Marysia Juczkowicz 21 lat, studentka dziennikarstwa „Przez długi czas siostra uważała, że powinnam słuchać jej we wszystkim. Deprymowało mnie to, że jest taka zdolna.”

Iwona Szumniak 33 lata, pielęgniarka (z lewej) „Od małego miałam zakodowane, że Iza jest wzorem.”
Izabela Szumniak 35 lat, sędzia „Młodsza siostra nie była dla mnie punktem odniesienia w planach życiowych.”

Julia Nowaczyńska 22 lata, studentka prawa „Jako mała dziewczynka miałam problem z nakazami Ani.”
Anna Olędzka 32 lata, ekonomistka „Przez pierwsze lata byłam bardziej mamą niż siostrą Julki.”


Początki siostrzanych relacji są trudne. „Kochacie mnie jeszcze?” – upewniła się starsza o cztery lata siostra Izy Farenholc, kiedy rodzice przynieśli małą ze szpitala. „Tak, kochanie”. „To niech tatuś zakopie ją w ogródku” – rozkazała stanowczo, a był to dopiero początek batalii. Anna Olędzka, która marzyła o siostrze, ale doczekała jej się dopiero, gdy skończyła 10 lat, prychnęła: „Teraz to już wolałabym mieć psa”. W dzieciństwie starsze rzadko bywają aniołkami. Detronizacja jest zbyt bolesna. To, co „moje” – mama, pokój, zabawki, z dnia na dzień staje się „nasze”, a rodzice wołają: „ustąp jej, jest mała i nic jeszcze nie rozumie.” „Dziś widzę, że miałam kilka wrednych zachowań” – przyznaje Anita Szarlik, która w wieku pięciu lat wyjawiła na ucho trzyletniej wówczas siostrze Małgosi, że ta została adoptowana. I chociaż Gosia była podobna jak dwie krople wody do mamy, to zanim usłyszała prawdę z jej ust, musiało jej być przykro. „Byłam niezłą zołzą” – śmieje się Iza Szumniak starsza zaledwie o 1,5 roku od Iwony. Ale chyba wszystkie starsze siostry takie są. Zawsze uważałam siebie za tę mądrzejszą. To ja byłam szefem, to ja dyrygowałam, to ja – gdy bawiłyśmy się w latanie – pierwsza skakałam ze stołu na łóżko”. Czy jeśli we wspólnych zabawach jedna dziewczynka zawsze inicjuje, wymyśla, narzuca, a druga podporządkowuje się, naśladuje, słucha – to ma to wpływ na ich dorosłe życie? Zdaniem psychologów, tak. „W dzieciństwie każda z sióstr jest zaklęta w swojej roli. Starsza – opiekunki i przewodniczki, na której spoczywa odpowiedzialność. Młodsza idzie ścieżką, która jest już wydeptana. To tak jakby razem wybrały się do lasu” – mówi Lucyna Wieczorek, trenerka rozwoju osobistego. – Ale w pewnym momencie okazuje się, że ta młodsza wcale nie miała ochoty na spacer.” Żeby znaleźć własną drogę, musi wyrwać rękę z siostrzanego uścisku, wyjść spod opieki i poczuć smak wolności.

Wzorowa siostra
No bo jak tu mówić o wolności, skoro obok wciąż jest ta starsza, która przez wszystko przechodzi pierwsza: pierwsza idzie do szkoły, umawia się na randki, maluje paznokcie. Jej dominacja może mieć różne oblicza. Iwona Szumniak, 33 lata, młodsza o półtora roku od Izy: „W naszej rodzinie to Iza zawsze była »tą mądrzejszą«, stawianą mi na wzór. Nie byłabym nawet w stanie przeskoczyć tak wysoko zawieszonej poprzeczki. Od małego miałam wpojone porównanie: »Czemu nie zrobisz tak jak siostra?«. Przełykałam to, nie protestowałam”. Iwona kończyła liceum pielęgniarskie, Iza – prywatne, najlepsze w Wałbrzychu. Iwona przynosiła zwyczajne świadectwa, Iza z czerwonym paskiem. „Mam wrażenie, że rodzice inwestowali we mnie więcej swojego wolnego czasu” – uważa sama Iza, dziś sędzia, przewodnicząca wydziału karnego. Utalentowana i konsekwentna w swojej pasji siostra to punkt odniesienia, wobec którego łatwo jest wypaść blado. Marysia Juczkowicz, 21 lat: „Ja nie byłam aż tak zdolna. Ona jeszcze w liceum zaczęła interesować się teatrem i pozostała wierna tej pasji” – mówi o starszej o cztery lata siostrze. „Zawsze osiągała bardzo dobre wyniki: piątki w szkole, piątki na maturze. Ja miałam sto pomysłów na minutę: pantomima, rysunek, skrzypce, taniec. Coś zapalało się i gasło.” Poukładana, rzetelna, obowiązkowa – starsza o 10 lat Ania, siostra 22-letniej Julii Nowaczyńskiej, była nie tylko wzorem do naśladowania, ale też, z racji dużej różnicy wieku, jej „drugą mamą”. Odbierała Julkę z przedszkola, karmiła, opiekowała się. I, nawet jeśli niechcący, to starała się wychowywać. „Zakazy z ust mamy nie wzbudzały takiego protestu. Uważałam, że Ania nie powinna rościć sobie prawa do mojej osoby” – mówi Julka, a że zawsze była wybuchowa, zdarzało jej się wypalić: „Kim jesteś, żeby mi mówić, co mam robić? Przestań się mądrzyć!” Słowa raniły i tylko coraz bardziej powiększały dystans między siostrami.

