PO PIERWSZE: ZAAKCEPTUJ

Emocje towarzyszą nam przez całe życie. Jeśli są dobre – pół biedy, gorzej, gdy zaczynają dominować. Nie zawsze potrafimy poradzić sobie ze złością na szefa czy zazdrością o ukochaną osobę. A skoro nam, dorosłym, tak trudno panować nad uczuciami, to co ma powiedzieć małe dziecko? – Czasami musimy po prostu uznać prawdziwość, słuszność i prawo dziecka do jego emocji – mówi Elżbieta Brodowska, psycholog. – Dlatego, gdy widzisz, że twój malec wpada w furię, przypomnij sobie, ile razy ty sama miałaś na to ochotę... Jeśli płacze, bo kolega zabrał mu autko, pomyśl, co ty byś poczuła, gdyby współpracownica odebrała ci upragniony awans? A potem zaakceptuj fakt, że dziecko nie jest ze stali i ono też czasem ma prawo stracić cierpliwość.

PO DRUGIE: POMÓŻ ZROZUMIEĆ

Dwulatek nie rozróżnia jeszcze swoich emocji, ale intuicyjnie czuje, że musi je z siebie wyrzucić. Robi to, jak potrafi : rzuca się na ziemię, gdy jest zły, płacze, gdy się boi, krzyczy, gdy czuje się niezauważany. Rolą mądrego rodzica jest uświadomienie dziecku, co czuje, nazwanie tego po imieniu oraz pokazanie, że podobne emocje mamy wszyscy, duzi i mali. Najlepsza metoda to okazanie zrozumienia: „Wiem, że jesteś zły, bo chciałeś dostać zabawkę, a ja ci jej nie kupiłam. Rozumiem to, ja też czasem tak się czuję, gdy coś idzie nie po mojej myśli. Ale to nie znaczy, że można wtedy krzyczeć i kopać”.

PO TRZECIE: NIE TŁUM EMOCJI

Wielu z nas narzeka, że z biegiem lat traci kontakt ze swoim dzieckiem, które przestaje opowiadać o swoich smutkach, radościach, niepokojach. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ to my, dorośli, uczyliśmy nasze dzieci, by tłumiły uczucia. Czy nie mówimy co chwila maluchom: „Nie płacz, nie jesteś małym dzidziusiem!”, „Nie śmiej się tak głośno, ludzie patrzą…”? W ten sposób przekazujemy kilkulatkowi, że zarówno radości, jak i smutku nie wypada okazywać na zewnątrz. Trudno się więc potem dziwić, że w końcu dziecko bierze sobie do serca nasze zalecenia – i przestaje się zwierzać.

PO CZWARTE: NIE ZAPRZECZAJ

Zobacz także:

Podobnie jak nie powinniśmy zabraniać dziecku okazywania tego, co czuje, nie wolno nam zaprzeczać, że odczuwa emocje ani ich podważać, mówiąc: „Nie płacz, to wcale nie boli”, „Nie bój się! Ten pies jest przecież taki mały…”. W ten sposób wmawiamy maluchowi, że odczuwane przez niego emocje są niewłaściwe i mylnie interpretowane. Sprawiamy, że zaczyna w nie powątpiewać. Efekt? Niepewność, podporządkowywanie się innym, a w przyszłości uciekanie przed ważnymi dla niego wyborami i decyzjami.

PO PIĄTE: NAZWIJ WŁASNE UCZUCIA

Nie ukrywaj przed malcem swoich uczuć i często mów o nich przy nim. Gdy pokłócisz się z mężem, nie udawaj, że nic się nie stało, tylko przyznaj, że np. jesteś zła na tatę i musisz chwilę pobyć sama. A kiedy malec coś spsoci, powiedz mu, że jest ci z tego powodu smutno. W ten sposób przyzwyczajasz dziecko do mówienia wprost o uczuciach – i uczysz je empatii.

PO SZÓSTE: ZNAJDŹ ROZWIĄZANIE

– Naszym zadaniem jest pomaganie dzieciom w rozwiązywaniu trudnych dla nich sytuacji – uważa Elżbieta Brodowska. – Gdy dziecko zachłystuje się złością, bo młodszy brat zburzył mu wieżę z klocków, powiedz: „Widzę, że zezłościło cię to. Może damy małemu kilka klocków, aby cię naśladował, a ty spokojnie dokończysz budowę?”. To skuteczniejsze niż okrzyk: „Nie wolno bić brata!”.

PO SIÓDME: POMAGA...TEATR

Czasami rozwiązanie zasugerowane przez nas nie przemawia do rozżalonego lub rozzłoszczonego malca. Wielu pedagogów, którzy na co dzień pracują z dziećmi, ucieka się wtedy do odgrywania scenek. Usiądź z dzieckiem i za pomocą lalek lub pluszaków odegrajcie sytuację, która przed chwilą miała miejsce. Niech zabawki „same” zastanowią się, co się wydarzyło, co wtedy czuły i jak powinny poradzić sobie ze swoim smutkiem lub złością.

PO ÓSME: POKAŻ GRANICE

Najważniejszym chyba zadaniem rodziców jest nauczenie malca, że radości, złości czy strachu wprawdzie nie ma co tłumić, ale trzeba je okazywać w kontrolowany sposób. Dlatego nigdy nie przechodź do porządku nad wyładowywaniem negatywnych uczuć na innych. Dziecko musi wiedzieć, że nawet największa złość nie może znaleźć ujścia w biciu kolegi, a nawet najwspanialsza zabawa nie może kończyć się zdemolowaniem mieszkania.

PO DZIEWIĄTE: UCZ POSKRAMIAĆ ZŁOŚĆ

Co więc poradzić dziecku, które aż gotuje się z gniewu? Pozwól mu wyładować się np. na… poduszce. Albo przegoń rozzłoszczonego malca na spacerze parę razy dookoła bloku. Jak wiadomo, ruch to najzdrowszy i najlepszy sposób na rozładowanie energii.

PO DZIESIĄTE: MÓW O SWOJEJ MIŁOŚCI

Kiedy twój smyk wpada w histerię lub furię, musisz stanowczo zareagować. Ważne jednak, by zrozumiał, że to, co ci się nie podoba, to nie on sam, a tylko jego zachowanie. Dlatego mów: „Nie podoba mi się, że na mnie krzyczysz”, zamiast: „Jesteś taki niedobry!”. Malec musi być przekonany, że kochasz go zawsze – nawet wtedy, gdy postępuje niewłaściwie.