Większość z jego prawie 15 tys. km2 zajmuje porośnięta trawą równina, na której pasą się ogromne stada antylop gnu i zebr oraz setki gazel, bawołów, żyraf i innych zwierząt. Gdzieniegdzie widać kępy drzew, najczęściej akacji, choć zdarzają się też drzewa kiełbasiane. Tak właśnie większość ludzi wyobraża sobie Afrykę.

Wspaniałe widoki podziwiamy z samochodu. Czujemy się w nim jak w klatce, bo poza wyznaczonymi miejscami nie wolno z niego wysiadać. Ta troska o bezpieczeństwo początkowo wydaje mi się przesadna, ale szybko przekonuję się, że wokół roi się od zwierzyny, której zwyczajnie nie jestem w stanie wypatrzyć.

 – Widzicie? Tam! Gepard! – ekscytuje się nasz przewodnik, Dick. Geparda nie zdążyliśmy zobaczyć, za to z lwami, których żyje tu niemal 3 tysiące, nie mamy problemów. Zupełnie nie przejmują się obecnością ludzi i wycelowanymi obiektywami aparatów, a bywa wręcz, że układają się do snu w cieniu samochodu, którym podróżują turyści.