Słuszny przepis, a nie fanaberia

W 1998 r. wprowadzono przepis zabraniający pogawędek w aucie przez telefon komórkowy trzymany w ręku. Udowodniono bowiem, że u kierowcy występuje wtedy efekt widzenia tunelowego. Polega on na tym, że prowadzący skupia uwagę wyłącznie na tym, co widzi na drodze przed sobą, nie ogarniając np. poboczy. Ryzyko wypadku wzrasta wówczas aż o 40 proc.!

Rozprasza sama rozmowa

Wydawało się, że problem rozwiążą zestawy słuchawkowe lub głośnomówiące. Okazuje się, że niezupełnie. Kierowca ma co prawda wolne ręce, ale rozmowa zbyt go absorbuje, bo stara się być uprzejmy, dokładnie usłyszeć rozmówcę i precyzyjnie odpowiadać na jego pytania. Dlatego osoby rozmawiające przez telefon popełniają więcej błędów za kierownicą (np. częściej przegapiają zjazd z autostrady, skręt w ulicę), mają też wolniejszy refleks, co przyczynia się do zakłóceń w ruchu drogowym i stwarzania sytuacji niebezpiecznych dla innych kierowców.

Pasażer w chwili zagrożenia milknie

Rozmowa z pasażerem także dekoncentruje, jednak w znacznie mniejszym stopniu niż przez komórkę – nie wymaga takiej uwagi. Ponadto osoba siedzącą obok kierowcy widzi, co się dzieje na drodze. Jeśli więc musi on wykonać trudny manewr lub powstanie niebezpieczna sytuacja na drodze… pasażer odruchowo milknie. Rozmówca telefoniczny kontynuuje swoją wypowiedź, ponieważ nie wie, że np. auto wpadło w poślizg.

Ważne sprawy mogą chwilę zaczekać

Pół biedy, jeśli gawędzisz z przyjaciółką o błahostkach, gorzej, gdy szef przekazuje polecenia lub niania informuje o złym samopoczuciu dziecka. Zdenerwowanie, rozproszona uwaga mogą wtedy doprowadzić do wypadku. Dlatego zanim usiądziesz za kierownicą, wyłącz komórkę. Mniej i bardziej ważne sprawy mogą chwilę zaczekać. W końcu 10 lat temu mało kto był posiadaczem takiego telefonu, a życie toczyło się dalej, i to całkiem sprawnie.