Jonathan Rhys Myers - Kobieta musi jeść!
Za brawurową rolę Presleya dostał Złoty Glob. Zachwyt Donatelli Versace (jej modę reklamuje) wzbudził, grając we "Wszystko gra". Teraz jest nową twarzą zapachu Hugo Boss.

- glamour
Gdy w redakcji powiedziałam, że jadę robić wywiad z Jonathanem Rhysem Myersem, zaczęły się westchnienia. Wreszcie moje koleżanki stwierdziły, że to niemożliwe, żeby on był taki przystojny, utalentowany i heteroseksualny. Więc pojechałam do Londynu i pomimo zastrzeżeń, aby nie zadawać mu prywatnych pytań, postanowiłam zbadać, czy i co jeden z najpiękniejszych irlandzkich aktorów myśli o kobietach. Bo do tej pory związki z nimi były pełne kontrowersji. Jonathan, który urodził się 29 lat temu w Dublinie, oskarżony był już o pobicie swojej dziewczyny. Gdy miał 3 lata, ojciec porzucił go, jego matkę i trzech młodszych braci. Potem matka oddała Jonathana do sierocińca. Odkrył go agent, gdy grał w bilard w jednym z pubów i od razu zaproponował udział w reklamówce... Knorra. Potem jednak Myers długo nie mógł znaleźć pracy i gdy już miał dać sobie spokój z karierą aktorską, dostał główną rolę w filmie "Idol", gdzie zagrał gwiazdę rocka - tak dobrze, że natychmiast posypały się propozycje ról. Gdy odbierał Złoty Glob za film TV "Elvis - zanim został królem", zaniemówił - słychać było jedynie niezręczną ciszę, bo speszony nie był w stanie uwierzyć w to, co się wydarzyło. W rzeczywistości wcale nie wydaje się jednak nieśmiały. Wprost przeciwnie, na powitanie ucałował mnie trzy razy. Ubrany w grafitowy sweter w serek, spod którego wychodził kołnierzyk białej koszuli, w welwetową marynarkę i dżinsy niechlujnie włożone w skórzane, wysokie buty z rozpiętymi klamrami, hipnotyzował swoimi błękitnoprzezroczystymi oczami. Na pytania odpowiadał seksownym półszeptem i niebezpiecznie przybliżał się do rozmówcy - czyli mnie. Tak, że niełatwo było o koncentrację.
Podobno twierdzisz, że faceci, którzy w filmach grają słodkie role, w rzeczywistości są niesym- patyczni i na odwrót. Ty jesteś niegrzeczny czy miły?
O, to zależy, w którym dniu mnie spotkasz. Dziś jestem bardzo sympatyczny. Nie uważasz, że lepiej jest być w życiu miłym? Na mocne role, które grałem np. we "Wszystko gra" Woody'ego Allena, wpływ miał mój wygląd. Niektórzy sądzą, że wyglądam jak niezły drań, w którym jest coś aroganckiego. Aktor, który myśli, że jego fizyczność nie determinuje ról, jakie gra, po prostu się oszukuje. To powód, dla którego na przykład Brad Pitt odniósł taki sukces. To nie ma nic wspólnego z talentem. Czy myślisz, że gdyby Brad Pitt nie wyglądał tak jak wygląda, byłby taką gwiazdą?
A widziałeś go w filmie "Babel"? Był świetny.
I jest, ale najpierw został zauważony z powodu wyglądu. Teraz, gdy ma mocną pozycję, celowo się oszpeca, by móc grać inne niż dotychczas role.
Co jest w tobie takiego, że właśnie ciebie wybrano do reklamowania zapachu Hugo Boss?
Zdecydowano się na mnie, ponieważ moja kariera jest odzwierciedleniem tego, jak twórcy zapachu chcą, by był on postrzegany. Facet, który nosi ten zapach, jest odważnym, niezależnym, młodym intelektualistą. Ja zawsze wybierałem bardzo odważne role, choć mógłbym pójść na łatwiznę. Zagrałem mordercę u Woody Allena, króla rock'n'rolla Presleya, obłudnego generała Cassandera w Aleksandrze, Declana w "Mission Impossible III", by ostatnio wcielić się w rolę króla Henryka VIII. Niewielu aktorów chce zmieniać się tak bardzo. Wolą raczej grać bezpiecznie, te same role, dzięki którym stali się sławni. Ja tego nie chcę. Nie chcę, by moja ostatnia rola była również następną.
Byłeś już twarzą Versace, teraz Hugo Bossa. Nie boisz się, że udział w reklamach źle wpłynie na karierę?
Wziąłem udział w tych reklamach, gdy miałem już na koncie 34 filmy i ugruntowaną pozycję. Nie zrobiłbym tego pięć lat temu, bo nie bardzo byłoby wiadomo, czy jestem aktorem czy modelem. Zapach Hugo Boss dedykowany jest tzw. wolnomyślicielom, mężczyznom wolnym od zobowiązań.
Niedługo skończysz 30 lat, nie czas na rodzinę, dzieci?
Nie chcę wziąć ślubu. Nie chcę mieć dzieci.
Jak to? Nigdy?
(Długa cisza). Myślę, że nie chciałbym mieć dziecka, dopóki nie mógłbym mu poświęcić pełnej uwagi. Teraz nie mogę. Jestem zbyt skoncentrowany na pracy. Może kiedyś, gdy spotkam odpowiednią kobietę.
Czyli jeszcze nie spotkałeś? (kamienna twarz, cisza) Podobno nie mógłbyś spotykać się z aktorką? A ze Scarlett Johansson, z którą grałeś we "Wszystko gra"?
