Mottem nowej kolekcji Przybylskiego stało się zdanie Alberta Camusa - „Aby istnieć, człowiek musi się buntować”. Buntownicze i jak to określił sam projektant - „bardziej rockandrollowe” podejście do mody przejawiało się w mrocznej, ciemnej kolorystyce (przełamanej bielą, szarością  i kobaltem) i zdecydowanych propozycjach, takich jak: cętki (na płaszczach, kołnierzach i butach) i np. skórzane leginsy.
Wśród tkanin królowały najwyższej jakości wełny, kaszmiry, bawełny, jedwabie, skóry, ale także jeans i ortalion. Oprócz leginsów pojawiły się skórzane kurtki i płaszcze o geometrycznym kroju i wysokich kołnierzach. Projektant słynący przede wszystkim z oryginalnych, świetnie skrojonych garniturów, poszerzył ofertę o bardziej „casualowe” i sportowe projekty - luźne, praktyczne ubrania na co dzień, przeznaczone dla odważniejszych mężczyzn.
Ubrania z kolekcji „Cold Revolution” to kompletna propozycja na jesień – zimę. Dlatego nie zabrakło w niej elementów charakterystycznych dla tego okresu: jak długie wełniane swetry czy imponujące futra.   Jak zwykle kolekcja skierowana była w większości do panów, ale znalazło się również kilka projektów dla pań.  

Mariusz Przybylski o kolekcji:

- Kolekcją COLD REVOLUTION na sezon jesień/zima 2010/11, pragnę przedstawić swoje nowe modowe oblicze. Jak każdy przewrót, także i mój wynika z chęci zmiany, czyli zaprezentowania kolekcji bez odniesień historycznych, kulturowych czy etnicznych, będącą modą lat dwutysięcznych, zupełnie nowoczesną, nie powielającą przeszłości.