"Nie ma takiej możliwości” – odpowiadają zgodnie mężczyźni na pytanie, czy mogliby przespać się z dziewczyną swojego przyjaciela. Niezależnie od tego, jak bardzo byłaby ładna, pociągająca i chętna na szybki skok w bok. – Kobiety zwykle zawiązują przyjaźnie pod wpływem emocji, które jak wiadomo, lubią się zmieniać. W przypadku mężczyzn często ważniejsze jest poczucie wspólnoty, zaufanie i solidarność – tłumaczy Iwa Magryta-Wojda, psycholog z centrum medycznego Volta. – Budowanie przyjaźni w oparciu o system wartości jest znacznie trudniejsze. Kiedy jednak zawiąże się nić porozumienia, trudno ją zerwać. Nie dziwi więc, że mężczyźni przedkładają przyjaźń nad jednorazowe zauroczenie. Tym bardziej że większość z nich nad swoimi relacjami z przyjaciółmi pracuje przez lata.

Ryzykowanie utraty oddanego kompana na rzecz niestabilnej partnerki (bo trudno inaczej nazwać dziewczynę, która podrywa przyjaciela swojego chłopaka) może wydawać się złym pomysłem. Mężczyźni potrafią jednak robić o wiele gorsze rzeczy. Dlaczego więc w momencie, który mógłby się wydawać wręcz idealny, nieniosący ze sobą odpowiedzialności i zobowiązań, nie korzystają z okazji? Co ciekawe, kobiety postawione w tej samej sytuacji w większości mówią, że zaryzykowałyby przyjaźń dla partnera. Czyżby mężczyźni mieli w sobie więcej rozsądku i empatii niż my?

– Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie – mówi psycholog. – W kobiecej naturze leży poszukiwanie partnera na całe życie. Często nawet się żartuje, że dziewczyny myślą o ślubie już na pierwszej randce. Są przesiąknięte opowieściami o romantycznych miłościach, dla uczucia są w stanie wiele poświęcić. Nawet przyjaźń. W ich odczuciu zdobycie partnera zawsze jest zyskiem, niezależnie od tego, w jakich odbywa się okolicznościach. U mężczyzn sytuacja jest odwrotna. Nie myślą o partnerce długoterminowo, bo są tak uwarunkowani przez naturę. Z biologicznego punktu widzenia ich celem jest pozostawienie jak największej liczby potomstwa. Monogamia nie sprzyja temu zadaniu. Jednak w sytuacji, kiedy na szali jest przyjaźń i jednorazowa przyjemność, decydują się na tę pierwszą. Nie kierują się więc emocjami i pożądaniem, ale rozsądkiem. Być może z tyłu głowy pojawia się im też myśl, że kobieta, która mimo stałego związku wchodzi w relacje z innym mężczyzną, nie jest dobrym materiałem na matkę. Wbrew pozorom za naszymi wyborami często stoi biologia, a nie psychika.

Krzysztof 23 lata, product manager w agencji reklamowej

Nie uznaję półśrodków. O swoją dziewczynę potrafię się bić. Raz w barze jakiś facet flirtował z moją partnerką. Nie zastanawiałem się, kto jest winny, tylko podszedłem do chłopaka i go uderzyłem. Podobnie bym się zachował, gdyby „tym drugim” był mój przyjaciel. Miłość jest dla mnie najważniejsza i potrafię o nią walczyć. Wierzę w męską solidarność, więc pewnie gdyby przyjaciel mnie zdradził, to większy żal miałbym do kobiety. Nie zmienia to jednak faktu, że to z nią bym został. Swojej partnerce wybaczę wiele, pod warunkiem że jest mi oddana. Zależy mi na tym, żeby moja kobieta była blisko mnie. Nie wierzę w otwarte związki. Wyłączność seksualna to podstawa w budowaniu relacji. Oddanie nie oznacza jednak ubezwłasnowolnienia. Ale nie mam nic przeciwko flirtom, nawet jeśli jest się w związku. Dla mnie to sposób komunikacji, rodzaj rozrywki intelektualnej. Jeżeli wiadomo, na czym się stoi, to można pozwolić sobie na odrobinę zabawy. Oczywiście bez fizyczności, bo to byłaby zdrada. A ona nigdy nie jest fajna.

