Dzięki głównej roli w „Majce” ta urocza, filigranowa studentka łódzkiej Filmówki stała się – w ciągu paru tygodni – jednym z najgorętszych nazwisk na serialowej mapie Polski.

[adsense]

Często mówią do ciebie „Majka”?

Bardzo. Zazwyczaj w centrach handlowych i na dworcach. Dziś na przykład zrobił to taksówkarz. Reaguję uśmiechem, bo to miłe.

Nie boisz się, ze wkrótce dadzą ci się we znaki paparazzi?

Chyba nie mieliby ze mnie pożytku, bo prowadzę zwyczajne życie. Wiem też, że jeśli ktoś zechce mi zrobić zdjęcie z ukrycia, to je zrobi, ale przecież nie przestanę z tego powodu jeździć pociągami czy wchodzić do sklepów.

Czy to prawda, że jesteś uzależniona od słodyczy?

Rzeczywiście, można tak powiedzieć. Jeśli na stole jest kilka rodzajów ciast, muszę spróbować każdego. Uwielbiam makowiec, zebrę i w ogóle wszystkie ciasta z dodatkiem kokosa i orzechów. A najbardziej lubię czekoladę, i to naprawdę w każdej postaci.

Co zatem robisz, by zachować zgrabną sylwetkę?

No właśnie... zupełnie nic. Dobre geny. Mogę sobie pozwolić na takie „uzależnienie”, nie licząc kalorii.

Twoja „Majka” cieszy się nie mniejsza popularnością niż „BrzydUla”. To jest sukces! Nie ma obaw, by woda sodowa uderzyła ci kiedyś do głowy?

Teoretycznie każdemu może się to zdarzyć, ale ja naprawdę nie mam czasu na ekscytowanie się własną osobą. Wolę skoncentrować się na tym, co mam zrobić, żeby jak najlepiej zagrać swoją rolę.

Zobacz także:

Miałaś tremę podczas castingu?

Towarzyszył temu oczywiście wysoki poziom adrenaliny, bo chciałam być dobra. Ale nie paraliżujący stres. Nie bałam się. Może dlatego, że aktorstwo jest pracą, którą chciałam wykonywać od liceum.

A co na te plany mówili twoi rodzice?

Dosyć nieufnie do nich podchodzili. Wcale im się nie dziwię, ponieważ jestem jedynaczką, wychowałam się w małej Konopnicy, a wybrałam elitarną uczelnię w dużym mieście [Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną w Łodzi – przyp. red.], po skończeniu której nic nie jest pewne. Żaden aktor nie wie przecież, kiedy i czy w ogóle osiągnie sukces albo poniesie porażkę, z którą nie zawsze łatwo jest się uporać. To zupełnie nieprzewidywalny zawód. Rodzice są nauczycielami i trochę ich ta moja decyzja przerażała. Ale na szczęście mi zaufali. Zaryzykowałam i, jak dotąd, niczego nie żałuję.

Tęsknisz czasem za domem?

Oczywiście. Ale jestem już dorosła, a przecież każdy człowiek w końcu odchodzi z domu.