"Sweat" Magnusa von Horna: świetne recenzje filmu

"Intensywny i błyskotliwy dramat skupiony na postaciach, który zaczyna się jako kolejna parodia szaleństwa social mediów, »Sweat« w pewnym momencie skręca w mroczną, nieoczywistą stronę", pisze o filmie Magnusa von Horna "The Hollywood Reporter". "To odświeżające zobaczyć film, który zamiast angażować się w prostą nagonkę na social media, po prostu spokojnie obserwuje wszystkie wydarzenia, niczym jeden z wielu followersów", opisuje "Cineuropa"."Najintensywniejszym spojrzeniem na człowieka samotnego z obsesją na punkcie mediów społecznościowych", wtóruje w entuzjastycznym tonie IndieWire. Wszystko wskazuje na to, że nowy obraz Magnusa von Horna, twórcy rewelacyjnego "Intruza", po takich pierwszych recenzjach, skazany jest na sukces. O czym opowiada "Sweat", który dostał się do oficjalnej prestiżowej selekcji festiwalu w Cannes 2020 obok dzieł m.in. Wesa Andersona czy Francoisa Ozona.

"Sweat" Magnusa von Horna: fabuła filmu, obsada

"Sweat" przeprowadza nas przez kilka dni z życia fitinfluencerki, Sylwii Zając. Trenerka fitness ma status superpopularnej celebrytki, którą śledzą setki tysięcy obserwatorów. Ta liczba nie ma przełożenia na najbliższe osoby - przyjaciół, czy rodzinę. Jej życie przepełnione jest pustką, której wrażenie absurdalnie wręcz wzmaga każdy kolejny lajk anonimowego followersa. W głównej roli obsadzona została Magdalena Koleśnik, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie, która zebrała rewelacyjne recenzje za wiarygodność i głębie w budowaniu swojej postaci. W pozostałych rolach zobaczymy m.in.Aleksandrę Konieczną i Zbigniewa Zamachowskiego

"Sweat" Magnusa von Horna: zwiastun

W sieci pojawił się zwiastun filmu "Sweat" Magnusa von Horna, którego aura przypomina nam trochę kultowe "Między słowami" Sofii Coppoli. Integralnym punktem w twórczości reżysera jest utkany z delikatnich nici nastrój niepokoju, samotności oraz smutku i przeczucie, że historia nie znajdzie happy endu. 

"Fascynują mnie emocjonalni ekshibicjoniści, prawdopodobnie dlatego, że sam znajduję się po drugiej stronie. Ze strachu przed oceną, trzymam emocje wewnątrz siebie, rzadko dzieląc się nimi z otoczeniem. Kiedy więc spotykam się z ludźmi, którzy lekko i bez wstydu wyrażają siebie, czuję zazdrość. [...] W mediach społecznościowych jestem biernym obserwatorem. Podglądam tych, którzy aktywnie eksponują siebie i swoje uczucia, fantazjuję o ich życiach. Ile z tego to prawda? Jacy są, gdy ich telefon jest wyciszony? Czy widać różnicę?", mówi o swoim najnowszym filmie Magnus von Horn.

W jednym z wywiadów Magnus von Horn, laureat nagród na filmowym festiwalu w Gdyni oraz Paszportu Polityki, opowiedział o swoich obawach dotyczących kraju, w którym mieszka i gdzie założył rodzinę. Na pytanie dziennikarza "Polityki" o to, czego się boi, odpowiedział:


"Nie chciałbym mieszkać w kraju izolowanym, w którym Kościół, religia i polityka stanowią jedno. Wierzę w społeczeństwo otwarte, gdzie ludzie się mieszają i coś fajnego z tego wychodzi. Polska rozwijała się w dobrym kierunku. Teraz się cofnęła."

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez 20. MFF Nowe Horyzonty (@mff_nowehoryzonty) Cze 9, 2020 o 2:42 PDT


"Martwi mnie, co się stanie z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, czy za dwa lata da się jeszcze robić filmy, które nie będą patriotyczne ani propagandowe. Na razie słyszę uspokajające głosy, że PiS nie zepsuje wszystkiego. Rozumiem, że po wygranych wyborach prawica realizuje określoną politykę kulturalną. Znaczna część środowiska filmowego nie jest jednak tym zainteresowana. Sztuka powinna pozostać krytyczna, ukazywać bardziej skomplikowane zjawiska. Nie uspokajać, tylko prowokować".