Powszechnie uważa się, że wielką nudę. Dlatego ziewanie podczas spotkań służbowych i towarzyskich odbierane jest jako brak zainteresowania tym, o czym się mówi. A jak jest naprawdę?

Niedotlenienie organizmu

Przez wiele lat dominowała hipoteza, że ziewanie dotlenia organizm, bo robimy głęboki wdech i wydech. Przekonywano zatem, że przyczyną ziewania jest przebywanie w dusznych pomieszczeniach, a także zdenerwowanie, duża koncentracja na wykonywanym zadaniu, bo oddychamy w takich sytuacjach zbyt płytko. Teoria ta nie wyjaśnia jednak, dlaczego ziewamy także np. tuż po przebudzeniu.

Przeganianie snu

Powstała więc hipoteza, że ziewamy, aby utrzymać aktywność mózgu w sytuacjach, gdy sen nie jest pożądany. Dlatego robimy to po wstaniu z łóżka lub gdy jesteśmy zmęczeni. Mobilizujemy się w ten sposób do działania i skupienia uwagi, bo ziewanie pobudza mózg, a także akcję serca. Ale dlaczego jest tak zaraźliwe? Podobno jest pierwotnym odruchem chroniącym człowieka przed niebezpieczeństwem, bo pobudza go do zachowania czujności. Ważne więc, żeby udzielało się on i innym ludziom.

Głębsze więzi

Zarażanie się ziewaniem to także przejaw empatii, czyli umiejętności rozpoznawania emocji innych ludzi. Miała ona olbrzymie znaczenie u zarania naszych dziejów. Pogłębiała więzi pomiędzy członkami wspólnoty, co umożliwiło przetrwanie i rozwój ludzkiego gatunku. Komu brak empatii (np. autystykom), ten nie zaraża się ziewaniem.