Śpię w tzw. casas rurales, które można porównać do agroturystyki w Polsce. Po lekkiej rozgrzewce w Asturias prawdziwe wyzwanie: Camino de Santiago (Droga Świętego Jakuba). To jedna z najdłuższych tras pielgrzymkowych w Europie (ok. 800 km), która kończy się w katedrze Santiago de Compostela w Galicji. Na całej trasie ulokowane są tzw. albergues (schroniska), w których nocujemy zawsze z żoną za nie więcej niż 3-4 euro. Camino de Santiago składa się z odcinków liczących 20-30 km. Tylko raz udało mi się przejść całą trasę i przy okazji poznać mnóstwo młodych ludzi z całego świata.

Po „pielgrzymowaniu” czas na odrobinę relaksu i „turismo del vino” – najmodniejsza wśród Hiszpanów podróż przez winnice. Na czym ona polega? Odwiedzam kolejne miejsca, poznaję tajniki produkcji wina i co najważniejsze – próbuję. La Rioja i Ribera del Duero to dwa najlepsze regiony winiarskie kraju. Skoro mowa o winie, to musi pojawić się w tym miejscu również jedzenie. Hiszpańska kuchnia jest bardzo różnorodna, niezmienne są dobre składniki, prosta forma, paella, tortilla (placek z ziemniaków i jajek) i gaspacho. Kalorie zgromadzone podczas „turismo del vino” proponuje spalić na wind- lub kitesurfingu. Gdzie? Na Tarifie – najdalej wysuniętym na południe punkcie kontynentalnej Europy (oddalonym zaledwie 20 km od Afryki).