Margherita Missoni jest ambasadorem modowego imperium, które założyli jej dziadkowie i którym teraz kieruje jej mama. Wszystko wskazuje na to, że w przyszłości to ona będzie kierować firmą.

Urodziłam się w świecie mody. I to dosłownie!” – śmieje się 24-letnia Margherita Missoni. Dziedziczka modowego imperium przyszła na świat podczas Tygodnia Mody w Mediolanie. Gdy miała zaledwie tydzień, była na swoim pierwszym pokazie mody. Będąc dzieckiem, przesiadywała w garderobie Luciano Pavarottiego w La Scali (jej babcia Rosita, założycielka firmy, projektowała kostiumy dla opery) lub w rodzinnej fabryce pod Mediolanem. „Mam mnóstwo zdjęć, na których grzebię w koszach ze ścinkami materiałów” – śmieje się. Gdy była starsza, wychodziła na koniec każdego pokazu Missoni, trzymając za rękę dziadka Ottavio (zwanego Taiem). Zresztą w całym swoim życiu nie była tylko na dwóch pokazach Missoni i do dziś tego żałuje: raz zachorowała, drugi raz rodzina wysłała ją na rozdanie Oscarów. Chociaż Margherita spędziła dzieciństwo wśród modelek, nigdy nie chciała być jedną z nich. Za to zawsze chciała być ambasadorką rodzinnego biznesu i to marzenie się spełniło.

Historia domu mody Missoni jest rzadkością. 54 lata temu dziadkowie Margherity, Rosita i Tai, otworzyli w piwnicy mały warsztat dziewiarski. Rosita miała wiedzę (jej rodzina miała fabrykę szali), Tai – pomysły (wcześniej był sprinterem i sam szył sobie dresy, zaprojektował też stroje dla włoskiej reprezentacji na olimpiadę w Londynie w 1948 r.). Anna Piaggi, ekscentryczna włoska stylistka, była tak zachwycona pierwszymi kolekcjami Missoni, że przez lata bezinteresownie promowała markę na całym świecie. Do dziś uważa, że Missoni ma najlepsze dzianiny na świecie.

Ale to przede wszystkim wymyślone przez Rositę abstrakcyjne wzory i kombinacje 40 kolorów (najsłynniejsze są charakterystyczne zygzaki) okazały się prawdziwym hitem. Dom mody Missoni nie zrezygnował z nich nawet w chudych dla siebie latach 80., kiedy w modzie królował minimalizm rodem z Japonii.

Dziewięć lat temu Rosita Missoni oświadczyła, że straciła zainteresowanie modą i oddała firmę dzieciom. Dziś jej córka Angela odpowiada za kolekcję damską, syn Luca za kolekcję męską, a drugi syn, Vittorio, za marketing. Angela Missoni w młodości była buntowniczką. „Nosiłam na głowie afro i robiłam wszystko, czego nie powinnam” – wspomina po latach. Gdy miała 23 lata, poleciała do Australii. A na lotnisku oznajmiła matce: „Aha, zapomniałam ci powiedzieć, że jestem w ciąży. Do zobaczenia za miesiąc”. Zanim Angela dołączyła do rodzinnej firmy, prowadziła przedszkole, ekologiczną farmę kurczaków i projektowała biżuterię. „Dopóki nie urodziłam Margherity, właściwie nie rozmawiałam z własną matką” – wspomina Angela. Nie chciała z nią też pracować. „Babcia Rosita jest bezlitosna dla ludzi. Szczególnie dla tych, których kocha – opowiada Margherita. – Gdy byłam mała, bałam się jej. Wytykała mi każdy błąd, który popełniłam.

Dziś wiem, że robiła to, bo mnie kochała i chciała mojego dobra. Myślę, że podobnie postępowała z moją mamą. Na szczęście dziadek dał mamie wolną rękę w firmie, więc zajęła się torbami i akcesoriami. Postawiła tylko jeden warunek: nie będą w zygzaki i wzory.” Wkrótce okazało się, że pomysły Angeli tak bardzo podobają się jej matce, że postanowiła powierzyć jej kierowanie całą firmą.

