Kim są „oni”? Dlaczego wybrali akurat mnie? Czy uda mi się zmienić  moje przeznaczenie? Pytań jest mnóstwo... 

Człowiek-fatum przynosi innym pecha: historia Eryka

Kierowca nocnego autobusu musiał widzieć, że biegnę, a jednak zamknął mi przed nosem drzwi i odjechał. 

– O żesz ty, skurczybyku! – po wyczerpującym sprincie nie miałem siły porządnie kląć, w zasadzie nawet nie powinienem.

Był czas przywyknąć do niepowodzeń na wszystkich frontach. Co w tym dziwnego, że znowu się nie załapałem? Całe moje życie tak wyglądało, jeśli mi na czymś zależało, ktoś sprzątał mi to sprzed nosa. Bilety na koncert, drożdżówkę z budyniem, Agatę. Prześladował mnie monstrualny pech, niespodzianki czaiły się za rogiem i wyskakiwały znienacka, dając obuchem w łeb. Dziś oberwałem od Agaty, dlatego wyszedłem z jej urodzin i próbowałem wrócić nocnym do domu. Jak widać, i to mi się nie powiodło. Wybrałem więc spacer przez miasto. Miałem kupę czasu, Agata wyraźnie dała mi do zrozumienia, że mam spadać, byłem wolny jak ptak.

Zdążyłem zrobić kilka kroków, kiedy usłyszałem wołanie:
– Halo! Stój! 
Obejrzałem się. Goniła mnie dziwna postać, trochę menel, a trochę szalony naukowiec, z tych nigdy niedocenionych. Z łatwością mogłem uniknąć spotkania, wystarczyłoby, że wziąłbym nogi za pas, ale pomyślałem, że czemu nie. Zobaczę, czego chce.
– Czekałem na ciebie. Chciałem poznać mojego następcę, zamienić kilka słów. Tak się należy, nie? Jakaś kultura musi być – dyszał ciężko, nie był już młody, krótki bieg musiał go wykończyć. – Siadajmy, jest o czym pogadać – wskazał ławkę na przystanku. – Masz pecha, nie?
Zapomniałem języka w gębie, tak mnie zaskoczył. Zaśmiał się.
– Skąd wiem? Jesteś taki jak ja, dlatego chcę cię ostrzec. Nadszedł twój czas. Teraz los się odmieni, pech zniknie, ale wątpię, żebyś był zadowolony. Ty będziesz miał z górki, za to zarazisz nieszczęściem każdego, kto będzie w pobliżu. Będziesz nosicielem pecha, kumasz? – wyciągnął piwo z reklamówki i po chwili wahania dał mi je. 
Dla siebie otworzył następną butelkę. Podziękowałem szczerze i pociągnąłem solidny łyk.
– Przyda ci się, od teraz będziesz miał przechlapane – mruknął menel, idąc w moje ślady. – Też tak miałem, teraz kolej na ciebie –  kiwnął się niebezpiecznie w przód. Przytrzymałem go i poczekałem, aż się ustabilizował.
– Wreszcie odpocznę, nie masz pojęcia, jak się cieszę – ciągnął niezrażony wybrykami grawitacji. –  Nie znosiłem zarażać innych pechem, a robiłem to bez przerwy. Nie miałem na to wpływu, to było ohydne, ale działo się. Trudno być wybrańcem – zastanowił się – losu? – dokończył bez przekonania. – Tyle lat i nadal nie wiem, kto mnie w to wrobił. Ale nareszcie koniec, i za to właśnie pijemy.  
Zgodnie przechyliliśmy butelki.
– Oni wiedzą, że się nadajesz, sprawdzali cię, a teraz użyją. Jak te… – czknął dyskretnie – ślepe narzędzie.
– Jacy „oni”? – zainteresowałem się.
Wzruszył ramionami i dmuchnął w szyjkę butelki. Przeciągły, zawodzący dźwięk przypominał syrenę statku zagubionego we mgle.
– Nie wiem, jaka siła za tym stoi, ale zrobię coś dla ciebie, młody. Jeśli okaże się, że ciemność maczała w tym palce, dam ci znać, wtedy pomyślisz, jak się ratować. Każdemu należy się choć jedna szansa, nie?
– Jasne.
Stuknęliśmy się butelkami i film mi się urwał, chociaż przysięgam, że tego wieczoru wcale dużo nie wypiłem.

"Ludzie, którzy mieli pecha mnie spotkać, doświadczali różnych nieszczęść"

Obudziły mnie chłód poranka i oderwany szczebel ławki, który wrzynał mi się w grzbiet. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że nie jestem sam. Menel zwisał z ławki zgięty pod dziwnym kątem. Wyprostowałem go i zobaczyłem jego twarz, na której zastygł szczęśliwy uśmiech. Zszokowany zrozumiałem, że udało mu się uciec od tego, co robił. Był martwy. Umarł, kiedy spałem.

Zobacz także:

Jeszcze tego samego dnia pojąłem, że stary miał rację, wkroczyłem na opuszczoną przez niego ścieżkę. Ludzie, którzy mieli pecha mnie spotkać, doświadczali różnych nieszczęść, zaczęło się jeszcze w nocy. Autobus, który uciekł mi sprzed nosa miał wypadek, w którym kierowca poważnie ucierpiał. Łudziłem się, że to tylko zbieg okoliczności, ale kiedy dowiedziałem się, jak spektakularnie wystawił Agatę do wiatru mój następca, robiąc z niej pośmiewisko, zrozumiałem, że właśnie zająłem miejsce starego. Będę mimowolnie siał wokół nieszczęście, w zamian dostając trochę bonusów od losu, na przykład ciepłą drożdżówkę z tych, które najbardziej lubię. Wczoraj zdarzył się mały cud, czekała na mnie w sklepie, ostatnia, i to mnie ostatecznie przekonało, że dzieje się coś dziwnego.

Dużo myślę o tym, co obiecał mi stary – że dowie się, kto za tym stoi i da mi znać. Chciałbym zmienić swoje przeznaczenie (życie) i wyrwać się z matni, bo każdy zasługuje na choć jedną szansę, nawet ja. Nie chcę zostać zapamiętany jako człowiek-fatum.