Rozpoczynając dietę jak zawsze obiecujemy sobie, że tym razem się uda. Żadnego podjadania, żadnych słodyczy. Rzeczywistość wygląda jednak czasem zupełnie inaczej. Co jest najczęstszą przyczyną porażki?

Brak wiary w siebie – zaczynasz się odchudzać, ale i tak nie wierzysz że ci się uda. Zwalasz winę na złe geny, wmawiasz sobie w duchu że i tak nie wygrasz. Z takim nastawieniem z pewnością ci się nie uda. Wyznacz sobie cel (np. zmieszczenie się w mniejszą parę jeansów) i konsekwentnie go realizuj. Nie wchodź na wagę codziennie, rób to na przykład raz w tygodniu, skoncentruj się bardziej na gubieniu cm w obwodach niż kilogramów.

Słodkie niespodzianki – oj tam, jedno ciasteczko czy pięć – co za różnica. Niestety jest różnica. Słodycze wciągają nas niczym kosmiczna czarna dziura i zanim się obejrzysz z jednego ciasteczka robi się cała zjedzona paczka.

Brak sportu – siedzący tryb życia nie pomoże twojej diecie. Najlepszym zapalnikiem do spalania kalorii jest bowiem sport. Wybierz taki rodzaj aktywności jaki lubisz najbardziej – może być to bieganie, jazda na rowerze, siłownia, fitness czy basen. Pamiętaj o regularnym uprawianiu sportu 2-3 razy w tygodniu przynajmniej przez 40 minut. Nie tylko szybciej schudniesz, ale twoje ciało będzie smukłe i sprężyste.

Alkohol – ograniczyłaś kalorie, nie pijesz już soków tylko wodę, ale nadal pozwalasz sobie na kilka drinków czy piw w weekendowe wieczory. Alkohol zawiera dużo kalorii, a dodatkowo podsyca twój głód, który często zaspokajasz kalorycznymi przekąskami (np. chipsami).

Za mała ilość snu – nie wysypianie się powoduje obniżenie się poziomu leptyny, która jest hormonem bardzo ważnym przy prawidłowym metabolizmie. Braki te wywołują prawdziwie wilczy apetyt.