W życiu powiedziałem mnóstwo głupot. Nie wiem, może spotkam cudowną aktorkę i będę musiał cofnąć słowa. Nie wychodzę z domu po to, by poznać ludzi z branży. Panuje taka moda, że gdy zaczynasz być sławny, zaczynasz się spotykać ze sławnymi ludźmi. Dlaczego? Wolę poznać kogoś, kto nie jest rozpoznawalny. A Scarlett, no cóż, ona jest jedną z najpiękniejszych kobiet na świecie, jest mądra, ma wielki talent i do tego poczucie humoru. Jednak zupełnie nie jest w moim typie. Oprócz filmu, w którym graliśmy kochanków, nic mnie z nią nie łączyło. Między nami nigdy nie było chemii. Zresztą nie mieszam życia zawodowego i prywatnego. To nie jest profesjonalne.
A profesjonalne jest aktorstwo bez szkoły? Ty rzuciłeś szkołę i naukę jako szesnastolatek.
Nie skończyłem żadnej szkoły, w ogóle nie byłem za nauką. Nie uważam, by to było potrzebne w aktorstwie. Na przykład taki Johnny Depp - też nie skończył szkoły... Zresztą tam nie przygotowują do ról filmowych. Znam tylu superprzystojnych i utalentowanych aktorów, którzy nigdy nie mieli szansy pojawić się na ekranie, bo czegoś zabrakło. Dlaczego Scarlett odniosła taki sukces? Bo ma to coś. Nie coś, czego mogła się wyuczyć lub coś, co ty czy ja moglibyśmy jej ofiarować. Ona posiada coś nienazwanego, co tkwi głęboko w niej. Aktorzy, którzy osiągają sukces, muszą mieć talent, charyzmę, ale pod koniec dnia tak naprawdę to silna wola musi wygrać z umiejętnościami.
Czy ty w ogóle zajmujesz się czymś poza pracą?
Oczywiście, dla higieny psychicznej i fizycznej. Gram w piłkę nożną, chodzę na siłownię, po części dlatego, że tego wymaga mój zawód, a po części z próżności. Gram na gitarze i na... flecie. Wolę gitarę, bo wtedy mogę też śpiewać. No i w ogóle gitara jest lepsza, bo przyciąga dziewczyny. Nie uważasz, że trochę seksowniej jest, gdy facet wyciagą swoją gitarę niż swój... flet (śmiech). Trochę lepiej brzmi, gdy pogrywa: beng, beng, beng niż: trutututu... Najlepszą rzeczą dla mężczyzny jest dobrze jeść, dobrze się wyspać, pić dużo wody, ćwiczyć, nie pić alkoholu i ograniczyć papierosy. I to wystarczy. Bo prawdziwe piękno tkwi gdzieś w środku i nieważne, ile ton kremów i balsamów w siebie wklepiesz. To sposób, w jaki żyjesz, naprawdę odzwierciedla twoje prawdziwe piękno. Piękni to dla mnie zdrowo wyglądający ludzie. Gdy na przykład jadę do Nowego Jorku i spotykam te wychudzone modelki, nie znajduję w nich nic, co mnie pociąga. Wolę kobiety, które wyglądają jak Anna Kournikova, bo gdy patrzysz na jej sylwetkę, widzisz, że ona jest w stanie pobiec. Gdybym był na randce i zauważył, że moja dziewczyna nic nie je, to nie byłoby już następnej randki. Niejedzenie to jedna z najbardziej nieatrakcyjnych rzeczy u kobiet.
Czyli żyjesz bez diet, nałogów?
Całe życie jestem na diecie "seafood", czyli see - najpierw widzę, a potem food - czyli jem (śmiech). Jem wszystko. No może oprócz fast foodu i palę papierosy. A ponieważ palę, więc staram się ćwiczyć jak najwięcej, by nadrobić skutki nałogu. Z prostej przyczyny. Bo wiesz co, właściwie przypuśćmy, że będę miał syna... ??? Tak, właściwie chciałbym mieć kiedyś syna. I pewność, że jako czterdziestolatek będę mógł z nim kopać piłkę i biegać. Hmm. Więc chyba jednak będę musiał rzucić palenie...
Jaki jeszcze będziesz za 10 lat?
Chciałbym być na topie. Brać udział w filmach, w jakich mam ochotę i to bez względu na ich budżet. Może zająć się reżyserią? I mieć na półce o kilka filmowych statuetek więcej. I wiesz co.... Chciałbym się zakochać. Znaleźć kobietę, z którą mógłbym spędzić całe życie. Ale teraz nie mam na to czasu. Nie mógłbym poświęcić jej wystarczającej uwagi. Przypuśćmy, że jestem w związku: owszem, dziś jestem w Londynie, ale jutro w Nowym Jorku, a potem wyjeżdżam na kilkanaście tygodni na zdjęcia do Chin. To nie byłby żaden związek. Mam jednak nadzieję, że kiedyś mi się uda, wszystko się ułoży i może będę siedział tu z gromadką dzieci. Ale nie teraz. Jestem zbyt ambitny. Zbyt niezależny.
No to będziemy w Polsce trzymać za ciebie kciuki.
Mieszkasz w Warszawie? To fajnie, bo z moim kumplem z Irlandii jestem tam właścicielem jednego z centrów handlowych.
Którego?
Nie pamiętam nazwy. O kurczę, jak to było? Zaczynało się na "l" albo może na "m"? Nie wiem.
Jak nie pamiętasz, to koniecznie musisz przyjechać do Polski, zobaczyć, jak ma się twój biznes.
Dagmara Wirpszo
1 z 1

13453