Kim jestem?
Role przez lata trenowane w rodzinie: jedna zdolna, druga przeciętna, jedna utalentowana, druga ze słomianym zapałem, jedna stonowana, druga pyskata – z czasem przylegają jak druga skóra. Jak mówi Lucyna Wieczorek, trenerka rozwoju osobistego, „młodszej siostrze na pewno jest trudniej przebić się ze swoją osobą. Żeby się określić, musi się zbuntować: Stop, jestem kim innym niż siostra. Ale kim?”. Poszukując, dziewczyny błądziły po różnych drogach. Marysia Juczkowicz: „Stwierdziłam, że skoro siostra jest tak mądra, że jej nie dorównuję, to ja będę imprezować. Na złość, z przekory. Ona patrzyła z góry na takie marnotrawstwo czasu”. Julia buntując się, chciała wyjść z roli dziecka swojej matkującej siostry. Któregoś dnia, kiedy nie wróciła na noc do domu, mama w geście rozpaczy zadzwoniła do Ani, że obdzwoniła już wszystkich znajomych Julii i nie wie, gdzie jej szukać. Ania nie mieszkała już wówczas z rodzicami. Świtało, kiedy wsiadła razem z mamą do samochodu, by wyruszyć na poszukiwania młodszej siostry. Zapamiętała to koszmarnie. Julka uśmiecha się na tamto wspomnienie: „Była fajna impreza, to zostałam dłużej, zawsze potrafi łam popłynąć na fali. Do tej pory jestem w gorącej wodzie kąpana.” Ania wręcz przeciwnie: stonowana, zrównoważona, dojrzała. Gdyby powiedziała rodzicom, że wróci o danej godzinie, dotrzymałaby słowa. Wbrew pozorom imprezowanie jest młodszym siostrom równie potrzebne, co starszym szlifowanie talentów. Z tego okresu burzy zawsze coś się rodzi. Bywa, że w sensie dosłownym.

RADYKALNA ZMIANA
Kiedy Julka była w maturalnej klasie, zaskoczyła wszystkich wiadomością, że jest w ciąży. Przez pięć miesięcy ukrywała ją przed najbliższymi: „Powiedziałam mamie tak późno, bo nie chciałam jej zawieść. Wiedziałam, że ta ciąża nie będzie szczytem marzeń rodziców. Byłam totalnie przerażona.” Ania zareagowała wspaniale, zero mentorstwa. Sama miała już półrocznego Olka. Uśmiechnęła się i powiedziała, że siostra zawsze może liczyć na jej pomoc. „Liczyłam na serdeczność Ani i nie rozczarowałam się. Podpatrywałam, jak przewija, karmi, opiekuje się synkiem. Zakumplowałyśmy się.” Julia, nie dość, że odnalazła się w roli mamy, to jeszcze zdała na prawo. Wczesne macierzyństwo pomogło jej uporządkować życie, teraz to ona była odpowiedzialna za małą Polę. Dzieci Ani i Julii scaliły rodzinę, lgną do siebie, przy nich siostry zapominają o 10 latach różnicy, są po prostu młodymi mamami. W weekendy wyjeżdżają razem na działkę. Stały się sobie bliskie, potrzebne. Iwona była w podobnym wieku, co Julia, kiedy jej życie zmieniło się równie radykalnie – po liceum medycznym wyjechała do Londynu. „Zmieniłam terytorium, język, środowisko. Musiałam wziąć się w garść, sama zadbać o siebie, nauczyć się języka. Zakochałam się w Marku – moim obecnym mężu. Poczułam się tam akceptowana.” Iza z wyraźną dumą opowiada, że Iwona świetnie sobie poradziła – jest przełożoną pielęgniarek w klinice dentystycznej w londyńskim City, ma duży dom, udane małżeństwo, dwóch synów. Kiedy starsza siostra Marysi – ta zdolna, ukierunkowana, zawsze wiedząca lepiej – wyjechała na stypendium do Pragi, Marysia sama zdziwiła się, że tęskni. Spotkanie po półrocznej przerwie na obcym gruncie sprawiło, że obie wyszły ze swoich ról: przemądrzałej opiekunki i młodszej imprezowiczki. Marysia, studentka III roku dziennikarstwa, sama teraz pakuje walizki, żeby wyjechać na stypendium. A za rok zamierza studiować stosunki rodzinne, śmieje się, że i tak jest już specjalistką w tej dziedzinie Mówi: „Dopiero niedawno ocknęłam się. Zrozumiałam, że jestem inna, że nie muszę wciąż dopasowywać się do kogoś i czuć się przez to niedowartościowana. Ale potrzebuję akceptacji siostry. W głębi duszy liczę się bardzo z jej zdaniem. Do dziś jak ona powie, że coś fajnie zrobiłam, to mam ochotę krzyknąć: „Wow!” Iwona: „Dziękuję Bogu, że mam siostrę – nawet, jeśli gdzieś w środku został mi brak pewności siebie. Do dziś Iza pójdzie i załatwi wszystko, a ja jestem taka sierota” – żartuje. Nie dostrzegając, że gdyby rzeczywiście tak było, nie poradziłaby sobie przecież w Londynie.