Naprawdę nazywa się Izabella Anna Mikołajczak, ma 28 lat. Jej rodzice są aktorami. Jako 14-latka wyjechała do USA, by uczyć się tańca. Potem zdecydowała się na aktorstwo. Na początku marca wchodzi na ekrany polskich kin komedia „Kochaj i tańcz”, w której Iza gra główną rolę – u boku Mateusza Damięckiego. Jakim człowiekiem jest ta młoda aktorka? Iza Miko opowiada o sobie.

Miałaś zaledwie kilka lat, gdy pokazałaś pazurki. Uparłaś się, że chcesz tańczyć i postawiłaś na swoim.

Iza Miko: Nie wiem, skąd mi się wziął ten upór. Pewnie urodziłam się z tańcem w sercu. Jakoś słowa nigdy mi nie wystarczały – muszę mówić całą sobą. Ale gdy miałam około pięciu lat, koleżanki mamy, zawodowe tancerki, uznały, że nie nadaję się do tańca. „Wybij to Izie z głowy! – mówiły. „Jest za mało gibka!”.

Jak się o tym dowiedziałaś?

Iza Miko: Podsłuchiwałam pod drzwiami. Po czym wpadłam do pokoju, prawie krzycząc: „Skąd wiecie, że mi się nie uda?!”. Od tej chwili się zawzięłam. To one miały rację.

Przyjęto cię do szkoły baletowej warunkowo, tylko na pół roku...

Iza Miko: Ale zostałam na dłużej. W szkole w Stanach też powiedziano, że nie mam tzw. warunków do tańca, na przykład, nie umiem odpowiednio obciągnąć palców stóp. A ja się nie przejęłam. „To nic!”, myślałam. „Będę tą pierwszą, która nie ma warunków”. Na szczęście, egzaminatorom spodobała się moja ekspresja.

Przecież przykre słowa ranią. Nigdy się nie rozżaliłaś nad sobą, nie rozpłakałaś?

Iza Miko: Ja do dzisiaj płaczę! Ale się nie poddaję. Troszkę poużalam się nad sobą, porzucam poduszką, a po dwóch godzinach mówię: „Iza! Dalej, do roboty!”.

Gdy ukończyłaś dwie szkoły baletowe, okazało się, że nie możesz tańczyć z powodu kontuzji kręgosłupa. Niejeden by się załamał. A ty wtedy postanowiłaś, że zostaniesz aktorką!

Iza Miko: Ludzie mówili: „Po co pchasz się do Hollywood? Nigdy nie pozbędziesz się polskiego akcentu!” „Pokażę wam, że się uda”. Byłam pewna. Zawsze szłam pod prąd.

Jak dostałaś swoją pierwszą rolę – w „Wygranych marzeniach”?

Iza Miko: Przez przypadek poznałam jednego z najbardziej znanych agentów gwiazd, Nicka Styne’a, który zaproponował mi, żebym przeczytała scenariusz tego filmu. Potem odbył się mój pierwszy casting. Usłyszałam: „Jesteś idealna do roli Cammie”. A potem... przez dwa miesiące się nie odzywali. „Już po wszystkim” – myślałam. Ale pewnego dnia zadzwonili.

Zobacz także:

Który moment w Stanach był dla ciebie najtrudniejszy?

Iza Miko: Chyba 2003 rok. Po tym, jak zagrałam w dwóch pierwszych filmach, nie mogłam znaleźć pracy w następnym. Ale starałam się nie marnować czasu. Chodziłam na lekcje francuskiego, tańca, na siłownię.

Przecież na to trzeba mieć pieniądze...

Iza Miko: Żyłam z dwóch pierwszych filmów i kampanii reklamowej dla projektanta Tommy’ego Hilfigera.

Pracowałaś również jako modelka?

Iza Miko: Byłam w agencji Q-Models. Najwięcej zarabiałam jako tzw. modelka od mierzenia butów. Na targach mody przymierzałam setki par, żeby pokazać potencjalnym kupcom, jak produkt leży na nodze. Dwa dni tej pracy pozwalały opłacić miesięczny czynsz. Na wybieg nie trafiłam, bo jestem niewysoka i nie jestem patykiem.

Nie myślałaś nigdy, żeby wrócić do Polski, do rodziców, przyjaciół? Tutaj poszukać pracy?

Iza Miko: Nawet gdy było mi piekielnie ciężko, gdy ryczałam w poduszkę z bezsilności, nie chciałam się poddać. Obiecałam sobie, że wrócę, ale tylko z tarczą! Jak na razie, to mi się udaje.

Sylwetka gwiazdy : Izabella Miko