Oglądałaś „Ciekawy przypadek Benjamina Buttona” z Bradem Pittem? Film, w którym główny bohater rodzi się starcem, po drodze młodnieje, a umiera, będąc niemowlęciem? Z facetami jest podobnie. Od pewnego momentu w życiu przestawia im się jakaś wajcha i zamiast dalej dojrzewać, zaczynają cofać się do punktu, w którym byli beztroskimi chłopcami. Niestety, w przeciwieństwie do Benjamina Buttona za cofającym się licznikiem w głowie nie nadąża fizjonomia. Dlatego otaczają nas 40- i 50-latkowie, którzy z zewnątrz wyglądają na poważnych gości w garniturach, z dyrektorskimi stanowiskami wypisanymi na wizytówkach, patrzący na świat zza eleganckich okularów mądrym wzrokiem nestorów, ale tak naprawdę mentalnie wciąż noszą krótkie spodenki. Jak śpiewał Kabaret Starszych Panów: „już szron na głowie (...), a w sercu ciągle maj”.

Niektórzy nazywają taki stan rzeczy kryzysem wieku średniego, ale jest to sformułowanie mocno nieprecyzyjne. Bo kryzys ma to do siebie, że pojawia się jako chwilowe zaburzenie, a potem wszystko wraca do normy. Natomiast w dzisiejszych czasach to ów kryzys staje się normą. Faceci po prostu nie chcą się pogodzić z naturalnymi konsekwencjami starzenia się rozumianymi jako rezygnacja z czegoś. Nie widzą powodu, dla którego mieliby sobie odpuszczać plany, marzenia, oczekiwania wobec życia, które mieli dekadę czy dwie temu, poświęcili ten czas, aby je zrealizować. Ciężko tyrali na swój sukces i kiedy przychodzi pora, aby cieszyć się jego owocami, nie chcą, żeby ktoś im zaglądał w metrykę i mówił: „jesteś za stary, żeby jeździć sportowym kabrioletem”. A kiedy miał jeździć, jak najpierw go nie było stać, a potem musiał wozić na tylnym siedzeniu rodzinnego kombi foteliki dla dzieci oraz wózek w bagażniku?

 Albo: „jesteś za stary, żeby się umawiać z kobietami o połowę młodszymi od siebie”. A kiedy miał to robić, jeśli w momencie, kiedy sam miał dwadzieścia kilka lat, niewiele miał swoim rówieśniczkom do zaoferowania oprócz naiwnego serca, nieuczesanych myśli w głowie, niepopartych zbyt dużym życiowym doświadczeniem oraz miejsca do spania w studenckiej kawalerce? Z kolei jego dzisiejsze rówieśniczki to najczęściej samodzielne, wyemancypowane, niezależne kobiety, którym facet potrzebny jest jak rybie rower, więc wyznaczają mu rolę męskiej gejszy – podległego, wykastrowanego z testosteronu dodatku u swego boku, nazywając to współczesną formą partnerstwa.

Dlatego proponuję, żebyś odpuściła swojemu staremu i pozwoliła mu umawiać się, z kim chce, i żyć, jak chce. Jeśli tylko jest normalnym facetem, nawet jeśli dotkniętym syndromem Benjamina Buttona, to gwarantuję ci, że nadal jesteś dla niego najważniejszą kobietą na świecie, która w dowolnym momencie może liczyć na jego uwagę, pomoc i dobre rady. A on z czasem coraz bardziej będzie liczył na twoją wzajemność. W końcu kto lepiej rozumie kobiety w wieku jego córki niż ona sama?