Los obdarzył ją wyjątkową urodą i niespotykanym talentem – miała 17 lat, gdy przyjęto ją do Comédie Française, gdzie angażuje się aktorów po studiach! – Nie dał mi za to intuicji, jakich mężczyzn wybierać – powiedziała kiedyś. Coś za coś? Potrafiła przejmująco wczuć się w grane postaci. – Choć to niebezpieczne tak sięgać do irracjonalnych pokładów osobowości. Zawsze coś zostaje – przyznawała sama w nielicznych wywiadach. Unikała prasy, co tylko rodziło plotki o jej życiu. Że nie bez powodu genialnie grywa skomplikowane role wariatek, histeryczek i kobiet szalonych.

TRUDNE ROLE

Długo ukrywała, z kim ma pierwszego syna, Barnabé, dziś 30-letniego muzyka. Gdy chłopiec miał 10 lat, przyznała, że jego ojcem jest filmowiec Bruno Nuytten. – Poznaliśmy się w 1976 r. na planie filmu „Barok” – wyznała. 21-letnia Adjani zachwyciła się starszym o 10 lat operatorem, jednak po trzech latach jej namiętność wygasła. Ze względu na syna utrzymywali dobre kontakty. Tak dobre, że gdy w 1987 r. Adjani postanowiła wyprodukować wymarzoną biografię Camille Claudel, właśnie Nuyttenowi zaproponowała reżyserię filmu (za rolę w nim została nominowana do Oscara). – Niezależnie od tego, co się stało, można utrzymać poprawne relacje, gdy ludzie się szanują i są uczciwi wobec siebie – tłumaczyła bez emocji. I całą sobą szukała miłości. Ciągnęło ją zwłaszcza do ekscentryków, charyzmatycznych artystów, którzy, niestety, mieli problem z szacunkiem do kobiet i uczciwością wobec nich... Gdy zaczęła pracę na planie „Opętania” Andrzeja Żuławskiego, bulwarowa prasa zaczęła węszyć wzajemną fascynację aktorki i reżysera. On sam, wiele lat później, w jednym z felietonów pisał: „Za porcelanowej nieskazitelności rysami i w głębi najzupełniej fiołkowego spojrzenia czaił się demon. Wytrzebiała wszystko i wszystkich, co chcieli dla niej dobrze”. Film, choć przerażający, został doceniony przez krytyków. Adjani grała przejmująco. Jak opowiadał Żuławski, znana z niełatwego charakteru gwiazda na jego planie była grzeczna. Bo się go... bała. Trafił swój na swego, mówiono. Gdy któregoś dnia odmówiła założenia sztucznych soczewek, reżyser ponoć chwycił ją za szyję: – Jak ty, k..., nie włożysz tych oczu w ciągu trzech minut i nie będziesz grała, to cię uduszę! – krzyczał. Ale po premierze filmu mówił zachwycony: – Adjani jest jednym drżeniem, zmysłowością, temperamentem. Ma możliwości ekspresji przewyższające 90 procent innych aktorek. Jest błogosławiona przez bogów. Rola przyniosła Isabelle wiele nagród, m.in. w Cannes. Potem jednak musiała odpocząć od reżysera. Potrzebowała lat, by dojść do siebie. Pomógł jej w tym słynny amerykański uwodziciel Warren Beatty, którego poznała na planie hollywoodzkiej komedii muzycznej „Ishtar”. Producenci aż zacierali ręce, bo romans pięknej pary opisywała prasa, co było darmową reklamą filmu. Ale tak jak film wydał się aktorce błahy, tak i znajomość z Beattym szybko przestała zaprzątać jej głowę. Adjani, prawdziwa Europejka, źle się czuła wśród amerykańskiej ekipy. – Ludzie w Hollywood są tacy zorganizowani – dziwiła się. – Nawet jak kręcą emocjonalny film oparty na krzyku, każdy wrzask jest zanotowany w tabelce kierownika produkcji.

