Wiążąc się z kimś na całe życie, musimy zawsze pamiętać, że wiążemy się także z jego rodzina. W żadnym razie, drogie czytelniczki, nie chcemy was odwodzić od myśli o zamążpójściu. Jednak jeżeli na początku znajomości rodzice ukochanego nie wzbudzą w was sympatii, raczej nie ma sensu wmawiać sobie, że sakramentalne „tak” w cudowny sposób zmieni ten stan rzeczy. Człowiek tak już ma: jednego lubi, innego nie.

Rodziny trzeba się nauczyć

Każda rodzina zbudowana jest według nieco innego modelu. Dajmy na to, w twojej rodzinie kobiety od pokoleń pracowały zawodowo, a podział obowiązków między wszystkich domowników był sprawiedliwy. Ojciec nie raz i nie dwa przywdziewał fartuszek i zmywał naczynia. Ponadto rodzice chadzali do kościoła tylko z okazji większych świąt i nikt specjalnie się nie burzył, kiedy twój brat oświadczył, że na święta Bożego Narodzenia postanowił wyjechać w góry. Tymczasem rodzina twojego męża to jakby negatyw twojej – wszystko ustawione jest na odwrót: teściowa nigdy nie pracowała zawodowo, za to jej mąż nie wykonywał żadnych prac domowych. Ogromną rolę odgrywała religia. Trudno też sobie wyobrazić jakiekolwiek imieniny bez walnego zjazdu rodzinnego. Słowem – zupełnie inny sposób na życie. Nic dziwnego, że wzajemnie wydajecie się sobie dziwni. Ba, nie czuj się zaskoczona, gdy teść zacznie coś przebąkiwać o tym, że kobieta powinna zajmować się domem, a nie ganiać do biura, a teściowej będzie przykro, jeśli nie pojawisz się na jej imieninach – na które nikt cię nie zaprosił, ale przecież to oczywiste, że będą czekać z ciastem. Uświadom sobie jedno: ich uwagi to nie jest krytyka ciebie czy wyraz niechęci: oni po prostu zawsze żyli inaczej. Starsi ludzie często zapominają, że nie istnieje jeden powszechnie obowiązujący i najlepszy sposób życia. I że każde małżeństwo musi wypracować sobie własne zasady – będą one kompromisem (obustronnym) w stosunku do przyzwyczajeń wyniesionych z rodzinnych domów. To naturalne, że na początku nowej więzi każda rodzina będzie ciągnąć „w swoją stronę”. Zamiast jednak traktować z niechęcią to, co maja do zaproponowania „ci drudzy”, uzbrój się w cierpliwość dla niemądrych uwag, bądź tolerancyjna dla inności. Najważniejsze będzie, co postanowicie ty i mąż. To między sobą ustalacie podział codziennych obowiązków, model wychowania dzieci czy wspólne stanowisko wobec finansów. Jeśli w manifestowaniu tego wspólnego stanowiska będziecie solidarni wobec reszty rodziny, oni z czasem się nauczą, że stanowicie odrębną całość, która żyje po swojemu. I po okresie wzajemnego docierania, znajdzie się także miejsce na przyjaźń z teściami. Aby tak mogło być, potrzeba wielu rozmów – z mężem, z rodzicami i rodzeństwem, jeśli sami nie wyczuwają, na ile mogą ingerować w wasze życie.

Wystarczy dobre wychowanie

Oczywiście miło jest, gdy mamy kochającą i rozumiejącą się rodzinę. Ale jeśli teściowa czy szwagierka są wobec ciebie niemiłe? Jeśli za twoimi plecami krytykują twoje decyzje, podburzają męża przeciwko tobie? W takiej sytuacji jest całkowicie zrozumiałe, że nie będziesz ich darzyć sympatią. Wszystko, do czego zawsze jesteśmy zobowiązani, to przestrzeganie zasad dobrego wychowania. Jeśli stosunki nie mogą być serdeczne, wystarczy, że będą poprawne. Nie musisz czuć wyrzutów sumienia, jeżeli mimo rozmów i starań nie udało ci się osiągnąć czegoś więcej. Bądź miła i zdystansowana, w taki jednak sposób, który nie zrani twojego męża. Pamiętaj, że on kocha i ciebie i swoją rodzinę. Dlatego unikaj pełnych niechęci uwag. Nie staraj się za wszelką cenę odciąć go od bliskich – to zawsze jest strata i cierpienie. Nie tylko dla ciebie, ale i dla waszych dzieci, dla których dziadkowie są ogromnym dobrem i skarbem. Zatem w tak trudnym rodzinnym układzie powinnaś zadbać o jak najlepsze, szczere, głębokie porozumienie we własnej rodzinie, z własnym mężem. Wtedy przeciwko nieprzychylności innych staniecie jako para i łatwiej będzie wam przedstawić swoje racje. W skrajnych sytuacjach on też zawsze stanie w twojej obronie.