Fragment wywiadu sprzed lat: „Julka, jesteś gwiazdą?”. – „Nieee. Po prostu: poszłam na casting, dużo dzieci było. Mój dziadek aż się rozpłakał z radości, że wybrali mnie” – odpowiada pięciolatka. Koniec cytatu. Wywiad z Julią dziś: „Na planie "Tylko mnie kochaj" Maciej Zakościelny witał cię słowami "Cześć, gwiazda!”. – Pamiętam! Zawsze mnie to krępowało, bo gwiazdy są na niebie, a ja jestem Julia – uśmiecha się Julia Wróblewska. Zagrała w kilkunastu filmach, udzieliła setek wywiadów, porównują ją do takich sław jak Shirley Temple czy Dakota Fanning. Mimo to Julia wciąż jest skromna. – Taka ze mnie aktoreczka. Zawsze uważam, że mogłam zagrać lepiej. Czy praca na planie jeszcze mi się nie znudziła? Ależ skąd. Ja to kocham. Chciałabym jednak znów być anonimowa, bo wszyscy zwracają uwagę, jak się ubieram, co wkładam do koszyka w sklepie – mówi Julia. Jak się odstresowuje? – Uwielbiam gotować. Moje popisowe dania to naleśniki i placki ziemniaczane, piekę też pyszne ciasteczka – wylicza Julia. Przepisy zamieszcza na stronie www.blogstar.pl, pisze też tam o swej ukochanej suczce Lei. Gdy wychodzi z nią na spacer, rozmyśla, co może zrobić dla innych. Ostatnio wzięła udział w charytatywnym „Biegu po nowe życie”. – Warto dać cząstkę siebie, aby ktoś inny mógł żyć.