Ramen to niekwestionowany hit ostatniego sezonu. Japoński rosół z makaronem i dodatkami jest czymś więcej niż tylko zupą. To moda i pewien styl życia, ale przede wszystkim danie, które uzależnia. Mimo, że oryginalnie pochodzi z Chin, to jego japońska wersja skradła serca smakoszy. W wegańskim wydaniu jest jeszcze bardziej oryginalna. Byłyśmy na otwarciu pierwszego lokalu Vegan Ramen Shop na warszawskiej Saskiej Kępie. W nowoczesnym, minimalistycznym wnętrzu ucięłyśmy sobie pogawędkę ze współzałożycielką restauracji - Barbarą Welento, która wprowadziła nas w świat Azji.

Podjęłaś odważną decyzję. Odeszłaś z dużej agencji PR. Czy od początku wiedziałaś, co będziesz robić? Miałaś plan?

To mogłaby być kolejna historia z cyklu „rzuciła korporację, by założyć własną działalność”, ale prawda jest nieco mniej romantyczna. Byłam zmęczona, przestałam odczuwać satysfakcję ze swojej pracy i pewnego dnia po prostu powiedziałam, że odchodzę. Byłam przygotowana na trzy miesiące „wakacji”. Nie miałam planu, wyłącznie przeczucie, że wkrótce coś dobrego do mnie przyjdzie. Po miesiącu pojawiła się Maja - moja obecna wspólniczka.

Jak narodził się pomysł na Vegan Ramen Shop?

Pomysł na robienie ramenu urósł w głowach moich przyjaciół Mai i Krzyśka, którzy dwa lata temu zrobili pierwszy pop-up, czyli najprościej mówiąc, przejmowali weekendowo kuchnie w zaprzyjaźnionych restauracjach. Ramen spotkał się z ciepłym przyjęciem, lecz działalność była mocno nieregularna ze względu na obowiązki zawodowe, zupełnie niezwiązane z gastronomią. Maja, tak jak ja związana była z PRem, a Krzysiek tworzył gry komputerowe. W pewnym momencie uznaliśmy, że z naszych połączonych mocy może wyjść coś naprawdę świetnego i postanowiliśmy zająć się ramenem na poważnie.

Właściciele Vegan Ramen Shop/ Krzysztof, Maja, Barbara

Czym jest vegan ramen i czym się różni od tradycyjnego ramenu? Jak przekonasz do niego mięsożerców?

Nasz ramen jest przygotowywany bez żadnych składników pochodzenia zwierzęcego, czyli jest w pełni wegański. Najważniejszą rzeczą jest uzyskanie umami, czyli tak zwanego „piątego smaku”, który naturalnie występuje w mięsie, ale można go również pozyskać z roślin. Na tym właśnie chcieliśmy się skupić i udało nam się stworzyć dania, które są w stanie w pełni usatysfakcjonować również zatwardziałych mięsożerców, czego niejednokrotnie mieliśmy potwierdzenie.

Skąd fascynacja kulturą japońską?

Kultura Japonii towarzyszy mi od dziecka. Zaczęło się jak w większości przypadków u moich rówieśników od animacji, lecz fascynacja ewoluowała wraz z odkrywaniem innych elementów tej kultury - mody, dizajnu, literatury, czy właśnie kuchni. W wieku 11 lat pierwszy raz postanowiłam samodzielnie zrobić deser. Skorzystałam oczywiście z książki „Kuchnia japońska” i wybrałam potrawę zwaną „awayuki”. Wyszło absolutnie paskudnie, ale nie zraziłam się. Tak naprawdę o tym co mnie fascynuje w kulturze japońskiej mogłabym opowiadać godzinami.

Jesteś mamą. Jak łączysz macierzyństwo z prowadzeniem własnego biznesu?

Nie jest łatwo, szczególnie teraz, gdy wracam z pracy po 23:00. Pierwsze miesiące są zawsze najcięższe i nie poradziłabym sobie bez wsparcia partnera. Póki co, w Vegan Ramen robimy wszystko sami i jeszcze nie mamy nikogo do pomocy, ale mam nadzieję już wkrótce to się zmieni i wynagrodzę to mojemu synowi. 


Gdzie widzisz Vegan Ramen Shop za kilka lat?

Marzy nam się duża kuchnia, gdzie zmieści nam się ekspres do kawy i własna maszyna do robienia makaronu. A może otworzymy pierwszy wegański ramen shop w Tokio?


Rozmawiała Nina Grudzińska