4 lata temu usłyszałam dźwięki Lorde z płyty „Pure Heroine", którą zachwyciłam się nie tylko ja, ale cały świat. To było coś nowego, coś dynamicznego, eterycznego, kobiecego, ale jednocześnie dziewczęcego. Łatwo wpadało w ucho, nie miało w sobie takiej dramaturgii i emocji jak np. płyta Banks, ale jednocześnie chciało się słuchać tego krążka jeszcze i jeszcze. Niestety potem wieści o Lord zaginęły, pojawiali się nowi artyści, wszyscy mieli bardzo wysokie oczekiwania w stosunku do drugiej płyty artystki. Jaka będzie? Lord przez ten czas dojrzała jako kobieta i najnowszy krążek "Melodrama", to historia dorastającej a możej nawet dojrzewającej kobiety, która zmaga się z problemami sercowymi. Może dlatego, tyle tam nowych dźwięków...

Z rozmowie z Apple Music Lorde przyznała, że piosenka opowiada o jej złamanym sercu:

„To nie jest coś, o czym zwykle piszę… To był mój pierwszy prawdziwy zawód miłosny. Piosenka jest właśnie o tych chwilach, które momentalnie zmieniają twoje życie i o tych małych, głupiutkich rzeczach wokół których ono się potem kręci".

Posłuchajcie najnowszego kawałka "Green Light"