Flirt to… „zachowanie społeczne polegające zazwyczaj na prowadzeniu zalotnych rozmów i kokieteryjnych gestach. Samo słowo flirt pochodzi od starofrancuskiego conter fleurette, co znaczy próbować, kusić przez upuszczanie płatków kwiatów”. Tyle na temat flirtu podaje Wikipedia. A co mówi o nim życie? A raczej życiowe mity? Według jednego z nich flirt jest niemalże sportem, formą sprawdzenia się. Zgodnie z kolejnym – to rodzaj przekomarzania się dla przyjemności, co mogą robić wszyscy. Kobiety z kobietami, dorośli z dziećmi itd. Według jeszcze innego mitu – flirt to gama niewinnych gestów, które dodać mają koloru codzienności.

Flirtujemy bez żadnego planu, przypadkowo. Nieprawda. Robimy to z rozmysłem i mamy konkretny cel.

Flirtowanie to zwykle początek czegoś więcej. – Wyznawcy tej teorii są zdecydowanie najliczniej reprezentowaną grupą – mówi Grzegorz Kordek, coach, trener, ekspert komunikacji między kobietą a mężczyzną. Gdyby więc pokusić się o definicję nieksiążkową, lecz wynikającą z praktyki, jest to taki pierwszy test: czy między tymi konkretnymi dwiema osobami pojawia się chemia. Coś niedefiniowalnego sprawia przecież, że zatrzymujemy wzrok na danej osobie. Mówiąc najprościej: flirt ma więc na celu sprawdzenie, czy ona też zatrzymała na nas oko, czy odwzajemnia nasze zainteresowanie.

Flirtują i podrywają przede wszystkim mężczyźni. Nieprawda. Kobietom ta sztuka przychodzi z większą łatwością.

Ankę już trzeci raz przez ostatnie kilka miesięcy spotkała podobna historia. Jest pogodną, uśmiechniętą singielką. I lubi flirtować. – Nie wiem, o co chodzi, ale kolejny facet, z którym próbuję flirtować, ucieka natychmiast gdzie pieprz rośnie. Moja przyjaciółka śmieje się, że odstraszam mężczyzn swoją siłą i entuzjazmem, ale ja naprawdę nie jestem we flirtowaniu nachalna. Dlaczego zwyczajne dłuższe spojrzenie, uśmiech czy próba zagajenia rozmowy sprawiają, że panowie znikają? – zastanawia się Anka. Być może dlatego, że teza o tym, iż to mężczyźni są większymi podrywaczami i flirciarzami niż kobiety, to tylko stereotyp! – Kobieta, przynajmniej na samym początku, flirtuje w inny sposób niż mężczyzna – tłumaczy Grzegorz Kordek. – To taki flirt w białych rękawiczkach! Ona zazwyczaj, dokonujemy tu pewnej generalizacji, nie podrywa sama, ale wykonuje gesty, które mają sprowokować mężczyznę, żeby to on zaczął ją uwodzić. A panowie (ze względu na cechy charakteru) coraz częściej nie mają odwagi odpowiedzieć na te sygnały. Stąd zresztą od pewnego czasu wyrastają jak grzyby po deszczu szkoły uwodzenia. Jest na nie zapotrzebowanie. Na tego rodzaju organizowanych przeze mnie warsztatach, dotyczących budowania relacji, związków, widzę męską bezradność, kompletny brak pewności siebie. To znak naszych czasów.

Kobiety są coraz silniejsze, a mężczyźni – w porównaniu z kobietami – coraz słabsi. I to przekłada się także na sferę tych pierwszych damsko-męskich kontaktów. Dzisiejsze męskie próby flirtowania mogę zobrazować pewnym żartem. Mężczyzna chce pożyczyć kosiarkę od sąsiada, ale zanim to zrobi, zaczyna w głowie mnożyć scenariusze: „On na pewno nie będzie chciał mi jej pożyczyć!”, „Przecież ledwo się znamy”, „Może temu spod piątki by pożyczył, ale mnie na pewno nie”. I gdy już przeprowadzi ze sobą ten wewnętrzny dialog, idzie do sąsiada, dzwoni do drzwi, a kiedy tamten otwiera, mówi: „Chrzanię ciebie i tę twoją kosiarkę!”. Bardzo często tak samo wygląda dzisiaj męski flirt: „Ona na pewno nie będzie mną zainteresowana”, „Wygłupię się tylko”, „To nie jest moja półka, nie dorastam jej do pięt”. I po flircie! Przecież lepiej uciec, niż się ośmieszyć. A panie wiedzą, że ich szacunek zdobywa ten, który właśnie ma tę odwagę, aby podejść i do siebie przekonać.

