We wtorkowy wieczór odbyła się uroczysta celebracja z okazji wejścia na platformę Netflix drugiej części głośnej ekranizacji powieści autorstwa Blanki Lipińskiej, "365 dni: Ten dzień". Film można zobaczyć na całym świecie od 27 kwietnia na platformie streamingowej. W filmie nie zabraknie odtwórców głównych ról, Anny Marii Siekluckiej oraz Michele'a Morrone, a na ekranie zobaczymy także Magdalenę Lamparską czy Nataszę Urbańską.

Czego możemy się spodziewać w drugiej części głośnego hitu Netflixa? W jakim stopniu film będzie pokrywał się z książką Blanki Lipińskiej? Odpowiedziała nam sama autorka.

"Od początku komunikowaliśmy, że to będzie luźna adaptacja drugiej części. Pamiętajmy, że książkę autor pisze sam, a film tworzą setki osób. Bardzo dużo osób ma wpływ na to, jak wygląda finalny produkt. Ta luźna adaptacja to będzie miły aspekt dla fanów, którzy będą mogli znaleźć w filmie wątki, których nie było w książce. Wydaje mi się, że to będzie na plus dla tych, którzy już 50 razy przeczytali tę książkę, a są i tacy" - żartuje Blanka Lipińska.

Blanka Lipińska: "Nie chcę już robić rewolucji seksualnej, bo świat nie jest na to gotowy"

W 2018 roku w rozmowie z Vivą Blanka Lipińska opowiedziała o misji, która przyświecała jej podczas pisania książki. Autorka niewątpliwie, jak zresztą sama podkreślała, pragnęła wyzwolenia i rewolucji seksualnej wśród kobiet. "Może będę umiała uświadomić kobietom i mężczyznom, jak ważny jest seks, ale nie w aspekcie fizycznym. To jest misja tej książki. (...) Poza tym czuję jak kobiety mają potrzebę pogadania z kimś o tym. Kobiety się budzą i to jest fantastyczne, to miała sprawić ta książka".

Cztery lata później, podczas premiery filmu "365 dni: Ten dzień", zapytałyśmy Blankę o jej zdanie na temat misji swojego nowe projektu. Autorka już przygotowuje  bowiem kolejny film, którego scenariusz będzie częściowo opierać się na historii jej związku z muzykiem Baronem. 

Bardzo boleśnie ostatnie cztery lata zweryfikowały chęć mojej misji. Ja naprawdę uważałam,  że mogę coś zmienić, ale okazało się, że tego po prostu nie da się zrobić. Mimo moich ogromnych chęci i ogromnego otwarcia i mimo tego, że kolokwialnie zdjęłam gacie przed całym krajem, żeby próbować ich ośmielić  to się po prostu nie udało. Nie mam już tej misji, co wtedy. Teraz chcę po prostu robić dobre filmy erotyczne, ponieważ ich nie ma. Nie ma dobrego seksu, seks jest traktowany po macoszemu. Nie chcę już robić rewolucji seksualnej, bo świat nie jest na to gotowy. Chcę po prostu tworzyć dobrą rozrywkę dla kobiet, która jest potrzebna. Chcę, żeby kobiety chciały uprawiać seks z mężczyznami. To ratuje bardzo dużo związków, wiele też rujnuje, ale to kobiety w końcu mówią, czego chcą. Wreszcie ośmieliłyśmy się mieć głos i to jest super - tłumaczy w rozmowie z kobieta.pl Blanka Lipińska

CZYTAJ TAKŻE:

 

Zobacz także: