Kobieta, która nie lubi swojego ciała, to średni materiał na kochankę. Jest jak Bridget Jones z książki Helen Fielding: zamiast rozkoszować się pieszczotami, rozmyśla, jakby tu rąbkiem prześcieradła nakryć udo albo czy w danej pozycji partner nie widzi wałeczków tłuszczu.

Dzika bogini

Oczywiście, taka osoba nie ma zbyt wiele frajdy z seksu. Podobnie partner takiej kobiety też nie ma ze stosunku tyle frajdy, ile mógłby mieć. Dlaczego? Wyjaśnia to psychoterapeutka Anna Dodziuk w książce „Dobrze nam ze sobą. Przyjemna i pożyteczna książeczka o seksie”. Opisuje przykład z życia: pewien pan miał żonę bardzo czułą na punkcie swojego wyglądu. Nigdy nie pokazywała mu się bez makijażu. A on coraz częściej myślał, że dla niej bardziej liczą się starannie pomalowane usteczka niż to, by kochać się ze swoim mężczyzną. Odszedł do kobiety wcale nie piękniejszej od byłej żony. Do takiej, która często pokazywała mu się z rozwichrzonym włosem, i taka też – dzika i „rozwichrzona” – była w sypialni.

Super, bo moja!

Okazuje się bowiem, że prawdziwa seksualna bogini to wcale żaden niedościgły ideał o z góry określonych wymiarach (zresztą to, co sama uważasz za defekt, często pociąga twojego partnera). To kobieta, która traktuje swoje ciało na luzie, która jest nieskrępowana, naturalna. Jak taką kobietą być? Po pierwsze: trzeba przestać porównywać się do jakiegoś wzorca rodem z plakatu czy filmu. To prawda, że mężczyznom podobają się sławne aktorki i modelki. A tobie nie podobają się opalone męskie ciała z „kaloryferami” na brzuchach, pyszniące się na reklamach perfum dla panów? A tak, lubisz rzucić okiem w ich stronę. Ale z pewnością twój prywatny bóg seksu, ten, którego co wieczór widzisz w łóżku, z modelem z reklamy nie ma wiele wspólnego. Mimo to dla ciebie jest wspaniały, seksowny... Mężczyźni – choć są z innej planety – nie pochodzą jednak z odmiennej zupełnie galaktyki. I oni tez inaczej patrzą na modelkę, a inaczej na swoją kobietę. Badania potwierdzają tezę, że jednak ta własna jest dla nich najpiękniejsza i to ta rozpala ich do czerwoności.

Oni to lubią

A jeśli sądzisz, że masz jakiś poważny defekt urody? Wiele kobiet mówi: „Nie łudźmy się, że facetom podobają się rozstępy, cellulit, kurze łapki, obwisłe piersi!”. Otóż: podobają się. Naprawdę! Po pierwsze, wielu mężczyzn nie ma pojęcia, o co chodzi w tym gadaniu o skórce pomarańczowej (przecież skóra nie może być pomarańczowa!) czy rozstępach (jak to: że skóra się rozstępuje?). Nie wiedzą, że te nierówności czy „żyłki” spędzają nam sen z powiek. Poza tym, seksualny wzorzec idealnego partnera, jaki nosimy w głowie, ewoluuje przez lata. Dla wielu mężczyzn rozstępy u ich żon są wspaniałe, podniecające. Są żywym dowodem na to, że ta właśnie pani urodziła temu właśnie panu dzieci. Czy jest coś, co czyni mężczyznę bardziej dumnym?