Sanepid w czasach epidemii

Państwowa Inspekcja Sanitarna, zwyczajowo nazywana sanepidem, to instytucja zajmująca się szeroko pojętym zdrowiem publicznym, nadzorem nad warunkami higienicznymi różnych dziedzin życia. Nic dziwnego, że obecna sytuacja w kraju to gorący okres we wszystkich jej placówkach. To, czym zajmują się stacje sanitarno-epidemiologiczne w czasie epidemii koronawirusa nie jest jasne dla przeciętnego obywatela. Okazuje się, że wśród samych pracowników również panuje dezinformacja i chaos. Pracownica jednej z placówek zdecydowała się napisać list do redakcji portalu onet.pl, aby pokazać, jak wygląda jej codzienność.

Do niedawna cieszyłam się, że w końcu możemy zająć się czymś pozytywnym – pomagać ludziom, a nie tylko karać i wymagać. Niestety rzeczywistość okazuje się zgoła inna, system sprawia, że znowu czuję się jak ułomne narzędzie, zmuszone do wykonywania zadań, które nie leżą w mojej mocy i których sam twórca nie przewidział.  - zaczyna

Tłumaczy, że większość dnia w pracy spędza nad wypełnianiem dokumentów, arkuszy z danymi osób chorych, lub przebywających na kwarantannie, oraz odbieraniu telefonów od niezadowolonych obywateli, którzy mylnie wylewają żale na pracownikach sanepidu. Do tego wszystkiego dochodzą nadgodziny, które nie są płatne. 

Pieniędzy za nadgodziny nie ma i nie będzie – mamy ponoć dostać dodatkowe wolne dni, ciekawe kiedy je wykorzystamy, skoro nie widać końca pandemii? Pasek wypłaty, który dziś przyszedł, nie poprawia humoru - kasjerzy znanych dyskontów wyśmialiby mnie, a mam wyższe wykształcenie ze specjalizacją i 14 lat stażu. Do stresu, jaki towarzyszy mi od początku epidemii dołącza teraz frustracja i złość.

Sanepid zaniża statystyki zachorowań?

Autorka listu żali się, że nie jest w stanie pomóc większości osób, które codziennie rozgoryczone dzwonią do sanepidu. Przypomina, że sanepid nie wykonuje testów na koronawirusa, a jedynie wskazuje osoby, od których ma być pobrany wymaz. 

Dziś w pracy odbierając telefon za telefonem, znowu nasłuchałam się, jaki to sanepid jest niekompetentny, że powinni nas zlikwidować, że nie chcemy robić testów, że ukrywamy dane, że nie chcemy pomóc i tak w nieskończoność

Kobieta odniosła się również do zarzutu o zaniżanie statystyk zachorowań przez sanepid, kategorycznie zaprzeczając:

Nie mam nic do ukrycia, a stwierdzenia, że zatajamy prawdziwe dane i zaniżamy statystyki, można włożyć między bajki. Owszem, nie jesteśmy zbyt wylewni jeżeli chodzi o informacje, ale wynika to tylko z tego, że nie mamy czasu się tym zająć

Pracownica sanepidu tłumaczy, że list do redakcji onet.pl nie miał na celu wzbudzić współczucia, ale zaapelować o wyrozumiałość, w tym trudnym dla wszystkich czasie.