Bartek Jędrzejak o walce z depresją

Bartek Jędrzejak jakiś czas temu wyznał, że zmagał się z depresją. Dzisiaj popularny prezenter otwarcie opowiada o chorobie i został ambasadorem 14. edycji kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję” pod hasłem: „Praca, presja, stres, depresja”.

23 lutego został ogłoszony Ogólnopolskim Dniem Walki z Depresją. Depresja ma różne oblicza i dotyka wielu z nas. Przykład Bartka Jędrzejaka pokazuje, że choroba nie wybiera. Patrząc jakiś czas temu na uśmiechniętego dziennikarza nikt by nie pomyślał, że w środku targają nim tak różne emocje. O swoich doświadczeniach z depresją Bartek Jędrzejak opowiedział dziennikarce Krystynie Pytlakowskiej w najnowszym wywiadzie dla magazynu "VIVA!".

Bartek Jędrzejak przyznał, że depresja to choroba, która nie pojawia się z dnia na dzień. "To nie grypa, zapalenie gardła. Kiedy zacząłem analizować, stwierdziłem, że u mnie depresja rozkręcała się ponad rok". 

- Na moją depresję złożyło się wiele rzeczy. Nie tylko wysokie wymagania i szybkie tempo pracy oraz ciągłe przemieszczanie się, ale i różne osobiste sytuacje. Nowy projekt, który robiłem dla TVN, powodujący duży stres, rozstanie po dziewięciu latach z bliską mi osobą. Kiedy zacząłem terapię u psychologa, to stwierdziłem, że coś jest nie tak. Zaczęliśmy grzebać w moim wnętrzu. To wszystko zostało z niego wyciągnięte jak z worka. I już wiedziałem, co spowodowało mój stan depresyjny - wyznał.

Bartek Jędrzejak o objawach depresji

Prezenter opowiedział o objawach, jakie towarzyszyły mu podczas choroby. Były to problemy z zasypianiem, huśtawka nastrojów "od wielkiej radości po gigantyczny smutek, który pojawiał się nagle, nie wiadomo skąd. A potem łzy, których przyczyny też sobie nie uświadamiałem." Bartek Jędrzejak wspomina, że kulminacyjnym momentem było prowadzenie programu "Big Brother", który wiązał się dla niego z wielkim stresem.

- To był nowy format i pierwszy odcinek bardzo nas wszystkich zestresował. Gdy wróciłem do domu, miałem nogi tak ciężkie, jakby ktoś mi przywiązał do nich kamienie. Całą noc się wierciłem na łóżku, nie mogłem zasnąć. Dopiero o czwartej rano przysnąłem na dwie godziny, a potem wstałem już jako zupełnie inny człowiek. Czułem, że mój mózg mówi mi dość. To było dwa lata temu.

Jędrzejak wspomina ten trudny dla niego okres, któremu towarzyszyły napady lękowe i brak apetytu:

Zobacz także:

Bałem się wychodzić z domu, a wyjście do łazienki, ubranie się, umycie, to było jako zdobycie Mount Everestu. Do tego dołączyły napady lękowe i brak apetytu. Przestałem jeść, schudłem, ważyłem 65 kilogramów, a wszyscy mówili: „jak ty świetnie wyglądasz, ale masz takie smutne oczy”.

Zapytany wprost, czy miał myśli samobójcze odpowiedział: "Tak, zadzwoniłem do mamy: „jeśli to potrwa jeszcze dłużej, to chyba sobie coś zrobię”. Bałem się, że coś mi się stanie we śnie, nie zamykałem na noc drzwi od domu, by ratownikom było łatwiej wejść, gdybym stracił przytomność i żeby nie musieli wyważać drzwi."

Aktualnie Bartek zakończył terapię lekową, jednak w głowie boi się powrotu choroby:

Zakończyłem terapię lekową i teraz nie biorę niczego. Boję się jednak tej chwili, gdy depresja wróci. Bo lubi powracać.

Przeczytaj także:

Bartek Jędrzejak wspiera chorych na depresję

Teraz Bartek Jędrzejak wspiera osoby chore na depresję. "Do dzisiaj dostaję dziesiątki wiadomości od starszych i młodszych, od nastolatków, mężczyzn i kobiet, nawet od dzieci, którzy piszą: dobrze, że to powiedziałeś. Też mam taki problem. Poradź, co mogę zrobić. Odezwała się do mnie jedna pani, że ona nie wierzy w to, że będzie z nią dobrze, i że myśli o odebraniu sobie życia. Odpisałem jej: Proszę jutro iść do lekarza, zrobić zdjęcie i pokazać mi, że pani jest u niego w gabinecie. No i poszła do lekarza, pokazała mi to zdjęcie."

Stąd też zaangażowanie w kampanię "Twarze Depresji. Nie oceniam. Akceptuję".

- Dlatego zdecydowałem się wspierać fundację „Twarze Depresji” i zostać w tym roku twarzą tej akcji. Uważam, że powinno się o tych sprawach mówić jak najgłośniej. Wspierają mnie: Marcin Bosak, Łukasz Zagrobelny, Piotrek Zelt, Urszula Dudziak. Moje życie zweryfikowało wiele znajomości. Niektórzy z niego zniknęli, ale pojawili się nowi, którzy są przy mnie i czują to samo.

Zobacz także: