Około drugiego roku życia w rozwoju psychicznym dziecka następuje duży skok: uzyskuje ono świadomość własnego „ja". Oznacza to, że zaczyna widzieć i rozumieć, iż ono i mama to dwie zupełnie oddzielne osoby, że samo może decydować o różnych rzeczach. Zatem ochoczo to robi. Podkreśla: „Ja sam, ja nie chcę, ja chcę.” Jednocześnie dociera do niego, że jego ukochana mama czasami się gniewa i narzuca rzeczy, które mu wcale nie odpowiadają. Na przykład, każe jeść zupę albo kładzie spać, gdy on chce się bawić. Dziecko między drugim a trzecim rokiem życia przyjmuje już do wiadomości, że świat i bliscy ludzie zachowują się różnie. Powoli zaczyna w nim kiełkować świadomość i myślenie abstrakcyjne. Jeśli przez moment nie ma przy nim mamy, to nie oznacza, że nie ma jej wcale, ale że np. poszła do pracy. Nie jest to dla malucha powód do rozpaczy, bo wie, że mama wróci. Potrafi utrzymać jej obraz w pamięci.

KŁOPOTY Z WYRAŻANIEM UCZUĆ

W tym trudnym i ważnym okresie dzieci doświadczają rozmaitych emocji – ale nie potrafi ą o nich mówić. Wiedzą, że dzieje się coś, co im się nie podoba, że muszą wracać ze spaceru, a tak dobrze bawią się na placu zabaw, oraz że źródłem tej zmiany jest mama. W takiej sytuacji najłatwiej im odreagować, mówiąc: „Nie lubię cię, nie kocham!”. Po prostu dziecko operuje jeszcze ograniczonym zasobem pojęć, nie potrafi negocjować, dyskutować. Próbuje „walczyć” o swoje. Nie ma sensu odbierać tego osobiście – to w żadnym razie nie jest informacja o rzeczywistym stosunku emocjonalnym do mamy. Warto natomiast przy takiej okazji spróbować dotrzeć do tego, o co dziecku naprawdę chodzi. Można powiedzieć: „Rozumiem, powiedziałeś, że nie kochasz mamy, bo mama nie pozwoliła ci dłużej się bawić”. Dziecko zapewne potwierdzi sugestię dorosłego. Wtedy tłumaczymy mu: „Ale my tu jeszcze wrócimy, gdy zjesz obiadek i pośpisz chwilkę”. Takie doprecyzowanie, na czym polega „frustracja” dziecka, jest bardzo mądrym krokiem: uczymy bowiem maluszka mówić to, co myśli i czuje.