Warto rozmawiać

Jak wynika z badania firmy doradczej T. Rowe Price ponad 70% rodziców przyznaje, że czuje się nieswojo, poruszając ze swoimi dziećmi tematy związane z pieniędzmi. Nie robimy tego, bo nie mamy czasu albo nie wiemy jak – a w ogóle przecież dziecko nie zarabia pieniędzy – więc po co mu ta wiedza? Okazuje się jednak, że dzieci, tak samo jak dorośli, przejmują się finansami. I to nie tylko na poziomie kieszonkowego, które dostają od rodziców. Współczesny nastolatek myśli o tym, ile będzie zarabiał w przyszłości, gdzie będzie mieszkał – i jak ułoży sobie życie, również od strony materialnej.

Jednym z powszechnych powodów, dla których nie rozmawiamy z dziećmi o pieniądzach jest poczucie, że nie jesteśmy ekspertami w tej dziedzinie. Wielu dorosłych nie radzi sobie z finansami i odczuwa z tego powodu wstyd, który paraliżuje przed rozmową o pieniądzach. Dzieci instynktownie to wyczuwają i przestają pytać – a wszelkie kwestie finansowe zostają zepchnięte w sferę drażliwych tematów, których nie poruszamy w domu. To nie buduje zdrowej relacji z pieniędzmi. Jeśli chcemy, by dzieci nauczyły się mądrze gospodarować swoimi środkami, musimy zadbać o to, żeby stopniowo oswajać je z obecnością pieniędzy w codziennym życiu. W dodatku – im szybciej zaczniemy to robić, tym lepiej!

Kiedy dzieci są wystarczająco duże na edukację finansową?

Jak wynika z analiz, przeprowadzonych przez psychologów w latach 80. XX wieku, większość dzieci już między 7 a 12 rokiem życia rozumie istotę pieniądza. Dzieci wiedzą, że pieniądze mają różne nominały i co można za nie kupić. Potrafią obliczyć podstawowe kwoty i wyliczyć resztę za sprawunki. Dwunastolatki i starsze dzieci rozumieją także, że właściciel sklepu sprzedaje towar za wyższą cenę niż kupił – oraz, że czerpie z tego zysk. Edukację finansową warto przeprowadzać stopniowo, początkowo w formie zabawy – a z czasem w bardziej praktyczny sposób.

Stopniowe wprowadzanie w świat pieniędzy

Zacznij od zabawy. Zorganizuj odgrywanie scenek jak ze sklepu, w których prawdziwe pieniądze zastąpi umowna „waluta” (np. kolorowe karteczki). Możesz też umieścić w słoikach garść monet – i zachęcić dzieci, żeby zgadywały, ile jest w nich pieniędzy. Potem wspólnie przeliczcie zawartość – wygrywa osoba, która jest najbliżej wyniku.

Dobrym sposobem na naukę gospodarowania pieniędzmi jest też metoda trzech skarbonek. Naucz dziecko dzielić otrzymywane pieniądze na trzy części. Pierwsza skarbonka służy do przechowywania pieniędzy na codzienne wydatki. Druga – do oszczędzania na konkretny cel, zaś trzecia – do dzielenia się z innymi. Dzięki temu dziecko uczy się, żeby nie wydawać od razu wszystkiego, co otrzymuje. Jeśli twoje dzieci znają już podstawową wartość pieniędzy, warto stopniowo wprowadzić je w podejmowanie decyzji dotyczących wydatków. Możecie wspólnie sporządzić listy zakupów, warto też angażować starsze dzieci w racjonalizowanie wyborów zakupowych dotyczących ubrań, czy szkolnej wyprawki.

Pokaż dzieciom jak to działa

Najlepiej w praktyce. Jeśli twoje dzieci znają już podstawy, pora, żeby oswoiły się z obecnością pieniędzy w codziennym życiu. Może mogłyby same zapłacić za część szkolnych wydatków albo zrobić przelew za dodatkowe zajęcia? Jeśli twoje dziecko skończyło 13 lat, najwygodniej założyć mu indywidualne konto, powiązane z kontem rodzica. Dzięki temu nastolatek zyska finansową autonomię, podczas gdy ty zachowujesz kontrolę nad jego wydatkami i wpływami – bo w każdej chwili możesz do nich zajrzeć. Taką możliwość dajeKonto Jakie Chcę dla młodych” w Santander Bank. Nastolatek otrzymuje dostęp do bankowości internetowej i mobilnej, a za zgodą rodziców może też posiadać kartę płatniczą. Do 26. roku życia konto jest prowadzone za darmo, a przelewy, płatności BLIKIEM i wypłaty z bankomatów są bezpłatne. Konto w banku ułatwia sprawę z kieszonkowym i prezentami od dziadków czy rodziców chrzestnych, uczy też młodego człowieka szacunku do pieniędzy i gospodarowania swoimi finansami. Nastolatek może w każdej chwili sprawdzić na telefonie stan swoich finansów i ostatnie operacje. To realna lekcja mądrego zarządzania pieniędzmi.

Czy płacenie za domowe obowiązki jest dobre?

No cóż, w tym przypadku kij ma dwa końce. Z jednej strony dzieci słusznie uczą się, że za pracę należy się wynagrodzenie – i rozumieją, że może się ono różnić, w zależności od czasu potrzebnego na wykonanie obowiązków. Z drugiej, eksperci zwracają uwagę na to, że płacenie za sprzątanie przyzwyczaja dzieci do jednego, dość ograniczonego wzorca motywacji. Wykonywanie obowiązków nie powinno być uzależnione od wynagrodzenia, a dzieci muszą rozumieć, że wszyscy domownicy partycypują w dbaniu o dom. W przeciwnym razie nie kiwną palcem bez zapłaty. Lepiej skupić się na wewnętrznej motywacji i wytłumaczeniu, że dzięki ich pomocy, w domu jest czysto, a dorośli nie muszą robić wszystkiego sami. Prace domowe, takie jak sprzątanie czy wynoszenie śmieci, są obowiązkiem, za wypełnienie którego nie przysługuje nagroda – ani w dorosłym życiu, ani w dzieciństwie.
 

Zobacz także:

--

Artykuł powstał we współpracy z Santander Bank Polska i na podstawie materiałów dostępnych na portalu edukacyjnym finansiaki.pl.