Reklama

Bo czekają ją premiery filmów "The Prestige", "Amazon", "Napoleon i Betsy" i "Niania z Nowego Jorku" - adaptacja książkowego bestselleru, który na pewno stanie się kasowym przebojem. I choć 21-letnia Scarlett z pasją opowiada o filmowych planach, niechętnie mówi o życiu prywatnym. - Gdy zaczynasz odpowiadać na prywatne pytania, od razu do twojego życia wkracza ten cały obrzydliwy chłam. Mogę godzinami gadać o polityce (jej babcia, ateistka i zwolenniczka socjalizmu, zaraziła ją polityką - przyp. red.), ale nie o moich prywatnych sprawach. Nigdy nie mogłabym sprzedać szczegołów z mojego życia jakiemuś magazynowi. Czytam te wszystkie gazety, w których ludzie wypłakują się na ramieniu reportera, a w efekcie tekst zaczyna się od słów: "Otworzyła drzwi i zaczęła szlochać", a kończy na detalach dotyczących bulimii, narkotyków czy zerwanych związków. I myślę sobie, dlaczego oni to mówią? Przecież w finale to staje się po prostu wulgarne".
O swoim związku z Joshem Hartnettem, którego poznała w Bułgarii na planie filmu "Czarna Dalia", Scarlett mówi niewiele, a jeśli już, to przekornie: "I am not a single, ready to mingle" (nie jestem sama, gotowa do mieszania). A potem dodaje: "On jest słodkim, dobrym chłopakiem, wspaniałym człowiekiem. Jestem szczęśliwa i mogę się nazwać prawdziwą szczęściarą. I w przeciwieństwie do tego, co niektórzy o mnie sądzą, nie skaczę z kwiatka na kwiatek. Istnieje jakieś błędne przekonanie, że jestem seksualnie dostępna. To nie oznacza, że nie jestem otwarta na seks. Nie mogę powiedzieć, że jestem monogamistką, bo w ogóle uważam, że żaden człowiek nie jest stworzony do monogamii, ale gdy jestem w związku, robię wszystko, by monogamistką być."
Johansson, która zaczęła karierę w wieku ośmiu lat, od początku grała role, które były wyzwaniem. Jako jedna z niewielu dostała dwie nominacje do Złotego Globu dla najlepszej aktorki w jednym roku: w kategorii komedia za "Między słowami" i w kategorii dramat za "Dziewczynę z perłą". Nad jej karierą czuwała wymagająca matka, która była jej menedżerką i partnerem biznesowym. To pewnie dzięki niej Scarlett nie przewróciło się w głowie, jak większości dziecięcych aktorów, ale w ciągu lat pracy wzmocniła swoją pozycję. "Moja mama pilnowała, abym pomimo zdjęć na planie codziennie była w szkole". "Myślę, że na swój sposób jestem twardzielem i zawsze przeżyję - dodaje. - Każdy z nas przeżywa własne piekiełko i wychodzi z tego lepiej lub gorzej. Generalnie jestem zdrowa, ale przecież wszyscy mamy jakieś demony. Na szczęście mam prawdziwą pasję, która chroni mnie przed upadkiem poniżej tzw. czerwonej linii."
Dagmara Wirpszo

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama