Powinnam zakończyć nasz związek, ale nie wiem, jak to zrobić, żeby uchronić siebie przed wyrzutami sumienia, a swojego chłopaka przed zranieniem? Znamy się już trzy lata, ale wspólne życie mnie unieszczęśliwia.
KASIA

Odpowiada - MARCIN PROKOP PREZENTER TELEWIZYJNY, REDAKTOR NACZELNY MAGAZYNU STUFF

Rzucenie faceta tak, by nie urazić jego uczuć, to oksymoron doskonały, czyli wyrażenie wewnętrznie sprzeczne. Tak jak czochranie łysego. Nie da się.
Ego każdego samca, gdy słyszy hasło ze słownika Bogusława Lindy typu: „Nie chce mi się z tobą gadać”, ale wypowiadane przez kobietę, kurczy się do rozmiarów małego, smutnego balonika, którego właściciel ma ochotę przykucnąć w kącie i z rozpaczy ssać kciuk.
Dlatego chcąc załatwić sprawę w białych rękawiczkach, trzeba tak pokierować sytuacją, by facet, którego chcesz się pozbyć, rzucił ciebie.

Istnieje kilka klasycznych jednolinijkowców działających niczym magiczne zaklęcie, po którym większość kolesi ucieknie od ciebie w popłochu.
Takim snajperskim strzałem może okazać się wyznanie: „Chcę zostać twoją żoną i urodzić ci dzieci”.
Na innych skutkuje: „Wiesz, chyba jednak wolę kobiety”, chociaż w odpowiedzi można usłyszeć: „Zupełnie mi to nie przeszkadza, trójkąt to moja ulubiona figura geometryczna”.
Ostatnia deska ratunku to nudne i banalne: „Spotykam się z kimś innym”, ale w takiej sytuacji wina spadnie na ciebie.
Można też zabrać się do sprawy bardziej subtelnie i uwić sieć, w którą ofiara wpadnie niezauważalnie, oznajmiając ci pewnego dnia upragnione: „Przemyślałem nasz związek. To nie ma sensu”. Zacznij od małych rzeczy. Kiedy np. on zechce opowiedzieć ci, jak fatalny miał dzień, jakim jego szef jest złamasem i jak bardzo pragnie twojego ciepła oraz zrozumienia, kiwnij tylko głową i rzuć lakoniczne „aha”, po czym w połowie jego wypowiedzi zacznij mówić na zupełnie inny temat, najlepiej dotyczący ciebie. Dodatkowo, za każdym razem, kiedy twojemu facetowi zbierze się na romantyzm i wyzna, że cię kocha, odpowiadaj: „To miłe”, albo zaczynaj się nerwowo śmiać. Kiedy zechce opiekuńczo objąć cię ramieniem, wywiń się z uścisku, rzucając jako wyjaśnienie: „Chyba spiekłam się na słońcu. Czy mógłbyś mnie tak nie dotykać przez parę dni?”, choćby za oknem był listopad. Stań się nieznośnie humorzasta. Zmieniaj nastroje tak często, jak on kanały w telewizorze. Krzycz na niego bez powodu, rób awantury o byle co. Znajdź sobie zajęcie, któremu będziesz mogła oddawać się po wyjściu z pracy – joga, siłownia, lepienie garnków, wszystko jedno. Ważne, żeby po powrocie do domu mieć pretekst do ostentacyjnego zmęczenia i natychmiastowego pójścia spać. Nigdy się nie tłumacz. Nie przepraszaj. Rozrzucaj wszędzie swoją bieliznę i opakowania po wkładkach higienicznych. Przestań golić nogi. Zacznij słuchać Celine Dion naprawdę głośno.
Gdyby zdarzyło się wam mimo wszystko pójść do łóżka (JAKIEŚ pozory normalności powinnaś jednak zachować), kilka razy pomyl jego imię. Kiedy zapyta: „Co za Marcin?!”, nie ujawniaj, że się znamy. W razie czego zaprzeczę wszystkiemu, co tu napisałem. W końcu zdradzając ci to wszystko, właśnie nadpiłowałem gałąź, na której sam siedzę...
Aha, najważniejsze! Pamiętaj, żeby zachować zimną krew i zapanować nad uśmiechem oraz chęcią tryumfalnego wykrzyknięcia: „Yes, yes, yes”, kiedy usłyszysz wyczekiwane: „Przemyślałem nasz związek...”.