Jak zaczęła się Twoja przygoda z biegami ekstremalnymi?

Kasia Wolska: Na informację o kwietniowej edycji Runmageddonu natrafiłam przypadkowo i obiecałam sobie, że pokonanie tego biegu będzie jednym z moich sportowych postanowień na rok 2014. Biegam regularnie, ale chcę czegoś więcej. Chcę nowych bodźców. Napisałam do kilku osób z mojej ekipy, że szykuje się niezła zabawa i podjęliśmy decyzję o wspólnym starcie. Jesteśmy grupą ludzi, którzy cały czas poszukują nowych wrażeń i wyzwań. Sama na co dzień jestem trenerem, który zachęca ludzi do uczestnictwa w zajęciach, które rozwijają wszechstronność i poprawiają ogólną sprawność fizyczną. Runmageddon wydał mi się ciekawym sprawdzianem wytrzymałości, siły i charakteru.   

Czy przygotowujesz się specjalnie do startu w Runmageddonie?

Kasia Wolska: Regularnie trenuję na siłowni, a także biegam, więc do każdej z edycji Runmageddonu teoretycznie byłam przygotowana fizycznie. Jednak przed pierwszym startem zrobiłam kilka treningów pod kątem biegu z przeszkodami. W ruch poszły opony, liny, większe ciężary na sztandze, czołganie się, podciąganie. Skupiłam się na wzmacnianiu górnych partii ciała.

Czy taki bieg ekstremalny, jak Runmageddon, to tylko dobra zabawa czy jeszcze coś więcej?

Kasia Wolska: Runmageddon to owszem świetna zabawa, ale także sprawdzian sprawności fizycznej. Aby jednak stawić czoła temu wyzwaniu sama siła nie wystarczy, tak samo jak nie wystarczy samo bieganie. Uważam, że czynnikiem przesądzającym o sukcesie w Runmageddonie jest współpraca i zdolność tworzenia drużyny. W pojedynkę pokonanie toru jest trudne, o ile nie bardzo trudne. Podoba mi się idea współzawodnictwa, dlatego zawsze w tego typu biegach bierzemy udział jako team.

Jak przekonałabyś kobiety do podjęcia wyzwania i udziału w takim ekstremalnym biegu?

Zobacz także:

Kasia Wolska: Już przekonałam kilkanaście dziewczyn do wzięcia udziału w Runmageddonie Rekrut i całkiem nieźle sobie poradziły, chociaż strach przed nieznanym miał wielkie oczy. Jak przekonałabym resztę?  Wierzę w to, że kobiety często nie zdają sobie sprawy z ogromnej siły charakteru, która w nich drzemie. Nie ma rzeczy niemożliwych, więc jeżeli ktoś chce czegoś więcej, niż tylko bieganie po parku, a liczy się z tym, że może się pobrudzić, spocić, obetrzeć i złamać paznokieć, to Runmageddon jest fajnym wyzwaniem. Pokonywanie własnych granic daje ogromną satysfakcję i kopa do działania. Czasami po prostu trzeba się pobrudzić i wyjść poza swoją bezpieczną strefę komfortu, żeby to zrozumieć.  

Jakie są Twoje sportowe plany na przyszłość?

Kasia Wolska: Na najbliższą? Runmageddon Classic! Na trochę dalszą - nadszedł czas na triathlon, czyli jeszcze trochę inne wyzwanie. W końcu muszę też zrobić Ironmana przed 30, bo ja przecież nie potrafię usiedzieć w miejscu!

Rozmawiał Marcin Dulnik