Ktoś znów zajechał ci drogę. Trąbisz jak wściekła, dusisz w sobie przekleństwa. Może ktoś się zagapił, pomylił pasy? Nigdy ci się tak nie zdarzyło? Na spotkaniu w pracy proponujesz rozwiązanie jakiegoś problemu i od razu słyszysz głosy sprzeciwu. Od słowa do słowa, argumenty świszczą jak kule... A na rodzinnym gruncie? Im mniej oficjalnie, tym walka bardziej krwawa, strzały precyzyjne, osobiste i złośliwe. Efekt? Każdy zostaje przy swoim zdaniu i ze swoim... gniewem. Jest wściekły, że druga osoba nie jest taka, jaka chciałby, żeby była. Że nie przyjmuje naszej racji. Wystarczy spojrzeć chłodnym okiem na kilka takich toksycznych sytuacji „wymiany” poglądów. Po co to wszystko? Czy posunęło to czyjeś sprawy, czyjeś życie do przodu choćby o krok? Co my w takich sporach robimy? Za wszelką cenę bronimy swojego poczucia słuszności. Tego, że mamy rację, a więc jesteśmy dobrzy, mądrzy, rozsądni, czyli najlepsi. Przekonanie innych do swoich poglądów oznacza... zwycięstwo. Nie rozwiązanie problemu, znalezienie porozumienia, ale zwycięstwo właśnie. W takiej sytuacji zawsze ktoś jest przegrany, chętny do rewanżu i konflikt nigdy nie gaśnie.

RODZAJE BRONI

Możemy bronić swojej „świętej” racji, wytaczając armaty psychologicznych mechanizmów obronnych, które pomagają przetrwać trudne momenty w życiu, ale mogą być sprytnie wykorzystywane przeciwko innym. Oto cztery najczęstsze:

Zaprzeczanie „Jest zupełnie inaczej” – twierdzimy, choć nie mamy pełnych informacji potwierdzających naszą tezę.

Idealizacja swojej osoby a doszukiwanie się wad u innych: „On/ona nie potrafi dyskutować, doprowadza mnie do szału i przez niego/nią zaczynam krzyczeć”. Okopujemy się na swojej pozycji i taka wojna może trwać latami. Z takiej postawy rodzą się bolesne rozwody i długie spory sądowe.

Racjonalizacja wydaje się niegroźna. W końcu chodzi o to, by używać sensownych argumentów. Tak. Jednak nie ma skuteczniejszego sposobu, by zranić człowieka, zwłaszcza ukochanego/ ukochaną. Punktując tylko racjonalne argumenty, mówimy mu pośrednio: „Nie interesują mnie twoje emocje”. Druga osoba słyszy: „Mam w nosie twoje uczucia, nie kocham cię”.

Wyparcie – łatwo wymazujemy z pamięci własne potknięcia, choć wobec innych jesteśmy bezwzględni: „Znów mi wmawiasz, że coś powiedziałam/ zrobiłam!”).

Zobacz także:

POKOJOWE NEGOCJACJE

Racja zazwyczaj jest sprawą subiektywną, interpretacją informacji i uczuć. Zapominamy o tym, gdy czyjś brak zgody odbieramy jako atak. Myślimy: „Mówi tak, bo mnie nie lubi”, „OK, może nie jestem taka ładna jak ty, ale bystrzejsza”. Za gniewem często kryje się uraza do kogoś, żal za dawne krzywdy, naruszone poczucie własnej wartości (kompleksy), a czasem zmęczenie. Buddyści mają ciekawą sentencję: „Nie będziesz ukarany za swój gniew, będziesz ukarany przez swój gniew”. Nie chodzi o kapitulację czy ustępowanie dla wygody, lecz o zrozumienie, że inni też mają swoje racje. Możemy się z nimi nie zgadzać, ale wspólnie szukać rozwiązania. Wystarczy powiedzieć: „Mam inne poglądy, ale trzeba razem zrealizować jakiś plan i podjąć decyzję”. Walczyć czy odpuścić? Zastanów się czy chcesz wygrać bitwę czy wojnę? Czy sprawa o którą walczysz jest tego warta