1. Zbyt szybko składasz obietnice

Proces rozstania jest zwykle dość trudny. Wzmaga często poczucie osamotnienia i pustki. Wymaga podjęcia wielu istotnych decyzji. Wśród nich, są ustalenia dotyczące podziału majątku, relacji rodzinnych i przyjacielskich. W sytuacji rozwodowej jeden z partnerów często stosuję taktykę ,,zmęczenie przeciwnika”. Może używać manipulacji, gróźb i wchodzić na ambicję. Twierdzi, że partner lub partnerka nie zarobił/a na określony składnik majątku, np. dom, albo że nie otrzyma jakiegoś składnika majątku, dopóki nie spełni określonych żądań (np. nie zgodzi się na opiekę naprzemienną). Drugi zwykle chce, aby przede wszystkim proces rozwodu, jak najszybciej się skończył. Dostrzega, że ich dzieci cierpią i sam jest w gorszej kondycji psychicznej. W takim stanie jest w stanie zgodzić się na bardzo wiele. Stąd też idzie na ustępstwa np. w zakresie podziału majątku. Jest to niestety błąd. Decyzje, które podejmowane są ”dziś”, będą rzutowały na wiele lat, a niektóre na całe życie. Zbyt szybka zgoda na propozycje drugiej strony, bez należytego przygotowania i oceny skutków, może przysporzyć wiele kłopotów. Zdaję sobie sprawę, że trudno jest wytrzymać w stanie ciągłego napięcia i niepewności, ale zapewniam, że jeszcze trudniej będzie żyć np. z obowiązkiem spłaty kredytu na mieszkanie, w którym się nie mieszka.

Alternatywa?

Po pierwsze, istotne jest zdobycie wiedzy. Chcąc wiedzieć, co jest dla Ciebie korzystne, musisz wiedzieć, co ci się należy, a nie opierać się na opiniach, czy ulegając presji drugiej strony. Wiedzę zdobywa się od specjalistów w danej dziedzinie. Po drugie, nie musisz podejmować decyzji od razu, nawet jeżeli druga strona naciska. Nie jesteś od tego, aby spełniać potrzeby prawie-byłego małżonka lub małżonki. Masz prawo nie wiedzieć, masz prawo do namysłu i konsultacji podejmowanych kroków. Możesz przecież nie mieć pojęcia, jaki wpływ na świadczenia rodzinne (typu 500+), będzie miało ustalenie miejsca zamieszkania dzieci, albo czy do podziału majątku dorobkowego wlicza się składki ZUS. Zgadzając się zbyt szybko np. na rozdzielność majątkową, możesz pozbawić się prawa do części dochodów drugiej strony. Wszystkich ustaleń dokonuj na piśmie lub drogą mailową. W tym trudnym okresie, jakim jest rozwód, łatwo o nieporozumienie czy niezrozumienie.

2. Masz zbyt wielu doradców

Podczas rozwodu okazuje się, że w gronie znajomych i rodziny są osoby, które przeszły przez ten proces, albo że te osoby znają kogoś, kto ma to za sobą, więc rozpoczyna się doradztwo bliskich, którzy „chcą jak najlepiej”. Nagle cały świat zajmuje się rozwodem danej osoby, a to dodaje jej otuchy. Sporo osób rozwodzących się wertuje też internet w poszukiwaniu jak największej liczby sprawdzonych informacji, czyta fora, dołącza do grup wsparcia. Nic dziwnego, jest w końcu wiele do przemyślenia, mnóstwo pytań, mało odpowiedzi i niepokojące uczucie dezorientacji. 

Gwarantuję jednak, że informacje i porady otrzymane od szeregu doradców będą się wzajemnie wykluczały. Z jednej strony pojawią się zdania, że warto jak najszybciej zamknąć ten etap, bo szkoda czasu. Drudzy natomiast będą namawiać do walki o swoje. Inne będą mówić, aby dzieci do ojca/matki chodziły jak najczęściej, a Ty żebyś miał/a przestrzeń dla siebie, jeszcze inni, że najlepiej tylko, co drugi weekend, bo nie wiadomo czy partner/ka da sobie radę. Z trzeciej strony, czy to wpłynie na wysokość alimentów, a z czwartej strony, co będzie najlepsze dla dzieci?

Wszyscy doradcy chcą dobrze, ale żaden z nich nie jest tobą i żaden z nich nie będzie ponosił konsekwencji podjętych decyzji. Odbieranie telefonów i relacjonowanie, co nowego się wydarzyło, wielogodzinne naradzanie się „co dalej”, „co odpisać”, jest zwyczajnie męczące psychicznie i fizycznie. Internet natomiast to słaby doradca, ale to akurat wiemy wszyscy, co nie zmienia faktu, że każdy z nas, szuka tam informacji.

Alternatywa?

