Serial "Rozpustnice", który możemy oglądać na kanale Epic Drama, przedstawia historię Margaret Wells, która prowadzi dom publiczny w XVIII-wiecznym Londynie i jednocześnie stara się wychować córkę. Alison Newman i Moira Buffini - twórczynie serialu opowiedziały nam o pracy nad produkcją, oraz o pozycji kobiet na świecie na przestrzeni lat.

W czasach, w których kobiety chcą wyjść spoza pewnych ram, Wy tworzycie serial o paniach oddających się mężczyznom jako towar. Lubicie dolewać oliwy do ognia? 

Moira Buffini: Przede wszystkim uważam, że kobiety w serialu "Rozpustnice" poświęcają się dla innych. Powiedziałabym, że "Rozpustnice" to raczej dramat o gospodarce. To dramat o pracy i o gospodarce w społeczeństwie, w którym kobiety nie mają władzy. Ten serial to właśnie pokazuje.

Alison Newman: Tak, kobiety nie miały wolności, a tak naprawdę w świecie naszych nierządnic, okazuje się, że miały tę wolność. Miały więcej agencji. Mogły zatrzymać zarobione pieniądze. Oczywiście czasami los kobiet był okrutny, ale są to historie przetrwania kobiet, które przeżyły w trudnej i niebezpiecznej gospodarce.

M.B.: Kobiety były własnością. Były albo własnością swojego ojca, albo własnością swojego męża. A jeśli nie miałabyś nikogo, kto by się tobą opiekował, najprawdopodobniej stałabyś się nierządnicą. Jedna na pięć kobiet w Londynie to nierządnice. Tak naprawdę jest to nieco większy obraz niż poświęcanie się ludziom jako towarowi, tak sądzę.

Chciałam Was zapytać, skąd pomysł na taki serial, jak "Rozpustnice"? Gdzie szukałyście inspiracji?

A.N.: No cóż, pomysł zrodził się z frustracji, że nie było wystarczająco dużo dramatów dla kobiet w każdym wieku. A potem pojawiła się książka "Listy panien z Covent Garden" Harrisa, która została wydana przez historyka Halliego Rubenholda. Książka Harrisa była jak katalog, w którym można było znaleźć prostytutki w XVIII wieku.

Zobacz także:

M.B.: Najlepiej sprzedająca się od 50 lat.

A.N.: W książce Harrisa były pokazane wszystkie kobiety i były one pięknie sportretowane. I od tego zaczęłyśmy. A gdy bliżej poznawałyśmy dawny Londyn, odkryłyśmy, że były też tam kobiety biznesu. Poznałyśmy straszne historie kobiet. Odkryłyśmy słynne kurtyzany, które były jak gwiazdy filmowe tamtych czasów. Znalazłyśmy wiele interesujących kobiet z interesującymi historiami. Stąd czerpałyśmy inspiracje. 

Niektóre kobiece postaci w serialu to mocne bizneswomen, inne - potulne owieczki. Chciałyście pokazać każdą ze stron kobiecej natury? 

M.B.: Krótko mówiąc "tak". Niech pomyślę, która z naszych bohaterek jest naprawdę łagodna? Krótka odpowiedź brzmi: tak. Myślę, że naszą rolą było stworzenie różnych postaci.

Czy "Rozpustnice" mają odwracać społeczne role?

M.B.: Tak. Robią to w społeczeństwie, w którym są niesłyszalne, aby można je było zobaczyć, a nie posiadać na własność. Nasze rozpustnice robią dużo hałasu, są ambitne i mają wiele cech męskich. One naprawdę nie są miłe. Myślę więc, że odwracają role społeczne. Robią, co mogą, by zburzyć mury.

A.N.: Wiele dramatów kostiumowych z tej epoki miało mnóstwo postaci, które były "grzeczne" w społeczeństwie. Kierowała nimi etykieta, a nasze kobiety takie nie są.

M.B.: Tak, one są poza prawem. Ten serial to wyjęty spod prawa dramat.

Niższe płace, ograniczenie wolności wyboru i wolności słowa w XVIII wiecznym Londynie to trochę kalka z naszych czasów, prawda?

M.B.: Uważamy, że "Rozpustnice", zamiast być kostiumowym dramatem, to są współczesnym dramatem w kostiumach. Żadna z nas nie jest szczególnie zainteresowana napisaniem fragmentu historii. Chciałyśmy pokazać problem, który we współczesnym świecie nadal istnieje. Handel seksualny naprawdę się nie zmienia. Ostatnio czytałam o sprzedawaniu kobiet przez członków rodziny do niewoli seksualnej. Ten problem nadal trwa na całym świecie.

A.N.: A prawa w Wielkiej Brytanii są takie same jak 250 lat temu.

M.B.: Prawa dotyczące prostytucji.

A.N.: To się nie zmieniło. Ale to także historia świata bez systemu opieki społecznej. Świata, w którym bogaci mogą robić, co chcą. Teraz nie jest inaczej.

M.B.: Serial pokazuje, żebyśmy nie zapomnieli o tym, że mamy szczęście, że żyjemy w takim świecie jak teraz, a nie wtedy.

W fabule znajdziemy nikłe subtelności i brak sentymentów. Seks to temat, który nie wymaga specjalnej otoczki?

A.N.: No cóż, seks to seks. W serialu "Rozpustnice" seks jest obowiązkiem kobiet, podobnie jak w "Rodzinie Soprano", przemoc jest ich obowiązkiem. Nie chcieliśmy tego przedstawiać inaczej. Rozpustnice tak zarabiają na życie. Czasami lubią to. Czasami nie. Czasami jest nudno. Czasami jest okropnie.

Co było dla Was najtrudniejsze przy tej produkcji?

M.B.: Myślę, że największym wyzwaniem była ilość historii, które pokazałyśmy w serialu. Zostały one tak poprzeplatane, że stworzyłyśmy z nich coś w rodzaju sieci pająka. To była chyba najtrudniejsza rzecz, ale także najbardziej satysfakcjonująca. I myślę, że fakt, że pokazałyśmy historie z różnych klas społecznych, pokazuje prawdziwość dramatu.

Dziękujemy za rozmowę

 

Drugi sezon serialu "Rozpustnice" będzie emitowany jesienią na kanale Epic Drama. Będziecie oglądać?