Mariah Carey
Mieszka dokładnie tak, jak żyje. Z przepychem i rozmachem. Aby się dobrze czuć, potrzebuje dużo przestrzeni. Dom Mariah Carey jest najlepszą wizytówką tego, co osiągnęła w show-biznesie. Tylko przed nami gwiazda otwiera drzwi swojego nowojorskiego apartamentu i naprawdę imponującej garderoby.

- Gala
Prawdziwa diwa. Królowa. Ma wysokie wymagania zarówno wobec siebie, jak i współpracowników. Nikt w show-biznesie - może oprócz Whitney Houston - nie generował na swój temat tak przedziwnych opowieści. Któż inny mógłby zażądać, by o 2.30 nad ranem rozwinąć dla niej czerwony dywan przed hotelem i ustawić wzdłuż niego białe świece? Bo na dworze plucha i można sobie pobrudzić buciki... Kto inny wpadłby na pomysł, żeby wysłać swojego pieska pierwszą klasą samolotem za 1500 dolarów z Nowego Jorku do Los Angeles, bo nagle za nim zatęsknił? Kto ośmieliłby się spóźnić na galę rozdania nagród półtorej godziny tylko dlatego, że złamał sobie paznokieć? A przede wszystkim, kto podróżuje ośmioma limuzynami? Jedną zajmuje gwiazda, trzy - jej 12 lub 15 najbliższych współpracowników, a w pozostałych czterech jedzie "podręczna garderoba", w której jest około... 350 par butów. Oczywiście szpilek, bo buty na tak zwanym płaskim obcasie Mariah wkłada chyba tylko na narty. Zestaw ten jest tak skromny tylko wtedy, kiedy podróż trwa kilka dni. Jak w takim razie wygląda prawdziwa garderoba gwiazdy?
Mariah mieszka w Nowym Jorku, na Manhattanie, tak gęsto zabudowanym, że nie można tam szpilki wetknąć. Ciasno? Zależy dla kogo. Trzykondygnacyjny apartament w najmodniejszej w tej chwili artystycznej dzielnicy Tribeca jest najlepszą wizytówką tego, co udało się Mariah osiągnąć w show-biznesie. Za oknem z jednej strony widok na Empire State Building, z drugiej - na rzekę Hudson. Chociaż Nowy Jork to centrum wszechświata, w domu cisza, jakby za oknem było pole. Żadna sztuka kupić sobie willę wielkości trzech piłkarskich boisk na wzgórzach Los Angeles, gdzie ziemi jest mnóstwo, a luksusowych domów wystawionych na sprzedaż jeszcze więcej. Sztuką jest znaleźć na Manhattanie apartament o powierzchni tysiąca metrów kwadratowych. Mariah zawsze potrzebowała przestrzeni. W hotelu na ogół rezerwuje dla siebie całe piętro, poza tym ktoś, kto ma ponad 1000 par butów, musi mieć gdzie je trzymać.
- Mam się wstydzić, że każda moja garderoba jest większa od niejednego mieszkania? - kokieteryjnie pyta Mariah. W sumie są trzy. Jedna na bieliznę, druga na buty, a trzecia na ubrania. Na metkach sami najwięksi projektanci - Dolce & Gabbana, Versace, Chanel. Wśród butów króluje legendarny Jimmy Choo, Manolo Blahnik, Prada. Mariah zawsze przywiązywała ogromną wagę do stroju. Właśnie dlatego została twarzą ekskluzywnej marki Pinko. - Schlebia mi, że zostałam o to poproszona. Odkryłam tę markę, kiedy nagrywałam we Włoszech płytę "The Emancipation Of Mimi". Wszystko mi się podobało, wykupiłam wtedy prawie cały sklep. Nie mogę się doczekać nowej kolekcji - mówi piosenkarka.
