Niedawno aż pięć dziewczyn (włącznie ze mną) przyszło na urodziny koleżanki w małych czarnych sukienkach. Kocham klasykę, ale nie cierpię być na imprezach ubrana tak jak inni. Ma Pan dla mnie jakąś alternatywę?

Tak, wielką białą sukienkę. A na serio... Anna Dello Russo mówi, że jeśli widzisz kobietę w takiej samej rzeczy, powinnaś się cieszyć. Bo to znaczy, że obydwie macie świetny gust. Ty masz aż cztery koleżanki „fashionistki”, więc nie narzekaj. Następnym razem zrób wszystko, żebyś to ty w małej czarnej wyglądała najlepiej. Najpiękniejsze szpilki, najmodniejsza torebka i zgrabne nogi to zestaw obowiązkowy do małej czarnej. W ostateczności: czarne legginsy z błyszczącym topem.  

Nigdy nie wiem, co komu kupić w prezencie. Czy jest coś uniwersalnego, co ucieszy każdego?

Oczywiście! Pieniądze. Już słyszę te głosy oburzenia, więc powiem wprost: skończmy z hipokryzją i przestańmy udawać, że pieniądze szczęścia nie dają. Nie znam nikogo, kto wolałby pięć nietrafionych prezentów – powiedzmy, po 50 zł każdy – od 250 zł w gotówce, które może wydać, na co tylko chce. Na moje ostatnie urodziny przyjaciele zrzucili się dla mnie na weekend w fajnym hotelu w Bangkoku, bo kilka dni później leciałem na wakacje i właśnie tam miałem przesiadkę. Dlatego bez poczucia obciachu pomaszeruj do banku po tzw. kartę przedpłaconą (czyli „nabitą” taką kwotą, jaką przeznaczasz na prezent) albo włóż banknot do eleganckiej koperty i przewiąż ją wstążką. To każdego ucieszy bardziej niż kolejny T-shirt/miska na sałatę/krawat/kubek z kotkiem, który zaraz po twoim wyjściu wyląduje w pudle z nietrafionymi prezentami na dnie szafy

Zaprosiłam na urodziny przyjaciół. Oni nie są zbyt modni, większość przyjdzie w dżinsach i T-shirtach. Mnie z kolei marzy się jakiś odlotowy strój, ale nie chcę wprawiać ich w zakłopotanie... Co robić?

Nie rozumiem twojego dylematu. Urodziny to ten dzień w roku, kiedy należy czuć się wyjątkowo! Masz prawo zaszaleć ze strojem, bo to twoja impreza i jestem pewny, że nikt tego źle nie odbierze. Ale jeśli już teraz masz wyrzuty sumienia, że się zbyt fajnie ubierzesz, to znaczy, że rola gwiazdy wieczoru ewidentnie cię krępuje. Dlatego wystylizuj się na „panią domu”: włóż stary T-shirt, zgrzebny fartuszek i obowiązkowo kapcie. I przez cały wieczór siedź w kuchni, i zmywaj po gościach talerze. Pewnie nie będziesz się najlepiej bawić, ale jest plus: rano nie zastaniesz w kuchni sterty brudnych naczyń.