznie doprowadziło do ich rozstania, z pewnością dla żadnego z nich nie jest to przyjemne i łatwe. Daleka jestem od publicznego osądu. Nie daję sobie prawa do oceniania decyzji nikogo, bo nie jestem w życiu i głowie tej osoby. Z pewnością każde z nich ma swoje powody, że tak, a nie inaczej się zachowało. Nie jestem także zwolennikiem bycia ze sobą na siłę, nawet jeżeli jedna z osób wciąż kocha. Można też kochać, a wcale nie być ze sobą.

Czy śledzi Pani „celebryckie” rozwody, aby np. potem podać je za przykład pacjentom, czego nie robić w czasie rozwodu?

Jako psychoterapeutka nigdy nie mówię nikomu, co ma robić czy nie robić. Nie radzę nikomu, a bardziej pomagam odkryć to, co ktoś chciałby zrobić, po tym jak obejrzy sytuację z różnych stron. Każdy jest najlepszym specjalistą od swojego życia i ma prawo popełniać błędy. Kiedy widzę, że ktoś cierpi i pokazuje to w mediach, to towarzyszy mi dokładnie ta sama myśl, jaką mam, kiedy obserwuję tam łzy szczęścia - rozumiem, ale ja bym dała sobie prawo do prywatności. Moje zdanie nie ma tu jednak znaczenia. Każdy ma prawo decydować o tym, co mu przynosi szczęście. Dlatego pewnie od ponad 16 lat nie mam telewizora, nie czytam gazet i prawie nikogo nie śledzę na Instagramie. Ale jednocześnie pomagam wielu znanym osobom. I myślę sobie, że może dzięki temu, że żyję odcięta od mediów, jest mi łatwiej to właśnie robić, bo widzę człowieka, a nie jego medialną historię czy rolę, jaką buduje zawodowo.

Jakich błędów nie popełniać, by rozwód nie stał się polem walki?

Jakie największe błędy popełniają rozwodzące się pary?

No niestety, ale dużo osób w trakcie rozwodu próbuje przekonać wyłącznie do swoich racji i ma wygórowane żądania wobec drugiej strony. Niejednokrotnie wykorzystuje ten moment, jako narzędzie do zemsty i wciąga się w to dzieci, próbując komuś dopiec, jako zadośćuczynienie za swój ból. Rozwód to kwestia formalna, więc powinno się używać do tych kwestii rozumu, a nie pozwolić by emocje nami kierowały. Czasem potrzeba jest na to dłuższego czasu by pojawić się na sali sądowej. Niezależnie od tego, kto jest winny bardziej, z szacunku do tego, co było warto rozwodzić się w przestrzeni spokojnej. By każdy wziął odpowiedzialność za to, jak przyłożył się do tego końca, bo nigdy nie jest winna tylko jedna strona. Rozwód, niezależnie z czyjej bardziej winy, bo tym już zajmą prawnicy, jest końcem. I myślę, że każda ze stron zanim do niego przystąpi musi to zrozumieć i zaakceptować to na poziomie emocjonalnym. Czasem nie jest to łatwe, dlatego jeżeli towarzyszą nam zbyt silne emocje, warto skorzystać z pomocy adwokata specjalizującego się w rozwodach. Tak, aby nie będąc zaangażowanym, mógł uzgodnić na drodze prawnej to, co dla nas na tej ścieżce jest najbardziej korzystne. A wyrazem zadbania o obszar emocjonalny, będzie szukanie pomocy psychologicznej u psychoterapeuty.

Kiedy warto dać sobie jeszcze szansę i walczyć, a kiedy odpuścić partnera?

Generalnie, jeżeli walczymy, to znaczy ze prowadzimy wojnę, a na wojnie giną ludzie. Nikt w trakcie i po niej nie czuje się dobrze, nawet gdy formalnie jest wygrany. Nie ma jednej recepty ani scenariusza czy granicy, że dotąd warto albo czegoś nie warto robić. Jak patrzę zarówno z perspektywy doświadczenia życiowego jak i terapeutki, jestem pewna, że granicą bezwzględną dla wszelkich działań jest szacunek. Zarówno do siebie, jak i drugiej osoby. Nie warto robić rzeczy, po których będziemy myśleli o sobie źle, ani też nie powinniśmy pozwalać drugiej osobie nas ranić. Z pewnością warto naprawiać, a nie wyrzucać rzeczy, ale nie zawsze jest to możliwe. Zachęcałabym wszystkich do tego, by pracowali nad związkiem, gdy zaczynają się problemy, a nie czekali, aż zostaną z niego zgliszcza. Terapia par jest wtedy świetnym wyjściem. Myślę, że gdyby w ramach nauk małżeńskich odbywały się warsztaty dla par albo spotkania z psychoterapeutą, to więcej par miałoby szansę na szczęśliwe wspólne życie. Budowanie szczęśliwego związku to szereg umiejętności, których naprawdę można się nauczyć. Wystarczy chcieć.

Czyli istnieje jakaś recepta na szczęśliwy i udany związek?

Pouczające może okazać się to, żeby poznając się i żyjąc razem, słuchać siebie dokładnie i rozmawiać. Pytać, dociekać i interesować się sobą nawzajem. Troszczyć się i być wobec siebie serdecznym. A przede wszystkim – mieć zgodę na to, że dobry związek to praca obydwojga ludzi i nic się samo nie zrobi. Nagrodą za tę pracę jest prawdziwa bliskość i spokojne wartościowe życie z kimś, kogo szczerze kochamy i kto nas kocha.