Janek 26 lat, socjolog

Nie zrobiłbym tego ze względu na kolegę, ale przede wszystkim ze względu na siebie. Przygoda na jedną noc to mit. Na ogół na jednym razie się nie kończy. Zawsze pojawiają się jakieś uczucia, niewypowiedziane oczekiwania i pretensje. Poza tym nie oszukujmy się: w dobie Facebooka nic się nie ukryje. Warszawa to małe miasto. Przez kilka lat byłem tu menedżerem klubu. Zza baru widziałem wiele dramatów i zdrad. Sam trzymam się jak najdalej od dwuznacznych sytuacji bo wiem, jakie niosą cierpienie. A tak na serio:  to prawda, że faceci myślą innymi częściami ciała niż mózg, ale nie jest to nie do opanowania :-). Nie zdradzam przyjaciół, bo mam więcej przyjaciółek.
Przecież nie wszystkie relacje muszą mieć charakter erotyczny. Czasem ludzi łączy coś ważniejszego.

Zobacz także:

Kuba 25 lat, reżyser

Wobec przyjaciół trzeba być lojalnym. A to zakłada m.in. niezadawanie się z kobietą kumpla. Staram się chronić moich przyjaciół, ale jeżeli kobieta któregoś posunęłaby się za daleko, powiedziałbym mu o tym. Moje dziewczyny mogą spotykać się z moimi kumplami i chodzić z nimi na imprezy. Zaufanie to najważniejsza rzecz w relacji, w przyjaźni też. Może jestem naiwny, ale łatwiej się żyje ze świadomością, że wszyscy znamy zasady gry. Jasne, że nie chciałbym zdradzić przyjaciela, ale jeśli jego kobieta okazałaby się miłością mojego życia, to postawiłbym wszystko na jedną kartę. Uczuć nie można tłumić. Inaczej się mszczą.

Mariusz 24 lata, fotograf, sprzedawca ziół

W relacjach damsko-męskich mam kilka zasad: nie tykam partnerki przyjaciela, nie spotykam się z jego eks i nie pójdę do łóżka z zajętą dziewczyną. Wyrzuty sumienia byłyby większe od poczucia satysfakcji. Jeżeli taka sytuacja miała miejsce a zdarzało się, że kobiety kumpla pod wpływem alkoholu zaczynały się do mnie kleić – zawsze się odcinałem. Lojalność wobec przyjaciela kazała mi powiedzieć mu o tym, choć nigdy nie było to łatwe. Gdybym jednak sam znalazł się w sytuacji zdradzanego, zanim zacząłbym oskarżać kumpla, najpierw pogadałbym z partnerką. Związek jest dla mnie najważniejszy. Nie zdarzają mi się dziewczyny na jedną noc. Zanim zaangażuję się na poważnie, mija sporo czasu. Moja nieśmiałość to broń przeciwko moim głupim zagrywkom. Takie zachowanie to nie wynik męskiej solidarności, ale wrodzonej empatii i ostrożności. Nie chcę zafundować zdrady komuś innemu. Niezależnie od tego, czy byłby moim najlepszym przyjacielem, czy chłopakiem, którego widziałem raz w życiu.

Andrzej 26 lat, grafik

Moim najlepszym przyjacielem jest brat. A między braćmi zdrada po prostu się nie zdarza. Podobnie jak między kumplami. I to nie dlatego, że ich partnerki są aseksualne, ale dlatego że przyjaźń ma dla mnie większe znaczenie. Inaczej jest, gdy w grę wchodzi „była” kolegi. Nie można wzbraniać się przed uczuciem. Ale wtedy porozmawiałbym o tym z kumplem. Nie po to, żeby uzyskać jego zgodę, ale żeby być fair. Nie mam też problemu, żeby flirtować z zajętą dziewczyną. Wychodzę z założenia, że jeżeli ona decyduje się na podrywanie chłopaka, to znaczy, że jej obecna relacja nie ma racji bytu. Nie ma co się zadręczać i zastanawiać, czy wypada, czy nie. Czasem trzeba pójść na żywioł i ponieść tego konsekwencje. Ciągłe rozdrapywanie sytuacji psuje zabawę. Oczywiście ta zasada nie funkcjonuje w przyjaźni, bo ona dla mnie jest święta.