Mężczyźni mają inną budowę mózgu niż kobiety. Są jednozadaniowi, mają ograniczoną percepcję – mówi Grzegorz Kordek. – Występuje u nas widzenie kanałowe, a nie peryferyjne. Tych gestów, które kobieta wykonuje w białych rękawiczkach, często więc w ogóle nie zauważamy. My kobiecej subtelności zwyczajnie nie odczytujemy. Pewnie brakuje w tej prawdzie romantyzmu, ale potrzebujemy bardziej topornych, wyraźnych sygnałów. Po pierwsze, że jesteście zainteresowane, po drugie, że nie musimy się bać, bo nas nie spławicie. Największy błąd kobiety polega na pokazywaniu, iż doskonale radzi sobie ze wszystkim, a mężczyzna ma być dla niej jedynie dodatkiem. Tymczasem mężczyzna musi przede wszystkim czuć się potrzebny, użyteczny i tego będzie szukał już od samego początku relacji.

Zobacz także:

Niewinne flirtowanie z innymi nie jest zagrożeniem dla związku. Nieprawda. Ma miejsce zazwyczaj wtedy, kiedy w związku coś zaczyna się psuć.

– Z moich obserwacji w pracy z ludźmi wynika jasno, że flirt tak naprawdę najbardziej potrzebny i najważniejszy jest między stałymi partnerami. On cementuje związek i pozwala przetrwać zakręty, w które co jakiś czas wchodzi każda relacja – tłumaczy coach. – A z takim flirtowaniem mamy bardzo duże kłopoty. Flirt to także sposób dowartościowania siebie i drugiego człowieka. W domu zostawiamy więc swoją kobietę, swojego mężczyznę, czyli te osoby, które powinniśmy dowartościowywać najczęściej, i zaczynamy flirtować np. z ekspedientką w sklepie. Oczywiście, można wytłumaczyć to faktem, że ekspedientka potraktowana w wyjątkowy sposób sprzeda nam lepszy towar, ale proszę zauważyć, że jeśli ona ten flirt odwzajemnia, podświadomie do takiego sklepu wpadamy częściej. Podobnie coraz częściej kobiety udają się w pracy do kuchni na kawę właśnie z tym kolegą, z którym między wierszami delikatnie flirtują. Mówimy: „To niewinne rozmowy”, tylko że granica, kiedy one przestają być niewinne, jest w zasadzie nie do uchwycenia. I często budzimy się zdziwieni, że więź została nawiązana, a my zupełnie nie wiemy, jak to mogło się stać…

Nie każdy potrafi flirtować. Nieprawda. Umiemy robić to wszyscy, ale nie zawsze nasz sposób jest skuteczny.

– Umiejętność flirtowania ma w sobie każdy z nas – zapewnia Grzegorz Kordek. – I każdy z nas, rzadziej lub częściej, to robi. Bo z tą umiejętnością się rodzimy. Inna sprawa, czy nasz flirt okaże się skuteczny. Nie może być skuteczny zawsze, bo jego efekt zależy od dwóch stron. Jeśli nie ma między dwiema osobami tej specyficznej chemii, flirt nie zadziała, ale to absolutnie nie znaczy, że identyczna strategia flirtowania nie zadziała na kogoś innego.

Zdecydowanie dużo częściej flirtują przedstawiciele południowych nacji. Nieprawda. Ludzie flirtują pod każdą szerokością geograficzną.

– Każda kultura ma swoje sposoby na flirtowania – tłumaczy trener. – Są one różne. Być może rzeczywiście strategie flirtowania u przedstawicieli południowych nacji, z racji ich temperamentu, są bardziej widoczne, ekspresyjne, ale to jedyna różnica, którą dostrzegamy na pierwszy rzut oka. Zapewniam, że Eskimosi także ze sobą flirtują!

GRZEGORZ KORDEK Coach, trener, ekspert komunikacji między kobietą a mężczyzną. Jest prezesem Instytutu Psychologii Płci, założycielem i członkiem Izby Coachingu oraz Stowarzyszenia Coachingu w Polsce.