Grażyna Szapołowska: Nie wstydzę się zmarszczek. W dobie internetu nie da się zafałszować wieku. Mam coraz więcej doświadczenia. I coraz częściej odwiedzam lekarzy. Dziś dla mnie zaczynają być istotne inne wartości: przyjaźń, bliskość, zdrowie. Odchodzą ludzie, których znałam i którzy byli moimi przyjaciółmi. Dojrzała kobieta, tak jak mężczyzna, to ktoś, kto potrafi zrozumieć młodych i – może przede wszystkim! – starszych ludzi. Upływ czasu nie jest dla mnie tak ważny, jak dla moich najbliższych, którzy są starsi ode mnie i oczekują wsparcia, pomocy. – Przemijanie w kontekście kobiecości trzeba zaakceptować. Ono nas zmienia w interesujący sposób. Mężczyzna nabiera uroku wraz ze swoimi zmarszczkami. Kobieta nabiera szlachetności przez swoją mądrość. A ja dziś, na szczęście, czuję się troszkę mądrzejsza niż kiedyś. Gdy sobie teraz pomyślę, jaka byłam, mając 20, 30, nawet 40 lat, jakie to były emocje, nieprzespane noce, wypalone paczki papierosów i nerwy... Nie miałam dystansu do niczego, zwłaszcza do siebie. Dziś mam w sobie radość spokoju.

Aktorka mówi, że lubi w swoim życiu wolność. – Dzięki długoletniej pracy nie muszę zwracać uwagi na koszty, kiedy np. mam ochotę wyjechać. Mogę wybierać wśród ról, które mi proponują reżyserzy. Robić prezenty ludziom, których szanuję. Ale najpiękniejsze jest to, że mogę się wyłączyć i napisać książkę.

Grażyna Szapołowska nadal rozgrzewa męską wyobraźnię. Czasem ten seksapil jej przeszkadza. Czasem bawi się nim, jak wtedy, gdy pewnego razu na Nowym Świecie zatrzymał ją policjant. Zarzut: niezapięte pasy. „Nie mogę ich zapiąć, bo zrobiłam sobie implanty”, zażartowała wtedy. – Lubię w sobie poczucie humoru. Ono ułatwia wszystko, tym bardziej w dojrzałym wieku. Pytana o najpiękniejszy komplement usłyszany ostatnio, cytuje wpis fana ze swej strony na Facebooku. Książka aktorki „Ścigając pamięć” zmieniła jego podejście do mamy i babci. „Dopiero teraz, po wchłonięciu słów Pani książki, raz wesołych, a raz smutnych, poczułem magię. Tego nie da się opisać. Zresztą nawet nie chcę tego robić. Wsiadłem w autobus i jadę zobaczyć się z nimi. Zostawiłem pracę na dwa dni. Co mi tam! (...). Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś Panią zatrzymać na ulicy i poprosić o miłe słowo na jednej z pięknych stron tej książki. Dziękuję una grande, meravigliosa polacca!” – To dla mnie więcej znaczy niż wszystkie komplementy – mówi aktorka.

Przeżyła wiele zakrętów. Wiele związków. Teraz nic jej już nie zaskoczy. Doświadczenia sprawiły, że stała się kobietą odważną. Szczerą wobec samej siebie. Dziś przyznaje się do swoich lęków, słabości. Ale nie ma w niej bólu związanego z przemijaniem urody. Bo zostawia po sobie filmy, sesje zdjęciowe. – Akceptuję upływ czasu, nie mam wyjścia. Nie wstydzę się swoich zmarszczek. W dobie internetu nie da się zafałszować wieku – śmieje się. – Byłam kiedyś taka, teraz jestem inna. Jeżeli o coś się boję, to nie o figurę ani zmarszczki, tylko o zdrowie, kondycję. Kiedyś biegałam z psem dziesięć kilometrów. Dziś byłoby to już za daleko. Kobieta dojrzała musi rozumieć zmieniające się potrzeby swego ciała, szanować je. Dzielenie codzienności z kimś właściwym, doświadczanie jego miłości, troski, poczucia humoru jest ważne dla kobiety.

11 lat temu w moim życiu pojawił się ktoś taki: Eryk Stępniewski. Od kiedy go spotkałam, wszystko mi się poukładało w życiu. Tam, gdzie przebywa Grażyna Szapołowska, w powietrzu wisi delikatny flirt. Uwodzicielska – gdy siedzi, od niechcenia przeczesuje palcami włosy. Czaruje jak zawsze. Bez umizgiwania się, z klasą. To coś ma we krwi. Ale ma też odrobinę żartobliwej przekory, ze śmiechem kwituje „żelazne” pytanie: – Mężczyźni? To nudny temat. Wszyscy wciąż chcą w niej widzieć symbol wyzwolonej kobiecości i erotyzmu, a ona woli opowiadać o swych bliskich. O kochającej ją mamie, której poświęciła książkę, o partnerze, córce, wnuczce. Przyjaciołach, zawodzie, który dał jej niezapomniane spotkania z ludźmi, emocje. A kiedy patrzy dziś na siebie w lustrze, widzi swoich profesorów. – Zastanawiam się, gdzie oni są… i czy może są ze mnie dumni… a może nie…