Kim była Wanda Wiłkomirska?

Przez ponad dwadzieścia lat Wanda Wiłkomirska była główną solistką Filharmonii Narodowej w Warszawie, jak również wybitną wykładowczynią w Mannheimie i Sydney. Wanda, a właściwie Jolanta Wanda Rakowska z domu Wiłkomirska, była córką polskiego skrzypka Alfreda Wiłkomirskiego i pierwszą żoną premiera Mieczysława Rakowskiego. To ojciec Alfred uczył już 5.letnią Wandę pierwszych szlifów na skrzypcach. Wystarczyły jej tylko dwa lata nauki i już miała za sobą pierwszy publiczny występ. Uczyła się na najlepszych uczelniach muzycznych, a kiedy w 1961 roku wyruszyła w tournée z orkiestrą Filharmonii Narodowej po Ameryce, Wanda Wiłkomirska została międzynarodową gwiazdą. 

Byłam wyjątkowo utalentowanym dzieckiem i kiedy miałam pięć lat, tata dał mi skrzypeczki. Pierwszy występ publiczny odbył się po kilku lekcjach. Ojciec przyszedł ze mną do kuchni - mama gotowała obiad - i powiedział: "Teraz ona ci coś zagra". I ja zagrałam pierwszą zapamiętaną melodię, do dzisiaj ją pamiętam, ukłoniłam się, a mama zaczęła bić brawo. A kiedy już dobrze opanowałam instrument, odbył się prawdziwy publiczny występ. Ojciec uczył wtedy w konserwatorium w Łodzi i tam przywiózł mnie na popis swoich studentek. Z siostrą zagrałam pierwszą część sonaty Mozarta. Proszę pani, kiedy człowiek rodzi się w tak sławnej rodzinie, kiedy ta rodzina wprowadza go na estrady, nie ma żadnego przełomu - od razu jest, jak trzeba. Inaczej było za granicą. Nie byłam jeszcze pełnoletnia, kiedy wyjechałam do Genewy. Grało się wtedy za kotarą i dopiero po ogłoszeniu wyników okazywało się, kto jest kto., mówiła w wywiadzie dla NTO. 

Skrzypaczka rekordowo długo, bo aż 22 dwa lata była główną solistką Filharmonii Narodowej i próżno było szukać bardziej wybitnego muzyka (w końcu to specjalnie dla niej stworzono ten etat). Jej talent doceniano niejednokrotnie - grała na otwarciu Barbican Hall w Londynie, w powojennym koncercie Sydney Symphony w Operze w Sydney. Podróżowała z orkiestrą i solo po Japonii, USA, Ameryce Południowej czy Nowej Zelandii, a recenzje i liczba świetnych koncertów uplasowały Wandę Wiłkomirską w gronie najwybitniejszych skrzypaczek XX wieku. Po 13 grudnia 1981 roku, w stanie wojennym, wyjechała z kraju. Wróciła dopiero po upadku komunizmu, w 1990 roku.

Prócz wybitnego dorobku artystycznego, Wanda Wiłkomirska nie miała wiele, bo też wiele nie chciała. Nie miała nawet własnego mieszkania w Warszawie, tylko jedno wynajęte i to w Sydney. Bardzo bolesne było dla niej rozstanie z mężem, premierem Mieczysławem Rakowskim, z którym miała dwóch synów. Z Mietkiem, jak mówiła, to była miłość od pierwszego wejrzenia. 

Tego dnia odbył się koncert. Najpierw wystąpił profesor Henryk Sztompka, a potem, jak mi mąż opowiadał, "na estradę weszła dziewczyna, o której wyraziłem się tak paskudnie". Spojrzeli na siebie z kolegą i - zwierzał mi się potem - "nie wiem, na czym grałaś, co grałaś i jak grałaś, bo myślałem tylko, co teraz zrobić". Postanowił się upić. Zszedł do restauracji, w której pojawiłam się wcześniej, nie zauważył, że siedziałam za jego plecami. Kiedy się odwrócił, najpierw zaczerwienił się, potem pobladł. "No to się poznajmy" - powiedziałam i wyciągnęłam rękę. Mówił, że wtedy właśnie się zakochał, a ja wkrótce zrozumiałam, że była to moja pierwsza prawdziwa miłość., mówiła w tym samym wywiadzie.

Synowie skrzypaczki, Artur i Włodzimierz Rakowscy nie poszli w muzyczne ślady dziadka i mamy. Jeden została bankierem, drugi tłumaczem z własną firmą. Wanda Wiłkomirska do końca życia czuła się osobą spełnioną, życiowo, zawodowo, jako pedagog i muzyk. Zmarła 1.maja, w muzycznym świecie będzie jej brakować.