DANIEL DEMON

Ona potrzebowała silnych i prawdziwych doznań. I znalazła. Pod koniec lat 80. poznała Daniela Day-Lewisa, młodszego od niej o kilka lat Brytyjczyka. Skomentował to Andrzej Żuławski: – Trafiła na aktora, który gorszym był psychopatą od niej, i bardziej zdolnym, i to zdolnym do każdej nieodpowiedzialności. A ona tylko w nim rozpoznawała bratnią duszę. – O ekscentrycznym usposobieniu Day-Lewisa, jego perfekcjonizmie graniczącym z szaleństwem, do dziś krążą legendy. Grając w filmie „Moja lewa stopa” chorego na porażenie mózgowe, nie schodził z wózka inwalidzkiego. Ekipa była wściekła, bo kazał nosić się i karmić, ale wysiłek się opłacił: film odniósł sukces, a i on dostał Oscara. Między filmami potrafił znikać na kilka lat. Nikt poza najbliższymi nie wiedział, co aktor robi. Czy jest akurat czeladnikiem u szewca we Florencji, czy ścina drzewa w Irlandii... Poznali się z Adjani, gdy promowała w Londynie „Camille Claudel”. Natychmiast ją oczarował. – Zakochałam się w nim, bo nosił piękny, duży irlandzki sweter i na pierwszym spotkaniu wręczył mi kilka dziwnych, „poetyckich” prezentów – wspominała aktorka. Zamieszkali razem i Adjani na trzy lata zniknęła z ekranu i życia towarzyskiego. – Byłam zbyt zajęta miłością. To była moja wielka rola. Jest tyle pracy przy miłości – mówiła. Zwłaszcza miłości tak burzliwej. Razem spędzili sześć lat namiętności i rozstań. Daniel Day-Lewis miał opinię awanturnika i kobieciarza. Przypisywano mu romanse, m.in. z Wynoną Ryder, z którą grał w „Wieku niewinności”. Adjani cierpiała, ale wybaczała. On ją potem przepraszał, proponował małżeństwo, dziecko. – I szybko o tym zapominał... – żaliła się. Była w 7. miesiącu ciąży, gdy rzucił ją na dobre. Plotka głosi, że wysłał jej krótki faks ze zdaniem: „Adieu, kochanie”. W dniu, gdy Adjani rodziła ich synka Gabriela, aktora widziano w knajpce z Julią Roberts. Niecały rok po rozstaniu Isabelle dowiedziała się, że Daniel planuje ślub. Mimo złamanego serca zadzwoniła do niego z gratulacjami. Odebrała jego narzeczona. Zdumiona. Jak się okazało, aktor po miesięcznej znajomości żeni się z Rebeccą Miller, córką dramaturga Arthura Millera. Dziś jest jej przykładnym mężem i ojcem ich dwóch synów, ale utrzymuje kontakty z Gabrielem. – A ja długo jeszcze cierpiałam – mówiła samotna gwiazda. – Nikt nie śmiał się do mnie zbliżyć i mnie uszczęśliwić.

UCZUCIA ŻAR

Nieoczekiwanie udało się to światowej sławy muzykowi. W 2002 r. 54-letni Jean-Michel Jarre poprosił o rękę 47-letnią Adjani. Poznali się zaledwie trzy miesiące wcześniej w jednej z paryskich restauracji. I już stali się nierozłączni. – Przyciągnęliśmy się jak dwa magnesy. Nie mamy czasu do stracenia – wyjaśniali. Adjani wprowadziła się do jego mieszkania, i – dotąd dyskretna – pierwszy raz podzieliła się ze światem swoim szczęściem. Numer „Paris Match”, w którym opowiedzieli o planowanym ślubie i pokazali się razem na okładce, błyskawicznie zniknął z kiosków. – Życie przyniosło nam zbyt wielki dar, byśmy mogli zachować go tylko dla siebie – twierdzili zgodnie. Isabelle promieniała, prezentując pierścionek zaręczynowy. Prawie nie wychodzili z domu. – Jesteśmy sobą tak zafascynowani, że nie potrzeba nam słońca, powietrza, gwaru ulicy – podkreślała zakochana. Dwa lata później wyznała: – Chyba nie jest mi pisane udane życie prywatne... – Dwa miesiące przed planowanym ślubem aktorka obwieściła publicznie koniec ich związku, bo odkryła, że Jarre ją zdradza. – Wierzyłam w niego, ale się myliłam – rzuciła z goryczą. Zasugerowała też, że to niewierność Jarre’a stała się powodem depresji jego byłej żony, Charlotte Rampling. Nieszczęśliwa, głeboko zraniona Adjani rozpętała we francuskich mediach kampanię przeciwko tolerowaniu nad Sekwaną kochanek u żonatych Francuzów. Słynny muzyk próbował łagodzić sytuację, podając własną wersję wydarzeń. Zapewniał, że z Rampling jest w przyjaźni, a publikowane w tabloidach zdjęcia z nową miłością, Anne Parillaud (aktorką znaną z „Nikity” L. Bessona), zrobiono po rozstaniu z Adjani. – Nie czuję się winny. Nie byliśmy małżeństwem i nie mamy dzieci – oświadczył prasie. Dziś Isabelle ma posklejane serce. W nim dwóch mężczyzn: swoich synów. – Liczą się chwile, które przeżyliśmy, i rzeczy, które zrobiliśmy – twierdzi. – Nie te, z których zrezygnowaliśmy na rzecz rozsądku...