Zobacz także:

Przechodzenie przez rozwód w samotności to najgorsze co nas może spotkać, ale rozwód to nie tylko kwestie emocjonalne, ale też formalne. Trzeba myśleć trzeźwo i na pewne rzeczy patrzeć zdroworozsądkowo. Dlatego potrzebujesz kogoś, kto cię zna i będzie doradzał. Niech to będzie jedna lub  maksymalnie dwie osoby, którym ufasz. A co z pozostałymi? Rola bliskich jest bardzo ważna, ale niekoniecznie powinni zajmować miejsce przy stole decyzyjnym. Co bym doradziła przyjaciołom i tym wszystkim, których bliscy się rozwodzą? Aby byli. 

Mogą być i po raz 7236 wysłuchać tej samej historii, nie okazując zniecierpliwienia.

Mogą być i trzymać za rękę, choć nie zgadzają się z tym, co słyszą.

Mogą zapytać, czy masz coś w lodówce i zrobić zakupy. 

Mogą przypomnieć, że życie bywa trudne, ale bywa też piękne. 

Mogą otworzyć wino i nic nie mówić. 

Mogą nie porównywać i nie szukać analogii do innych historii.

Mogą zgodzić się, że życie bywa „do dupy”. 

Mogą zachęcić do ogarnięcia się, ale mogą też powiedzieć, że jeszcze jest na to czas.

Zobacz też:

3. Myślisz, że poradzisz sobie sam/a  

Do it yourself (DIY). Prawdopodobnie to twój pierwszy rozwód. Skąd masz wiedzieć, jak przez niego przejść? Wcześniej nie dokonuje się przecież analizy badań np. dotyczących różnych form sprawowania opieki nad dziećmi, jak system gniazdowy czy opieka naprzemienna. Trzeba wiedzieć, że rozwód ma kilka aspektów: emocjonalny, dotyczący dzieci, finansowy czy podatkowy. Do całego procesu są zatem potrzebni specjaliści - adwokat, psychoterapeuta czy doradca podatkowy. Dlaczego?

Zawieranie porozumień, związanych z podzielnością majątkową, bez analizy długoterminowych skutków finansowych, może słono kosztować. Sąd, który dokonuje podziału majątku, dzieli przecież tylko aktywa, a nie długi - co zatem z kredytami? Zgadzając się np. na porozumienie i zrezygnowanie z mieszkania, bez jednoczesnego formalnego ustalenia sposobu spłaty kredytu/zamiany kredytobiorcy, spowoduje, że zostaje się z kredytem. Nawet jeżeli były małżonek/małżonka zobowiązują się do jego terminowego spłacania, to fakt, że jesteś dalej współkredytobiorcą, może uniemożliwić zaciągniecie nowego kredytu. Czy zastawiałaś się nad swoją emeryturą? Jak należy podzielić kwoty zgromadzone na OFE/ZUS? Czy znasz skutki podatkowe związane ze zniesieniem współwłasności?

Alternatywa?

Szukaj wiedzy u profesjonalistów: psychologów, adwokatów, mediatorów, rzeczoznawców majątkowych. Tak wiem, to kosztuje, ale zapewniam, że za błędne decyzje też się płaci. 

Jeśli nie wiesz, jaki sposób opieki będzie najlepszy dla dzieci, albo macie spór w tej sprawie - skorzystaj z pomocy psychologa dziecięcego, albo umów się na kilka sesji indywidualnych, jeśli jest Ci ciężko zrozumieć sytuację, w której jesteś. Jeśli szukasz metody pokojowego rozstania, ale nie chcesz zawierać ugody ot tak - poszukajcie mediatora, który wypracuje z wami rozwiązania. Jeśli chcesz poznać skutki prawne i finansowe związane z rozwodem, podziałem majątku, skorzystaj z pomocy adwokata/tki. Zanim podejmiesz decyzję, spotkaj się z kilkoma adwokatami/tkami. Oczywiście, to dodatkowy koszt, ale ostatecznie stawka jest wysoka, więc potraktuj to jako inwestycję. Znajdź kogoś, kto budzi twoje zaufanie, sympatię i przy którym nie czujesz się oceniana. Pamiętaj, że ta osoba pozna twoje życie od podszewki. Adowkat/ka to osoba, przy której będziesz kląć i płakać. I ostatnia rzecz - adwokat to również twoja wizytówka. Powinien budzić szacunek i respekt u drugiej strony oraz sądu. Konsekwencje wszystkich decyzji, będziesz ponosić ty oraz twoje dzieci. Otaczaj się profesjonalistami. 

4. Trzymasz dzieci w niewiedzy lub informujesz je zanadto 

Trudno jest znaleźć balans między tym, co i jak mówić dzieciom. Wciąganie dzieci w rozwód jest dla nich krzywdzące, a jednak sporo osób to robi. Dzieci to samodzielne istoty, które ufają swoim rodzicom. Jeśli im mówisz, że są wspaniałe, będą myślały, że są wspaniałe. Jeśli im mówisz, że są głupie, będą czuły się głupie, jeśli im mówisz, że „tata/mama nas opuścił/a”, będą czuły się porzucone, a przecież to nie musi być prawda i najczęściej nie jest. Rozwodzą się dorośli, a nie tata czy mama z dziećmi. Dzieci nie są partnerami, z którymi roztrząsa się sprawy dorosłych. Nie są również od decydowania o wielu rzeczach. Dzieci są po to, aby je kochać. O ile dużo się mówi o ograniczaniu wiedzy w kwestiach związanych z konfliktem rodziców, to całkowite izolowanie ich od tej wiedzy lub mówienie nieprawdy, ma również negatywne konsekwencje. 

