lek. med. Jacek Łempicki - urolog, Lecznica Połozniczo-Chirurgiczna "latros" w Wawie

Słyszałam, że dla lekarza wyzwaniem jest nie tyle leczenie, co walka z mitami, w które wierzą pacjenci. Czy ma Pan podobne doświadczenia?

Jacek Łempicki: Tak. Zwykle dotyczą one kłopotów z kobiecym pęcherzem. Chodzi o nieustanne wrażenie parcia czy wręcz popuszczanie, zmuszające do ciągłego biegania do toalety, a także ból i pieczenie w trakcie siusiania. Panuje błędne przeświadczenie, że to symptomy wyłącznie infekcji bakteryjnej, z którą można się uporać domowymi sposobami. Tak sądzono jeszcze do niedawna. Dzisiaj wiadomo, że w ten sposób manifestuje się co najmniej kilkanaście schorzeń – wiele nie ma związku z zakażeniem, choć dają identyczne objawy. Kobiety z reguły długo je bagatelizują, bo traktują jako coś naturalnego. Przecież i babci, i mamie często zdarzało się „złapać wilka”. Czy więc odkryto jakieś nowe choroby?

J.Ł.: Nie. Raczej udało się rozszyfrować mechanizmy znanych przypadłości. Wróćmy do przysłowiego „łapania wilka”, czyli przechłodzenia dolnych partii ciała. Niektóre panie po wejściu zaledwie po kostki do zimnej wody w jeziorze czy morzu natychmiast odczuwają zwiększone parcie, a nawet ból przy oddawaniu moczu. Kiedyś było to równoznaczne z infekcją i od razu podawano antybakteryjny Furagin. Tymczasem przyczyna może tkwić w nadwrażliwości na chłód, którego odbieranie jest indywidualną sprawą. Zimna woda pobudza nerwy w stopach i wyzwala impulsy, które poprzez nogi i miednicę biegną do kręgosłupa, a od niego dalej do pęcherza. Stąd biorą się częste wizyty w toalecie, gdy jest on drażniony. Skłonność do takiej nadreaktywności pęcherza nasila się z wiekiem. W okresie klimakterium występuje u prawie40 proc. kobiet.

Co z biodrówkami odsłaniającymi plecy?

J.Ł.: Z urologicznego punktu widzenia przechłodzenie dolnej części pleców nie ma znaczenia. Nerki znajdują się w okolicy lędźwiowej: u szczupłych kobiet 5 cm pod skórą, u pań z nadwagą głębiej. Są więc dostatecznie chronione przed chłodem. Kiedy jeszcze miewamy kłopoty z pęcherzem?

J.Ł.: Co zaskakujące – przy depresji, z czego z reguły nie zdajemy sobie sprawy. Kiedy cierpimy na silnie obniżony nastrój, nieustannie odczuwamy potrzebę chodzenia do toalety (co lekarze określają wręcz jako częstomocz). Zwykle nakręca się wtedy spirala dolegliwości. Ciągłe parcie na pęcherz powoduje rozdrażnienie i lęk – np. zaczynamy się martwić, że rozwija się groźna choroba. Z kolei zdenerwowanie oraz obawa o zdrowie pogłębiają depresję i potęgują częstomocz. Wróćmy jednak do bakteryjnych infekcji pęcherza.

Zobacz także:

Kobiety mają je wielokrotnie częściej niż mężczyźni.

J.Ł.: To prawda. Za skłonność do nich odpowiada natura. U kobiet cewka moczowa jest krótką rurką (ma 3–4 cm długości), przez którą zarazki z pochwy, krocza i odbytu szybko docierają do pęcherza. Stąd właśnie paniom nie służą kąpiele w basenach czy siadanie na deskach sedesowych wątpliwej czystości. Infekcje pęcherza nasilają się też w trakcie miesiączki i tuż po, bo krew jest dobrą pożywką dla mikrobów. Podobnie jak sperma.

Czy seks bywa niezdrowy?

