Zmiany w podatku VAT od 1 lipca 2020

Nowa matryca VAT ma ujednolicić podatek nałożony na grupy podobnych produktów. Jak do tej pory, drobne różnice pomiędzy ich składem, powodowały, że ich ceny znacząco się różniły, jak np. w przypadku musztardy i sosu musztardowego, gdzie ta pierwsza objęta była 23% podatku, drugi - 8%. Zmiany w VAT mogą spowodować więc obniżkę cen jednych produktów, a podwyżkę drugich. Te pierwsze, to między innymi pieczywo, produkty higieniczne, niektóre warzywa i owoce, a także artykuły niemowlęce. Większość z nich została na nowo objęta 5, zamiast 8% podatkiem VAT. „Rekordzistką” obniżek jest osławiona już musztarda (o której z resztą same już wspomniałyśmy). 

Mówi się, że w przyrodzie musi być równowaga, podobnie jest w gospodarce. Nowa matryca VAT zakłada również zwiększenie podatku VAT na niektóre grupy produktów. Są to na przykład owoce morza, przyprawy i... lód spożywczy.

Czy to oznacza, że za pewne produkty zapłacimy mniej?

Ceny w sklepach składają się z wartości netto i podatku VAT. My, jako klienci, zostawiamy w kasie sklepu wartość kwoty brutto, czyli sumę powyższych. Co oznacza podatek VAT? Ta kwota, to „podatek od towarów i usług”, który sklep musi „oddać” do Urzędu Skarbowego. W bardzo dużym uproszczeniu, do kieszeni właściciela sklepu trafia kwota netto. 

Dlaczego bardzo dużym? Od pozostałej wartości netto, przedsiębiorca odprowadza jeszcze inne podatki, jak np. PIT, na cenę produktu składają się też inne koszty prowadzenia biznesu. 

Jak to wygląda w praktyce (a raczej, przy kasie)?

Załóżmy, że cena banana na paragonie wynosi 2 zł i (jak było do 1 lipca) jest on objęty 8% podatkiem VAT (15 groszy). Wartość netto banana to więc 1,85 zł. Wspomniane 15 groszy właściciel sklepu przekazuje do Urzędu Skarbowego. Od pierwszego lipca VAT na banany zmalał do 5%. Przy tej samej wartości netto banana, cena brutto dla klienta wyniesie 1,94 zł, czyli o 6 groszy mniej. - tłumaczy księgowa Ewelina Lemparty

Jak to wpłynie na portfele kobiet?

Czy zmiany w VAT mogą mieć realny wpływ na portfele kobiet? Największym zainteresowaniem niewątpliwie cieszy się obniżka na produktach higienicznych, a także tych dla dzieci (żywność, pieluszki). VAT w obu tych kategoriach został ujednolicony z 8 na 5%, dlatego też za główne odbiorczynie tematu, przyjmiemy młode mamy. 

Załóżmy, że rocznie na pieluchy jednorazowe i żywność dla niemowlaka, jedna mama wydaje średnio około 4500 zł (jak wynika z majowego raportu analityków portalu picodi.com), natomiast na swoje higieniczne potrzeby - około 400 zł. Łącznie - 4900 zł. Szybka matematyka: obecnie podatek od tej kwoty (8%) to w przybliżeniu 363 zł, tyle trafiło do puli państwa z tytułu podatku od towarów i usług. Wynika z tego, że netto zakupy dla siebie i malucha, wyniosły 4537 zł. Jaką kwotę za takie same produkty zapłacimy od 1 lipca? Podatek zmniejszył się do 5%, czyli 227 zł - w sklepach zostawimy więc ok. 4764 zł. Oszczędność w skali roku - 136 zł.

Zobacz także:

Co na to specjaliści?

W prawdzie za 136 zł można kupić coś fajnego, ale prognozy specjalistów nie napawają optymizmem. Przewidują, że obniżki w VAT, będą odczuwalne dla konsumentów tylko na początku. Jesteśmy w trakcie inflacji, ceny stopniowo wzrosną. Na ten fakt ma wpływ między innymi podwyżka płacy minimalnej, a także kryzys klimatyczny. Z marcowego raportu NBP wynika, że roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,1–4,2% w 2020 r., 1,7–3,6% w 2021 r. oraz 1,3–3,4% w 2022 r. 

Wniosek? Zamiast cieszyć się z pozornych oszczędności, warto zacząć lepiej planować domowy budżet, ale czy to w ogóle możliwe przy posiadaniu małego dziecka? Jak zacząć, podpowie specjalistka od kobiecych finansów - Alicja Zalewska-Choma, autorka bloga oszczednicka.pl

Oczywiście, że się da. Oszczędzanie w jakiejkolwiek kategorii wcale nie musi się wiązać z odmawianiem sobie czegoś czy obniżaniem standardu swojego życia. Ale przede wszystkim należy zrobić prosty, zakupowy „rachunek sumienia” - radzi Alicja

Jak może wyglądać taki „rachunek sumienia”? Zdaniem Oszczędnickiej, regularne zapisywanie wydatków, pomoże nam sprawdzić, co pochłania najwięcej środków z domowego budżetu: 

Jeśli jeszcze tego nie robimy, warto zacząć spisywać wydatki (chociaż przez miesiąc) i zorientować się jak wygląda struktura naszego budżetu. Bardzo często zdarza się, że wydajemy pieniądze zupełnie bezmyślnie, na kolejny ciuszek czy zabawkę dla dziecka. Podczas gdy jego szafa czy pokój są już totalnie zagracone.

Gorąco zachęcam do minimalizmu zabawkowego, bo udowodniono naukowo, że dzieci bawią się znacznie lepiej, mając mniej przedmiotów w swoim otoczeniu - dodaje.