Dzięki Angeli o marce Missoni znów było głośno. „Jeśli kobieta Gucci jest sexy, to kobieta Missoni jest fantastycznie kobieca” – orzekła Suzy Menkes, guru w świecie mody. Projektowane przez Angelę zmysłowe rzeczy spodobały się też gwiazdom: Liv Tyler, Ashley Judd, Cameron Diaz, Demi Moore i Drew Barrymore, która była twarzą Missoni w ubiegłym roku. Ale w klanie Missoni nikt nie zrobił tyle dla wypromowania marki, co Margherita. Oficjalnie jest twarzą perfum: Missoni i najnowszych Missoni Acqua, nieoficjalnie ambasadorką firmy. Co prawda Rosita i Tai mają jeszcze ośmioro innych wnucząt, ale wydaje się, że to właśnie ona przejmie po swojej matce kierowanie domem mody.

Zobacz także:

Odkąd dwa lata temu zamieszkała w Nowym Jorku, stała się ulubienicą mediów i tamtejszej śmietanki towarzyskiej. Swój czas dzieli pół na pół: pomiędzy studia (filozofia na prestiżowej Columbia University i aktorstwo w słynnym Lee Strasberg Theatre Institute, którego absolwentami są Marlon Brando, Robert De Niro, Marilyn Monroe i Angelina Jolie) i promowanie marki Missoni. Głównie poprzez pokazywanie się w rzeczach z kolekcji firmy na przyjęciach dobroczynnych (jej rekord: dziewięć w jeden wieczór). Jedni uważają, że jest najlepszą wizytówką firmy. Inni, że wręcz przeciwnie. Na stronach poświęconych nowojorskiej elicie towarzyskiej można znaleźć takie wpisy: „Dlaczego nienawidzę Margherity Missoni? Bo nie jest człowiekiem, tylko chodzącą reklamą ubrań swojej mamy. Ona nosi rzeczy Missoni i tylko Missoni, przez co jest najbardziej nudnie ubierającą się znaną osobą na świecie.

A może powinno nam być jej żal? Może matka zmusza ją, żeby się tak ubierała?”. Sama Margherita mówi: „Zawsze byłam grzeczną dziewczynką i robiłam to, czego inni ode mnie oczekiwali”. W rodzinie uchodzi za tą, która nie chce nikogo zawieść i zawsze robi wszystko, żeby uszczęśliwić innych. Jej najlepszymi przyjaciółkami są mama i młodsza szesnastoletnia siostra Teresa. Dziadka Taia, który słynie z silnego charakteru, uważa za ideał mężczyzny (w młodości uchodził za jednego z 10 najelegantszych mężczyzn na świecie, obok aktora Roberta Redforda i księcia Karola). Jej własny ojciec, producent pokazów mody Marco Maccapani, zostawił rodzinę, gdy Margherita miała siedem lat. „Nie wytrzymał życia z kobietą, która zarabia więcej od niego i której rodzina jest ze sobą bardzo związana” – rozgrzesza go Margherita. I dodaje: „Od czasu rozwodu jeszcze bardziej podziwiam mamę. Ojciec zrobił jej coś, czego nie powinien, a mimo to ona zawsze mówiła nam, że jest wyjątkowy. Nigdy nie traktowała go jak eksmęża, tylko jako naszego ojca. I co roku zapraszała go z dziewczyną na rodzinne wakacje na Sardynii.”

Za kilka lat Margherita chciałaby mieć własną rodzinę, ale na razie skupia się na studiach i pracy dla rodzinnej firmy. Wie, że będzie potrzebna, bo w ciągu najbliższych kilku lat Missoni otworzy na świecie sieć hoteli urządzonych w charakterystycznym dla marki stylu (pierwszy w Dubaju, jeszcze w tym roku, kolejne m.in. w Londynie i Mediolanie). Jest też zaangażowana w tworzenie perfum. „Wiele osób od lat powtarzało mojej mamie, żeby wykorzystała mnie do czegoś w firmie, a ona zawsze pytała: »Ale co mam z nią zrobić? Kampanię reklamową?«. I zrobiła kampanię!” Wybrała perfumy, bo Margherita od dziecka fascynuje się kwiatami i komponowaniem zapachów (jest wielką fanką kultowych perfumiarskich marek: L’Artisan Parfumeur i Annick Goutal). Na razie jednak jej największą pasją jest aktorstwo. „Kocham modę, ale chcę skończyć studia, zostać świetną aktorką i dostać Oscara – rozmarza się. – Później, gdy mama będzie chciała przejść na emeryturę, zaskoczę wszystkich swoim powrotem. Na razie mam własne plany, a ona jest jeszcze młoda. Ale gdy tylko będę jej potrzebna, będę gotowa rzucić wszystko. Przecież w końcu kiedyś ktoś z trzeciego pokolenia Missonich będzie musiał przejąć kierowanie rodzinnym imperium. Może to właśnie będę ja?”