J.Ł.: Oczywiście, że nie! Choć podczas orgazmu u pań cewka moczowa skraca się i rozluźnia, co dodatkowo ułatwia wędrówkę bakteriom pochodzącym ze spermy. Stąd kobiety tak często dopada tzw. choroba miodowego miesiąca, czyli infekcja dróg moczowych po pierwszym stosunku czy seksie z nowym partnerem. Potem kobiecy pęcherz w pewnym sensie przyzwyczaja się do flory bakteryjnej mężczyzny i już nic się nie dzieje.

Z takimi łagodnymi zakażeniami często radzimy sobie domowymi sposobami.

J.Ł.: Zaskakująca jest naturalna zdolność pęcherza do samoleczenia. Sprzyjają jej rozgrzewające kąpiele i nasiadówki. Rozszerzają one naczynia i wzmagają ukrwienie, co ułatwia pracę układu odpornościowego. Aby jednak kuracja była skuteczna, przez cały czas trzeba wypijać minimum 3 litry płynów na dobę, a w upały więcej. Warto też brać preparaty moczopędne i pić ziołowe herbatki z mniszka, pokrzywy czy skrzypu. Chodzi o to, żeby z dróg moczowych wypłukiwać bakterie. Nasuwa się tu analogia z bystrym, rwącym potokiem, który szybko się oczyszcza. W wolno płynącej rzece woda jest mętna.

A żurawina? Czy rzeczywiście pomaga?

J.Ł.: Według mnie tak. W wyciągu z żurawiny są substancje, które niejako wiążą bakterie (chodzi o Escherichia coli, najczęściej atakujące pęcherz). Zakwaszają też mocz, co dodatkowo chroni przed infekcją i odkładaniem się piasku, kamieni.

Co jest skuteczniejsze: preparaty czy sok z żurawiny?

J.Ł.: Większość moich pacjentek chwali suplementy, głównie tabletki. Ale niektóre piją tylko sok i również widzą efekty.

Nie zawsze można leczyć się samemu. Kiedy więc trzeba pójść do lekarza?

J.Ł.: Oczywiście przy ostrej infekcji, np. gdy w moczu pojawiła się krew, mamy gorączkę czy rzeczywiście co chwila biegamy do toalety. Także jeśli przebiega ona łagodnie, ale nie mija po 3–4 dniach kuracji domowymi sposobami. Pomocy specjalisty musimy też szukać przy nawrotach. Nawet przy łagodnym zapaleniu, ale kiedy przytrafiło się po raz trzeci, konieczna staje się wizyta u lekarza, który spróbuje ustalić, gdzie tkwi przyczyna, lub skieruje do urologa.

Rozumiem, że ogólna analiza moczu nie wystarczy.

J.Ł.: Tak. Najważniejszy jest posiew z antybiogramem. Jeśli wykryje on w moczu bakterie, niezbędny będzie antybiotyk.

Co zrobić w razie wyniku ujemnego?

J.Ł.: Trzeba domagać się skierowania do urologa, bo tylko specjalista może zlecić dokładniejsze badania w ramach NFZ. Zapewne zacznie od USG czy urografii dróg moczowych (RTG z tzw. kontrastem). Pozwala to wykryć kamienie, które sprzyjają zapaleniu pęcherza. Co ciekawe, najczęściej cierpią na nie kobiety, którym udało się schudnąć. Nerki zawieszone są na naczyniach krwionośnych i tkance tłuszczowej, więc przesuwają się, gdy jej ubywa. Utrudnia to spływanie do pęcherza moczu. Jeśli zalega on w nerkach, mogą tworzyć się kamienie.

Jeśli jednak wykluczy się kamicę nerkową...

J.Ł.: Kolejnym krokiem jest cystoskopia. Endoskop, czyli rurkę z kamerą, wprowadza się przez cewkę i ogląda układ moczowy od wewnątrz. W trakcie badania można od razu pobrać wycinek ze ściany pęcherza. Czasami właśnie w niej widać zmiany będące powikłaniem po przebytej infekcji. U kobiet często wykonuje się jeszcze badanie urodynamiczne, które pozwala wykryć np. nadreaktywność pęcherza. Dopiero gdy wszystko stanie się już jasne, zaczynamy odpowiednie leczenie.