Jeśli lubicie kostiumowe seriale np. "Tabu" z Tomem Hardy lub polskie Belle Epoque (z wzorującym się na Hardy'm Pawle Małaszyńskim) może Wam się spodobać nowa brytyjska seria produkcji Hulu. Tematyka jest dość kontrowersyjna, bo fabuła opiera się na rywalizacji dwóch domów publicznych w ponurym Londynie (każdy z charyzmatyczną burdelmamą na czele), ale tak właśnie powinny wyglądać interesujące seriale - mieć nieoczywisty scenariusz. Do tego świetne kostiumy i scenografia, sporo spraw stawianych na ostrzu noża, seks, który jest jednym z głównych wątków (w zasadzie podobnie jak w kilku sezonach "Gry o tron") i mamy gotowy przepis na przyciągnięcie przed ekrany widzów.

Samo słówko "harlots" oznacza w dosłownym tłumaczeniu jawnogrzesząca, czy też nierządnica przyp.red. Tuż przed weekendem Hulu pokazał tzw. pilot serialu, czyli jego pierwszy odcinek. Główną bohaterką jest Margaret Wells (w tej roli Samantha Morton), która prócz prowadzenia domu uciech pełni obowiązki matki, a także rywalizuje z konkurencyjnym biznesem należącym do, idącej po trupach do celu, Lydii Quigley (Lesley Manville). W XVIII wieku w Wielkiej Brytanii kobiety bez odpowiedniego urodzenia miały niewielki wybór - albo wyjść dobrze, lub nieco gorzej, za mąż albo zostać pracownicą domu publicznego. Prostytucja była tak popularnym zawodem, że przez jakiś czas wydawano nawet Harris's List of Covent Garden Ladies, niewielką książeczkę, w której oceniano walory urody i umiejętności pań specjalizujących się w najstarszym zawodzie świata, które działały w okolicach Covent Garden w Londynie. 

Cały serial "Harlots" będzie miał osiem odcinków. Co ciekawe, za scenariuszem, reżyserią i produkcją stoją w zasadzie same kobiety. Firmę produkcyjną Monumental Pictures założyły Alison Owen i Debra Hayward. Niektóre elementy scenografii wykorzystano z planu serialu BBC "Wielkie nadzieje" na postawie powieści Dickensa.

To może być naprawdę pasjonująca telewizyjna opowieść!