Żeby dawna przestrzeń biurowa mogła stać się luksusowym apartamentem, Mariah zatrudniła Maria Buattę, jednego z najbardziej pożądanych architektów. Mario chciał, by mieszkanie Mariah było takie jak ona sama. Kobiece, szykowne, ale też różnorodne. Chociaż punktem wyjścia do dekoracji wnętrz jest art déco i tzw. styl a' la stare Hollywood, nie brak tu pokojów, gdzie królują orientalne meble, wzory i kolory. Mario wraz z Mariah tworzyli to miejsce praktycznie od zera. To pierwsze samodzielne mieszkanie piosenkarki od czasu rozwodu z Tommym Mottolą. Z ekskluzywnej rezydencji, gdzie kiedyś mieszkali razem, Mariah nie zabrała nic. Nie chciała, żeby cokolwiek przypominało jej ten czas. Kiedy dziś wspomina małżeństwo z ponad 20 lat starszym szefem wytwórni Sony, żałuje, że dała się ponieść emocjom. - Byłam młoda, nie wiedziałam, czego się spodziewać. Wydawało mi się, że skoro ślub jest tak bajkowy (kosztował ok. pół miliona dolarów), to moje życie będzie wyglądało tak samo - wspomina. - A okazało się, że miałam być tylko piękną kukiełką, kimś, kto nie powinien mieć własnego zdania. Małżeństwo Mariah i Tommy'ego rozpadło się po czterech latach.
Jedną z najcenniejszych rzeczy jest dla Mariah mały fortepian, dawna własność Marilyn Monroe. Kupiła go na aukcji za 660 tysięcy dolarów. Na pamiątki po Marilyn przeznaczyła zresztą jedną z wielu swoich łazienek, choć słowo "łazienka" nie oddaje charakteru tych miejsc. To raczej ogromne salony kąpielowe, gdzie oprócz wanny znajdzie się miejsce i na toaletkę, i na szezlong. Mariah czuje duchową więź z Marilyn, legendą kina. O mały włos, a skończyłaby tak samo jak ona. Sześć lat temu przeszła załamanie nerwowe zakończone próbą samobójczą. Kilka miesięcy spędziła w zakładzie psychiatrycznym. Niechętnie wspomina tamten czas, choć twierdzi, że wiele się dzięki temu nauczyła. - Dziś wiem, że najważniejsze w życiu to odnaleźć równowagę między pracą a odpoczynkiem, między sferą publiczną a prywatną. Wtedy wszystkie te proporcje zostały zachwiane - mówi. Nie dodaje, że niepowodzenia w życiu prywatnym rekompensowała pracą, że potrafiła siedzieć w studiu po 20 godzin na dobę. Że rozstała się z narzeczonym, hiszpańskim piosenkarzem Luisem Miguelem, do tego doszła kompletna klapa jej płyty "Glitter" i filmu pod tym samym tytułem, w którym zagrała. Dziś jest ostrożniejsza, nie opowiada o nowym związku, uśmiecha się tajemniczo, kiedy dziennikarze pytają ją, czy jeszcze kiedykolwiek wyjdzie na mąż. Pytana o to, czy w jej wystylizowanym mieszkaniu znajdzie się kiedyś miejsce na pokój dla dzieci, odpowiada wymijająco: - Nie chcę mieć dzieci tylko po to, by zaspokoić swoją zachciankę. To poważna decyzja, wiąże się ze znalezieniem odpowiedniego mężczyzny, założeniem rodziny. Na razie więc w jej przestronnych apartamentach towarzyszy jej głównie ukochany pies Jack Russell.
1 z 22

m1m
2 z 22

u2568_m2
3 z 22

m2m
4 z 22

u2569_m3
5 z 22

m3m
6 z 22

u2570_m4
7 z 22

m4m
8 z 22

u2571_m5
9 z 22

m5m
10 z 22

u2572_m6
11 z 22

m6m
12 z 22

u2573_m7
13 z 22

m7m
14 z 22

u2574_m8
15 z 22

m8m
16 z 22

u2575_m9
17 z 22

m91
18 z 22

m91m
19 z 22

m9m
20 z 22

carey_min_sg
21 z 22

u2576_carey_min_sg
22 z 22

u2577_m1