Dzieci obserwują rodziców i wiedzą, kiedy płaczą, są przygnębieni. Nie rozumieją jednak sytuacji, co może prowadzić do wyolbrzymienia jej. Rodzice dla dzieci są całym światem, odnośnikiem do tego, co dobre, a co złe. Rozwód rodziców to dla niż ciężkie doświadczenie, które destabilizuje ich dotychczasowe życie. Jeśli mówimy im nieprawdę lub zatajamy wiele faktów (co też jest rodzajem kłamstwa), tracimy ich zaufanie. Dzieci zdobędą tę wiedzę na własną rękę (od babci, cioć), podsłuchując rozmowy przez telefon i stworzą sobie zniekształcony obraz sytuacji. 

Alternatywa?

Traktuj swoje pociechy z szacunkiem i patrz na obecną sytuację przez pryzmat całego ich życia. Rozwód nie będzie trwał zawsze, ale rany w dzieciach mogą im towarzyszyć do końca ich dni. 

Twoją wygraną może być przetrwanie przez rozwód bez wciągania dzieci, czy bez rozmawiania z byłym partnerem za ich pośrednictwem. Kiedyś ci za to podziękują.

Zobacz też:

5. Uważasz, że sąd rozwiąże wszystkie problemy

Sąd rozwiąże tylko część kwestii spornych i to niekoniecznie po twojej myśli. Sąd jest od tego, żeby rozwiązać małżeństwo, ustalić miejsce zamieszkania dzieci, alimenty i sposób wykonywania władzy rodzicielskiej. Liczymy, że w sytuacjach dużego konfliktu, wszystkie kwestie będą oddawane do sądu. Ma to miejsce najczęściej w sytuacji związanej z opieką nad dziećmi. Jeśli myślisz, że sąd to miejsce, w którym zamiast komunikować się z drugim rodzicem i uczyć się współpracy w nowej sytuacji, będziesz mogła bez końca opowiadać, że dziecko miało nieobcięte paznokcie, wróciło w dwóch różnych skarpetach, nie miało czapki z daszkiem albo zjadło niezdrowy popcorn w kinie - to się mylisz. Nie da się prowadzić życia i wychowywać dzieci za pośrednictwem Sądu. Proces rozwodowy kiedyś się skończy - nie będziesz mógł/mogła rozwiązywać spraw związanych z dziećmi przez adwokatów. Sąd, gdy widzi rodziców, którzy się nie komunikują, a próbują przerzucić na sąd sposób wykonywania władzy rodzicielskiej, nie będzie miał o żadnym z was dobrego zdania. A w ostateczności skończyć się to może ustanowieniem kuratora. Sąd to wielka rozpędzona machina, która ma za zadania zabezpieczyć dzieci, a nie niańczyć rodziców.

Alternatywa?

Weź odpowiedzialność i szukaj rozwiązań poza sądem. Część kwestii, które są trudne do ustalenia z drugim rodzicem, możecie ustalić np. na mediacji, która daje zupełnie inne możliwości. Ten sposób daje czas, aby rozmawiać - przed sądem ten czas jest limitowany. Uczenie się nowej formuły, jaką jest wychowywanie dzieci wspólnie, nie będąc razem, jest trudne dla wszystkich, dla drugiego rodzica też, nawet gdy to on podjął decyzję o rozstaniu. Na pokładzie zwanym „rodzicielstwo” jesteście razem, czy tego chcecie, czy nie. Nikt z was nie ma monopolu na rację i każdy z was się myli, choć chce dobrze. Czasami trzeba odpuścić i być trochę ślepym, a trochę głuchym. Warto przyjąć, że można być dobrym rodzicem, będąc fatalnym małżonkiem. 

6. Nie doceniasz jak bardzo twoje życie się zmieni

Wraz z rozwodem znikną kwestie, które stały się przyczyną rozpadu małżeństwa, ale zniknie też wiele dobrych rzeczy, które małżonek wnosił. Nie ma związków jednoznacznie złych, tak jak każdy z nas nie jest tylko dobry albo tylko zły. Rozwód zmienia życie w wielu aspektach, a aby przejść przez rozstanie trzeba być przygotowanym na te zmiany. 

Alternatywa?

Bądź otwarta/y i przyjmij fakt, że życie będzie wyglądało zupełnie inaczej, co nie znaczy, że będzie ono gorsze. To trochę jak wyprowadzka do innego miasta. Wszystkiego trzeba się uczyć od nowa. Jest wiele do odkrycia.

Zobacz też: