Szkoły żądają, by rodzice ubezpieczali dzieci od następstw nieszczęśliwych wypadków (NNW). Kosztuje to przeciętnie od 32 do 48 zł rocznie (zależnie od firmy). W razie jakiegokolwiek urazu firma wypłaci odszkodowanie. Ale nie wyższe niż kwota, na jaką opiewa polisa – zwykle jest to maksymalnie 8 tys zł. Gdy dziecko dozna poważniejszej szkody, na jego leczenie i rehabilitację nawet maksymalna kwota odszkodowania może nie wystarczyć. Na szczęście ubezpieczenie NNW nie jest jedynym źródłem rekompensaty za wypadek w szkole. Poszkodowanemu uczniowi przysługują także roszczenia o zadośćuczynienie, odszkodowanie i rentę na podstawie przepisów kodeksu cywilnego.

Co zrobić, gdy zdarzy się wypadek?

Aby domagać się odszkodowania, którego podstawą są przepisy kodeksu cywilnego, trzeba mieć odpowiednią dokumentację – w tym protokół powypadkowy. Dziecko, które na terenie szkoły doznało urazu, np. złamało rękę, w rozumieniu prawa cywilnego poniosło szkodę. Jeżeli nastąpiła ona wskutek zaniedbań obowiązków ciążących na szkole, pełnoletni uczeń albo rodzice w imieniu niepełnoletniego mogą dochodzić jej naprawienia, żądając stosownego odszkodowania pieniężnego lub zadośćuczynienia. Szkoła ponosi odpowiedzialność za wypadek, jeżeli nie zostały wypełnione nałożone na nią obowiązki – np. dostateczna opieka i nadzór nad każdym powierzonym jej dzieckiem. Co więcej – obowiązek opieki i nadzoru nie ustaje z chwilą zakończenia lekcji, ale dotyczy także przerw, pozalekcyjnych zajęć dodatkowych (np. w świetlicy, na boisku szkolnym czy w sali gimnastycznej). Pozew należy złożyć do sądu. Roszczenia powinny być kierowane przeciwko organowi, któremu podlega szkoła – np. gminie.