Wypatrzysz ją nawet w tłumie. Nosi się casualowo, ale przykuwa uwagę, bo to fashionistka przez duże F. Umiejętnie łączy to, co sportowe, z tym, co eleganckie. Do bawełnianych dresów Abercrombie & Fitch wkłada szpilki, kurtkę bejsbolówkę i kapelusz. Albo inaczej: flanelową koszulę zestawia ze skórzaną mini, converse’ami i lakierowanym plecakiem XXL(plus włosy związane w kucyk i czerwone usta). Lubi aktywnie spędzać czas. Potrafi przetańczyć noc w klubie, a o 7 rano ćwiczyć jogę Bikram w kombinezonie od American Apparel. Lunch zawsze jada w najbardziej „fancy” restauracjach, ze stekami, owocami morza, a czasem stołuje się w poleconym przez znajomych filmowców nowo otwartym barze mlecznym. W weekendy biega po rekomendowanych w „Wyborczej” stoiskach z odzieżą młodych polskich projektantów. Zawsze wypatrzy awangardowe dzianinowe szarawary albo bluzę z oryginalnym hasłem. Odwiedza też targi staroci, bo ma słabość do designu z lat 70. i PRL-owskich mebli.