Dzięki gospodarzom: Beacie i Waldemarowi Seferyńskim. Uciekli z Warszawy, tchnęli ducha w stare gospodarstwo, teraz  dzielą się z gośćmi radością mieszkania w sercu Warmii. Sami pieką chleb, Beata wspaniale gotuje (jej zupa z opieńków – mistrzostwo świata). Jest tam cudny zwyczaj: goście zbierają się w kuchni, lepią pierogi, jedzą je na tarasie, wieczorami długo rozmawiają przy kominku o książkach, o życiu. Można tu przyjechać z małym zwierzakiem, chodzić w dresie, bez „ondulacji”. A jeśli już się przyjedzie, koniecznie trzeba zajrzeć do Miłakowa i Reszla, klimatycznych, choć zapomnianych miasteczek, perełek Północy.