Natura niestety pod tym względem się nie spisała: Matt Damon ma bardzo rzadki zarost i za każdym razem, kiedy charakteryzacja wymaga wąsów albo brody, makijażyści muszą się mocno napracować. Dzielny Matt nie poddaje się jednak i tym razem znowu stara się wyhodować własny zarost… Może jego skóra jest tak delikatna, że sztuczne wąsy ją podrażniają? A może honor hollywoodzkiego aktora nie pozwala na doklejanie?

Wiosną 2008 roku udowodnił, że potrafi być cierpliwy, jeśli rola wymaga wąsów: dla postaci Marka Whitacera w filmie „Intrygant” wyhodował mały, rudy wąsik. Sekretem jego i makijażystów z nim pracujących pozostaje, na ile zarost był naturalny, a ile w nim kunsztu charakteryzatorskiego…

W tym roku aktor ponownie staje przed „zarostowym” wyzwaniem. A nie da się ukryć, że w Hollywood panuje moda na brody… Matt Damon nie może być przecież gorszy od swoich najbliższych, brodatych przyjaciół: Brada Pitta i George’a Clooney’a! Czyż nie?